Reklama

"Pan i władca: Na krańcu świata": OKRĘTY ORAZ PLANY ZDJĘCIOWE

Kolejnym poważnym wyzwaniem dla twórców był wybór statku, który odegrałby w filmie rolę HMS Surprise, wojennej fregaty o sile dwudziestu ośmiu dział, dowodzonej przez komandora Jacka Aubreya. W trakcie przygotowań do realizacji Peter Weir wybrał się w podróż do Europy, by zwiedzić odrestaurowany okręt HMS Victory, którym podczas bitwy pod Trafalgarem dowodził lord Nelson. Oprócz tego oglądał parady żaglowców i spotykał się członkami ich załóg.

W roku 2000 dołączył do kapitana Chrisa Blake’a (który później został jednym z doradców technicznych ekipy) i odbył wraz z nim rejs wokół wybrzeży Australii na posiadającej wartość muzealną replice statku Endeavour, dowodzonego w swoim czasie przez legendarnego kapitana Cooka. Rok później powrócił na pokład Endeavour, tym razem w towarzystwie producenta Duncana Hendersona, kierownika produkcji Alana Currtisa oraz autora zdjęć Russella Boyda. Zależało mi, żeby zdobyli pewne doświadczenia zanim wyruszymy w naszą ,,podróż’’- wspomina reżyser.

Reklama

Drobiazgowe poszukiwania zaprowadziły Petera Weira do portu w Rhode Island, gdzie cumował amerykański drewniany trójmasztowiec Rose, będący dwudziestowieczną repliką brytyjskiego żaglowca, który około roku 1800 wchodził w skład brytyjskiej floty wojennej. Amerykanie przez długie lata wykorzystywali statek do celów szkoleniowych, zgodzili się jednak odsprzedać go wytwórni Twentieth Century Fox. Po zakończeniu zdjęć do filmu ,,Pan i władca’’ przedstawiciele wytwórni przekazali żaglowiec towarzystwu historycznemu.

Rose opuściła port na Rode Island i po przepłynięciu Kanału Panamskiego dotarła na Zachodnie Wybrzeże. Ze spotkania z huraganem wyszła z jednym złamanym masztem, lecz w końcu szczęśliwie zacumowała w suchym doku portu w San Diego, gdzie dokonała się jej transformacja w HMS Surprise.

W swoim nowym wcieleniu Rose została przede wszystkim przygotowana do wielotygodniowych zdjęć na pełnym morzu. Jedyny w swoim rodzaju pływający ,,plan zdjęciowy’’ został odpowiednio postarzony, tak by ściśle odpowiadał wizerunkowi żaglowca z epoki napoleońskiej. Jego wnętrze i pokład dostosowano do potrzeb ekipy filmowej, czyli aktorów, producentów, kamerzystów, charakteryzatorów, kostiumologów i rekwizytorów. Autentyczna załoga żaglowca sterowała nim, gdy przemierzał wody Południowej Kalifornii. Russell Crowe również nauczył się sztuki nawigacji i wielokrotnie stawał za sterem.

Po żmudnych pracach technicznych udało nam osiągnąć wysoki stopień historycznego autentyzmu – twierdzi Leon Poindexter, jeden z konsultantów historycznych oraz technicznych, kierujący ekipą dwudziestu cieśli okrętowych, którzy pod jego okiem przebudowali Rose w San Diego, a potem pomogli przeprowadzić ją do Ensenada w Meksyku, gdzie kręcono zdjęcia. - Brytyjska admiralicja przekazała nam pełną dokumentację techniczną dotyczącą budowy swoich żaglowców. Do tego stopnia dbaliśmy o wszystkie szczegóły, że przy pomocy matematycznych wzorów ustalaliśmy wielkość kotwicy – mówi Poindexter. – Zajrzeliśmy we wszystkie zakamarki, łącznie z miejscem zamocowania lin cumowniczych.

Uwielbiałem żeglować na Rose – wyznaje Russell Crowe, który zdobywał żeglarskie szlify pływając po burzliwych wodach wokół Fijii (na łodzi, która, nomen omen, nosiła nazwę „Surprise”), co było częścią jego przygotowań do roli Jacka Aubreya. Wspinaczka na najwyższy masz Rose, by z wysokości ponad czterdziestu metrów spojrzeń na pełne morze, była dla mnie niezapomnianym przeżyciem i największą atrakcją. To były fantastyczne dni. W miarę, jak oddalaliśmy się od lądu rosło w nas poczucie całkowitej wolności.

W ciągu czterech miesięcy filmowcy zbudowali wierną, sześćdziesięciotonową makietę HMS Surprise, którą umieścili w gigantycznym basenie na terenie Fox Studios Baja, tym samym, w którym kręcono zdjęcia do ,,Titanica’’. Model Surprise został odtworzony z niezwykłą dbałością o najdrobniejsze szczegóły, począwszy od latarni i hamaków marynarzy, poprzez drobiazgowo odtworzone zużycie kadłuba i żagli, niszczonych przez wichry i morską sól.

W tym samym czasie nowozelandzkie studio efektów specjalnych Weta Workshop, znane ze swej rewelacyjnej pracy przy ,,Władcy Pierścieni’’, przygotowało wierne miniatury okrętu. Zbudowany przez ekipę studia żaglowiec miał siedem i pół metra długości. Komputerowe wersje Surprise powstały w studiu Asylum.

Tymczasem w Meksyku makieta okrętu został podłączona do gigantycznego symulatora ruchu, największego, jaki kiedykolwiek wykorzystano dla potrzeb filmu. Potężny hydrauliczny mechanizm wprawił w ruch urządzenie, które symulowało ruchy okrętu unoszącego się na falach.

Tańczyliśmy w tej puszcze rock’n’rolla od Brazylii po Wyspy Galapagos – mówi Weir.

Kierujący zdjęciami Russell Boyd wspomina, że dzięki symulatorowi ruchu filmowcy pracujący na makiecie czuli się tak, jakby płynęli po pełnym morzu. Symulator wprawiał w ruch cały plan zdjęciowy, który zachowywał się jak statek tańczący na fali – mówi Boyd. – Szczerze mówiąc, już na tym etapie pracy musieliśmy uporać się z chorobą morską i nauczyć poruszania po pokładzie. Boyd i jego ludzie używali specjalnego wysięgnika, który umożliwiał ruchy kamerą w poziomie, w przód i w tył, by w ten sposób równoważyć gwałtowne ruchy statku.

Drugi symulator ruchu zamontowano na pokładzie, na którym znajdowały się działa bojowe Surprise, i z którego rozciągał się widok na ocean. Również ten plan zdjęciowy, podobnie jak cała makieta statku, mógł być wprawiany w ruch. Trzeci symulator, zamontowany na Poziomie 3, obsługiwał koje, czyli ciasne pomieszczenia pod pokładem, gdzie wisiały hamaki marynarzy i gdzie znajdowała się kantyna. Dolny, najniżej położony pokład Surprise, czyli Poziom 4 zagrał również stanowisko ogniowe wrogiego Acherona i był terenem, na którym rozegrała się większość walk wręcz.

W halach zdjęciowych wytwórni Fox Baja ustawiono makiety poszczególnych pomieszczeń statku, łącznie z Kabiną Komandora umieszczoną na Poziomie 2. Właśnie w tej Kabinie znajdowały się prywatne pokoje Jacka Aubreya. Tu zjadał posiłki ze swymi oficerami i chronił się, gdy chciał w samotności przemyśleć swoje problemy. Tu wreszcie spotykał się na wspólnym muzykowaniu z doktorem Maturinem, z którym grał duety na skrzypce i wiolonczelę.

W ciągu siedmiu miesięcy na olbrzymim parkingu przed budynkami wytwórni wzniesiono makietę Acherona, którą następnie podzielono na cztery części i za pomocą dźwigu przetransportowano do basenu, gdzie nakręcono sceny decydującej bitwy.

Żeby sceny powstające w atelier wypadły realistycznie, aktorzy grający oficerów i marynarzy przeszli specjalne szkolenie, które miało przybliżyć im rygory życia na okręcie. Wprawiali się również w pełnomorskiej żegludze na pokładzie Rose, wspinali na maszty, poznawali tajniki nawigacji, uczyli się obsługi dział i fechtunku. Musieli też zapoznać się z wojskową etykietą i nauczyć wiarygodnego wykonywania prac, którymi zajmowali się grani przez nich bohaterowie.

materiały dystrybutora
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy