Reklama

"Pan i władca: Na krańcu świata": MUZYKA

Muzykę do filmu skomponowała trójka znanych australijskich artystów – Iva Davies, Richard Tognetti i Christopher Gordon. Wszyscy oni pracowali już ze sobą wcześniej, gdyż organizatorzy uroczystości upamiętniających początek nowego milenium w Sydney zamówili u nich utwór zatytułowany „The Ghost of Time” („Duch czasu”). Kompozycja tak bardzo spodobała się Peterowi Weirowi, że poprosił twórców o napisanie muzyki do swojego najnowszego filmu.

W muzyce przeplatają się motywy zaczerpnięte ze ,,Starego’’ i ,,Nowego Świata’’, ujawniając zainteresowania muzyczne i artystyczną klasę twórców. Iva Davies chętnie czerpie zarówno z współczesnego popu, jak i muzyki klasycznej; Richard Tognetti, ceniony wirtuoz skrzypiec wprowadził Russella Crowe w tajniki gry na tym wymagającym instrumencie; komponujący muzykę telewizyjną i filmową Christopher Grodon opracował partie orkiestrowe.

Reklama

Biorąc po uwagę okres historyczny, o którym opowiada film, nie trudno się dziwić, że twórcy sięgnęli po utwory klasyków, jak choć suitę na wiolonczelę Jana Sebastiana Bacha oraz fragmenty kompozycji Mozarta.

W muzyce ,,Pana i władcy’’ dominuje dźwięk bębnów. To one sygnalizują, że okręt nieustępliwie posuwa się naprzód – mówi Davies – że uparcie kontynuuje swoją misję. Bębny nie pozwalają się zdekoncentrować.

Największym zaskoczeniem zdaje się być użycie syntezatorów. Peter nie należy do reżyserów, którzy tworzą swoje dzieła w klasyczny, przewidywalny sposób – mówi Davies. – I z tego powodu poprosił nas o skomponowanie muzyki nieco innej niż ta, jakiej można by się podziewać. Chciał, żeby motyw muzyczny podkreślał ,,futurystyczny’’ klimat niektórych scen – co miało symbolizować to, że dziewiętnastowieczni żeglarze byli pionierami nowych czasów.

materiały dystrybutora
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy