Reklama

"Ostatni bastion": UPADEK BASTIONU

Finałową sceną filmu jest walka jaką Irwin i jego zwolennicy toczą aby przejąć kontrolę nad więzieniem i wyzwolić się spod władzy Wintera. Reżyserując swój pierwszy film akcji, Lurie był szczęśliwy, że mógł polegać na doświadczeniu drugiego reżysera i koordynatora ekipy kaskaderskiej Mica Rodgersa. „Miałem do niego całkowite zaufanie i sporo się od niego nauczyłem. To co robił było totalnie widowiskowe”. Rodgers współpracował ściśle ze specjalistą do spraw efektów specjalnych Kurtem Daltonem, aby przygotować sceny walk zapewniając bezpieczeństwo aktorom, kaskaderom i ekipie. Dalton był także odpowiedzialny za skonstruowanie ręcznie wykonanej przez więźniów broni. Między innymi średniowiecznie wyglądającej katapulty. „Katapulta była naprawdę bardzo precyzyjna” mówi Rodgers. „Mogła wystrzelić ważący około 70 kg kawałek skały na odległość 60 metrów z precyzją do 3 metrów. Dla więźniów była to ostatnia bitwa, w której mogli wykorzystać tylko to co mieli pod ręką”, mówi Lurie. Winter odpowiadał na ataki bardziej nowoczesną bronią. Używał między innymi wodnego działka wystrzeliwującego 200 galonów wody w ciągu 10 sekund. „Musieliśmy być bardzo ostrożni z tym działkiem, bo w bezpośrednim kontakcie z tak silnym strumieniem wody można było być poważnie rannym”, mówi Rodgers. Bezpieczeństwo było na planie jednym z najważniejszych czynników, ponieważ wielu aktorów, łącznie z Robertem Redfordem, wykonywało osobiście sceny kaskaderskie. „Redford przez całe życie wykonywał niebezpieczne sceny, dlatego i praca z nim była... olbrzymią przyjemnością”, komentuje Rodgers.

Reklama

Także Ruffalo był zapalony do wykonywania niebezpiecznych ujęć, między innymi tego, w którym wisi trzymając się helikoptera. „Na początku błagałem, abym mógł sam wykonać tę scenę” mówi Ruffalo. „Zgodzili się w końcu abym to zrobił. Kiedy jednak zobaczyłem olbrzymi helikopter, pomyślałem - W co ja się pakuję?. Z pomocą odpowiednich zabezpieczeń i przygotowań przez Mica Rodgersa, Ruffalo wykonał ujęcie po mistrzowsku”. Do przygotowania tej sceny użyto wojskowego helikoptera typu Huby, który został zawieszony na wysokości około 9 metrów, na ważącym ponad 200 ton dźwigu. Dzięki specjalnemu urządzeniu skonstruowanemu przez Burta Daltona, można było obracać helikopter o 360 stopni i przesuwać go w poziomie o 6 metrów. Aktorzy mogli pracować wewnątrz helikoptera zupełnie bezpiecznie ponieważ każdy z nich był kontrolowany przez precyzyjny komputer. Dzięki komputerowi Dalton i jego ekipa do efektów specjalnych byli w stanie odtwarzać prędkość ruchów helikoptera potrzebną do powtarzanych wielokrotnie ujęć. To pozwoliło na wybranie odpowiednich ujęć podczas montażu scen walki. „Nasza historia przyjmuje dokładnie taki bieg jak było to w przypadku prawdziwych wojen. Zaczyna się od konfliktu, następnie dochodzi do prób negocjacji, a kończy się na otwartym zbrojnym konflikcie wojennym” mówi Lurie.

„Wojna to chaos, nie ma praktycznie żadnych ustalonych reguł i dlatego ważne jest przywództwo”, stwierdza Redford. „Przywódca musi wydawać rozkazy w taki sposób, aby wprowadzić porządek. Celem wojny jest najczęściej obrona kraju, ale może być ona także osobistą misją istoty ludzkiej”. „Jest w tym także honor – honor, który tkwi w nie poddawaniu się, kiedy wierzymy, że to co robimy jest w pełni właściwe” dodaje Gandolfini. Lawrence twierdzi, „Według mnie film opowiada o takich wartościach jak honor, dyscyplina i odwaga. Nieważne jak bardzo niesprzyjające są okoliczności. Jeżeli mamy inspirację i silną wolę możemy zwyciężyć”. Według mnie chodzi też o obowiązek i honor. To, że jest się nie tylko żołnierzem, ale osobą” kończy Lurie.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Ostatni bastion
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy