"Pacific Rim": INFORMACJE O OBSADZIE
Guillermo del Toro podkreśla: "Robot jest tylko tak dobrym wojownikiem, na ile dobrzy są żołnierze, którzy sterują nim od wewnątrz. Ostatecznie najistotniejszym czynnikiem, jaki determinuje to, kto steruje Jaegerami i z jaką skutecznością będzie się to odbywać, jest relacja pomiędzy ludźmi".
W początkach istnienia programu Jaeger odkryto, że ze względu na stopień skomplikowania i samą wielkość robotów nie jest możliwe sterowanie nimi przez jedną osobę. Obciążenie neuronów okazało się śmiertelne dla pojedynczego mózgu. W końcu wysnuto wniosek, że Jaegerem może sterować wyłącznie dwójka pilotów: jeden kontrolujący jego prawą półkulę mózgową, a drugi lewą. Jednak aby mogło to zadziałać, musieli osiągnąć doskonałą synchronizację - pod względem połączenia ciała z robotem i umysłu z drugim pilotem.
To połączenie na poziomie umysłu jest nazywane "dryfowaniem". Parent mówi: "Wejście w stan dryfowania otwiera wszystkie kanały mózgu. Nagle w twojej głowie pojawia się inna osoba, która ma dostęp do każdej twojej myśli, każdego wspomnienia, każdego odczucia".
Guillermo del Toro dodaje: "Stają się jednością; są złączeni ze sobą i z maszyną. Jednak żeby to zrobić, musisz być gotowy pozwolić komuś faktycznie zajrzeć do twojego umysłu - do twojej duszy".
"Podczas dryfowania wspomnienia napływają, a sekrety wychodzą na jaw" - wyjaśnia Beacham. "Myślę, że większość ludzi wykazywałaby naturalną wstrzemięźliwość przed wpuszczeniem kogoś do swojego mózgu. Ale piloci Jaegerów muszą od razu nawiązać więź - to jedyny sposób na to, żeby wszystko zadziałało. Dlatego doszli do wniosku, że najlepiej jest dobierać w pary osoby, między którymi istnieje już jakaś więź i jakiś rodzaj zaufania".
Teoria ta doprowadziła do tego, że większość zespołów sterujących Jaegerami tworzyli najbliżsi członkowie rodziny tak, jak miało to miejsce w przypadku Raleigha Becketa i jego starszego brata Yancy'ego, granego przez Diega Klattenhoffa.
Gdy tylko Jaegery zaczęły uzyskiwać przewagę w walce przeciwko straszliwym najeźdźcom, ich heroiczni piloci zyskali status ni mniej ni więcej tylko gwiazd rocka w oczach wdzięcznej i pełnej uwielbienia opinii publicznej. Kiedy poznajemy Raleigha, jest pewnym siebie pilotem Jaegera, któremu się wydaje, że cały świat leży u jego stóp. Charlie Hunnam mówi: "Jest on młody i zuchwały; żyje po to, żeby skopać tyłki Kaiju. Bardzo dobrze steruje wraz z bratem swoim Jaegerem Gipsy Danger, jednak w swoim dążeniu do obrony rasy ludzkiej lekceważą oni rozkaz, co okazuje się być tragicznym w skutkach błędem, który zmusza Raleigha do opuszczenia szeregów Jaegerów".
Guillermo del Toro dodaje: "Raleigh to facet o dobrym sercu, który jest z gruntu szczery i odważny. Zdaje sobie sprawę z tego, że ma niebezpieczną pracę, ale jednocześnie przestrzega swojego kodeksu honorowego, co sprawia, że jest gotowy narażać życie dla ratowania drugiej osoby bez względu na podejmowane ryzyko. Obsadzenie Charliego Hunnama w roli Raleigha było doskonałą decyzją, ponieważ jest on w stanie oddać tę szczerość i czystość serca oraz mieszankę uczuć wynikającą z bycia jednocześnie twardym pilotem Jaegera i bezbronnym człowiekiem wobec Kaiju. Podziwiałem jego pracę przez wiele lat i mogę zaryzykować stwierdzenie, że obecnie znajduje się na dobrej drodze do osiągnięcia statusu gwiazdy. Bardzo się cieszyłem, że miałem szansę współpracować z nim przy tym filmie".
Hunnam spotkał del Toro wiele lat wcześniej i wspomnina, że "łączył ich również Ron Perlman", nawiązując do swojego kolegi z planu serialu Synowie Anarchii, a zarazem wieloletniego przyjaciela reżysera. Hunnam mówi: "Dostałem telefon, że Guillermo jest zainteresowany współpracą ze mną przy swoim nowym filmie. Spotkaliśmy się, a on przedstawił mi ogólny zarys fabuły i opowiedział o postaci, którą miałem zagrać. Jakiś tydzień później zadzwonił i zaproponował mi rolę. Oczywiście się zgodziłem i to był pierwszy raz w całej mojej karierze, kiedy zdecydowałem się wziąć udział w projekcie, nie czytając najpierw scenariusza. Wziąłem to na wiarę, bo czy ze scenariuszem, czy bez niego, chodziło o współpracę z Guillermo. On stanowi klasę samą w sobie zarówno w kontekście swojej wyobraźni, jak i umiejętności tworzenia fantastycznych, ale jednocześnie wielowymiarowych światów, w istnienie których można uwierzyć".
Chęć współpracy z del Toro podzielała cała obsada. Idris Elba potwierdził: "Guillermo to tak interesujący filmowiec, dlatego byłem zaintrygowany tym, co mógłby zrobić z tak ambitnym scenariuszem. Koniecznie chciałem być częścią tego projektu".
Rinko Kikuchi przyznaje mu rację. "To prawdziwy artysta. Wiedziałam, że jeśli zabierze się za reżyserię filmu o potworach, to będzie to na pewno coś więcej niż tylko film o potworach. To będzie coś wyjątkowego. Możliwość uczestniczenia w tej produkcji to spełnienie marzeń".
Elba wciela się w postać Stackera Pentecosta, który służył jako dowódca Panpacyficznego Korpusu Obrony, zanim odcięto środki na finansowanie Programu Jaeger po tym, jak światowi przywódcy podjęli decyzję o skupieniu się na rozwoju innych form obrony. Teraz dowodzi tymi, którzy chcą stanąć razem z nim do walki w szeregach Ruchu Oporu. Aktor opisuje graną przez siebie postać jako "wiecznego żołnierza i urodzonego przywódcę". Bez względu na skalę problemu jego podejście jest zawsze takie samo: "znajdę sposób, żeby to naprawić". Nawet po utracie finansowania nadal pozostaje zdeterminowany, żeby walczyć i jednoczyć tych, którzy pozostali w tyle. Pentecost się nie podda, nawet jeśli nie bardzo ma środki, żeby przedsięwziąć jakiekolwiek działania przeciwko wzrastającej liczbie ataków Kaiju. Jednak jego jedynym zadaniem jako stratega i żołnierza jest znalezienie rozwiązania, dzięki któremu ludzkości uda się przeżyć i wygrać.
Tull wyjaśnia: "Stacker Pentecost musi być idealnym wojownikiem - wskazywać właściwy kierunek w świecie ogarniętym chaosem. Kiedy wydaje się, że świat wokół niego chwieje się w posadach, on pozostaje niewzruszony. Idris to był nasz człowiek. Nie wyobrażam sobie nikogo innego w tej roli i wydaje mi się, że widzowie go pokochają".
Jeśli Pentecost nie da za wygraną, będzie potrzebował każdego Jaegera, jaki jeszcze istnieje, i każdego pilota będącego w stanie nim sterować... Nawet kogoś, kto przez pięć lat był w odstawce. Elba mówi: "Pentecost odszukuje Raleigha w myśl zasady, że ktoś, kto raz był żołnierzem, zawsze nim pozostanie. Początkowo ich relacje są nieco napięte, ponieważ Raleigh jest człowiekiem, który chodzi własnymi ścieżkami. Jednak odczuwają wobec siebie duży szacunek, zarówno jako żołnierze, jak i ludzie.
"Teraz" - wyjaśnia Hunnam - "trzeba było tylko znaleźć kogoś, z kim Raleigh mógłby być na tyle kompatybilny, żeby wspólnie sterować Jaegerem".
Jest jedna młoda kobieta, która dysponuje niesamowitym potencjałem jako pilot Jaegera, chociaż była powstrzymywana przez siły wewnętrzne i zewnętrzne. W roli Mako Mori, której wygląd zewnętrzny daje mylne wyobrażenie o jej prawdziwej sile, obsadzono Kikuchi. Guillermo del Toro zdradził, że od początku widział ją w tej roli. "Uwielbiam Rinko" - deklaruje. "Alejandro González Ińárritu przedstawił mi ją wiele lat temu podczas promocji filmu Babel. Ujęła mnie bijąca od niej siła połączona z delikatnością. Właśnie ta cecha była kluczowa w przypadku postaci Mako, dziewczyny, której największym marzeniem jest zostać pilotem".
Kikuchi powiedziała: "Mako chciała zostać pilotem Jaegera od czasu, gdy jej rodzice zginęli podczas ataku, kiedy była jeszcze dzieckiem. Zmaga się z własnymi potworami i demonami. Ma coś do udowodnienia sobie i Pentecostowi, który jest jej bohaterem i mentorem. Przekazał jej całą swoją wiedzę i umiejętności, jednak nadal uważa, że jeszcze nie otrząsnęła się po przeżytej tragedii na tyle, żeby wziąć udział w walce. Chce ją chronić i trzymać z dala od niebezpieczeństw".
"Rinko wykonała kawał dobrej roboty" - mówi Tull. "W filmie występują sami twardzi faceci z krwi i kości, i Rinko, najsłodsza i najmilsza młoda osóbka, jaką kiedykolwiek chciałbyś spotkać. Jednak podczas zdjęć, bez względu na to, jak wymagająca pod względem fizycznym była dana scena, ona potrafiła ją doskonale zagrać".
Inni piloci Jaegerów przybywają z odległych krańców pacyficznego pierścienia ognia, i, tak samo jak ich dowódca Pentecost, nie mają zamiaru ustąpić, nawet w obliczu pozornie przegranej sprawy. Imponujące rodzeństwo Kaidanovskich, granych przez Roberta Mailleta i Heather Doerksen, obsługuje rosyjskiego Cherno Alpha. Chiński Crimson Typhoon został zaprojektowany w wyjątkowy sposób, żeby pomieścić trojaczki Wei Tang, w które wcielili się Charles, Lance i Mark Luu. Australijskim Striker Eureka sterują Herc Hansen i jego syn Chuck, których role odtwarzają odpowiednio Max Martini i Rob Kazinsky.
Pomimo swojej niewielkiej liczby niektórzy z weteranów nie chcą zaakceptować Raleigha w swoich szeregach - szczególnie Australijczycy. Martini zapewnia: "Witamy go niechętnie. W wojsku jesteś zdany na to, że inni ludzie będą cię chronić; musisz im ufać. A ponieważ przeszłość Raleigha jest dość wątpliwa, wszyscy podchodzą do niego z pewną dozą sceptycyzmu, zastanawiając się, czy jest w stanie zasłużyć na swoje belki".
Jednak nikt nie jest bardziej sceptyczny niż Chuck Hansen, który jest "zdecydowanie przewrażliwiony na jego punkcie" - przyznaje Kazinsky. "Wychowywał się w świecie, w którym panowała wojna, i przez całe życie miał tylko jeden cel - zabijać Kaiju. Tylko to się dla niego liczy, więc jest wymagający do granic możliwości - w stosunku do siebie, swojego ojca, a zwłaszcza tego kolesia, który zdążył już udowodnić, że jest nieudacznikiem. Nie sądzę, żeby Chuck specjalnie zachowywał się jak palant. Postępuje w ten sposób, bo zdaje sobie sprawę z tego, że od Raleigha może zależeć jego życie, a nie ma poczucia, że trafi w dobre ręce. Jeśli wydaje mu się, że ktoś zawiedzie całą drużynę w kluczowym momencie, wówczas w ogóle nie chce mieć takiej osoby w swoim zespole.
Żołnierze w Ruchu Oporu nie są skazani na pilotów Jaegerów. Clifton Collins, Jr. wciela się w rolę Tendo Choi, genialnego inżyniera, który jest niejako kontrolerem ruchu lądowo-wodno-powietrznego w centrum operacyjnym Jaegerów. Collins wyjawił, że przygotowując się do roli, "przeczytał książkę "Robot Building for Dummies", żeby przyswoić sobie podstawowe informacje na temat robotów. Oczywiście wiele elementów w naszych Jaegerach stanowi po prostu efekt naszej wyobraźni, jednak podstawowa wiedza z zakresu robotyki bardzo mi pomogła".
Jest jeszcze jedna dwójka sceptycznie nastawiona do pomysłu walki z Kaiju, polegającym na podjęciu próby powstrzymania inwazji u jej źródła. Prawdopodobnie pomocne w całej tej sytuacji byłoby, gdyby wszyscy przestali najpierw zwalczać siebie nawzajem.
Charlie Day, który dostał rolę doktora Newtona Geiszlera, zauważa: "Newton ma obsesję na punkcie tych potworów i wydaje mu się, że jest w tej materii ekspertem".
"Ale nim nie jest" - ripostuje Burn Gorman, który wciela się w rolę Hermana Gottlieba. "Newt uważa, że rozwiązanie tkwi w biologii, a Herman jest przekonany, że odpowiedź leży w jego matematycznych obliczeniach. Dochodzi między nimi do wielu spięć, bo obaj szukają rozwiązania tego samego problemu. Ich metody są zupełnie różne, a każdy przez cały czas twierdzi, że to on ma rację. A czasu jest coraz mniej".
"Newt przeżywa interesujące rozterki" - mówi Day. "Po pierwsze: potencjalny koniec świata. Po drugie: partner laboratoryjny, który wiecznie mu się przeciwstawia. Po trzecie: bycie najgenialniejszym człowiekiem na planecie i podejmowanie starań, żeby nie brzmieć w związku z tym zbyt wyniośle, choć z drugiej strony właśnie nim jest" - żartuje aktor. "Spójrzmy prawdzie w oczy - jest nudnym naukowcem, ale nie znosi stereotypu nudnego naukowca, więc buntuje się przeciw temu, robiąc sobie tatuaże i nosząc skórzaną kurtkę.
Uniknięcie stereotypów było właśnie zamiarem del Toro w przypadku postaci Geiszlera i Gottlieba. Wyjaśnia: "W filmie, w którym trzeba przybliżyć widzowi różne środowiska i stworzenia, jakie w nich żyją, często dochodzi się do momentu, kiedy nie obejdzie się bez naukowca. I, niestety, taki człowiek nauki może niekiedy okazać się najnudniejszym elementem całego filmu. Tak więc usilnie staraliśmy się tego uniknąć, dzieląc obowiązki związane z naświetlaniem wszelkich skomplikowanych kwestii pomiędzy Charliego Day'a i Burna Gormana, którzy przeprowadzą was przez cały naukowy wątek filmu w możliwie najzabawniejszy i najbardziej interesujący sposób.
Podczas gdy reszta ludzkości podejmuje desperackie próby mające na celu unicestwienie Kaiju, jeden człowiek uczynił z inwazji swój chałupniczy biznes. Ron Perlman gra Hannibala Chaua, który zbił fortunę, sprzedając szczątki Kaiju na czarnym rynku, i w jego interesie zupełnie nie leży pomoc Ruchowi Oporu w zabiciu jego dojnej krowy. "Gdyby tak się stało, sprzedawałby gdzieś używane samochody, a na to Hannibal na pewno nie wyrazi zgody" - śmieje się.
"Hannibal kocha komfort, jaki zapewniają mu te stwory" - mówi Perlman. "To hedonista w każdym calu. Lubi otaczać się rzadkimi, egzotycznymi przedmiotami i jest lojalny wyłącznie w stosunku do samego siebie i swojej nienasyconej żądzy. To była wyśmienita rola do zagrania, ponieważ jest on bezwzględny do szpiku kości, a do tego zupełnie nieprzewidywalny.
Guillermo del Toro powiedział: "Hannibal jest piratem. Wiedziałem, że Ron będzie się dobrze bawił, grając tę rolę, a to pozwoli cieszyć się nią również widzom. Stworzył postać, którą według mnie będą kochali nienawidzić".
Współpraca Perlmana z del Toro trwa już od 20 lat i wiąże się z każdą z produkcji reżysera. "Praca z moim ulubionym reżyserem to za każdym razem fantastyczna sprawa, a szczególnie nad filmem, w którym może pobawić się wszystkimi zabawkami, jakie powstaną w jego niesamowitej wyobraźni" - mówi aktor. "To również reżyser stawiający na współpracę, który docenia to, że otaczają go utalentowani, oddani pracy ludzie. Uwielbia, gdy wszyscy pracują na pełnych obrotach".
Hunnam przyznaje mu rację. "Guillermo to reżyser o bardzo bezpośrednim podejściu, który dokładnie wiedział, czego chce. Jednak pozwalał również aktorom uczestniczyć w kształtowaniu granych przez nas postaci. Jeśli mieliśmy jakieś konkretne pomysły, był otwarty na to, żeby je przedyskutować".