Reklama

"Opowieść o Zbawicielu": ROZMOWA Z PRODUCENTEM WYKONAWCZYM, SANDY PEARL

Cel wyprodukowania wiernej ekranizacji ewangelii według Jana przyświecał także Sandy Pearl. Niespotykany dotąd poziom dokładności faktograficznej jest zasługą zespołu doradczego. Decyzja o włączeniu go w proces realizacji filmu wynikła z potrzeby zachowania wierności wobec tekstu. „Pychą byłoby sądzić, że my sami mamy wystarczająco dużo wiedzy, by zwrócić uwagę na każdy znaczący detal. Dlatego też stworzyliśmy zespół składający się z wybitnych specjalistów, reprezentujących różne wyznania.”

Rola zespołu w prowadzeniu badań nad tłem historycznym filmu była nieoceniona. Poza konsultowaniem kwestii teologicznych, był on również cennym źródłem informacji na temat lokalizacji historycznych i miejsc opisanych w tekście. „Peter Richardson, przewodniczący zespołu, brał udział w wykopaliskach archeologicznych z tego okresu. Mogliśmy korzystać z jego slajdów i zdjęć, ukazujących świat za czasów Jezusa.”

Reklama

Ponieważ zespół składał się z teologów reprezentujących różne wyznania, mogli oni wnieść cenne spostrzeżenia na temat ewangelii. Ich udziału w procesie realizacji filmu nie sposób przecenić. „Zespół doradczy powstał wskutek naszego zobowiązania się do realizacji dosłownych ekranizacji Biblii. Decyzja o rozpoczęciu prac nad OPOWIEŚCIˇ O ZBAWICIELU jako pierwszym filmem z cyklu Visual Bible, zapadła po rozmowach z członkami zespołu. Powstał on faktycznie przed podjęciem decyzji o tym, którą ewangelię będziemy adaptować najpierw.”

Zespół doradczy uczestniczył we wszelkich pracach nad filmem; konsultował scenografię, kostiumy, wyjaśniał wątpliwości związane z tekstem. „Dlaczego Ostatnia Wieczerza była posiłkiem paschalnym? Co wówczas podawano, czy w synagodze mogły być kobiety, jaka była ich rola w owych czasach? Toczyliśmy fascynujące rozmowy i czerpaliśmy z wieloletniego doświadczenia naszych doradców.”

Pearl wierzy, że film zawdzięcza sukces w równym stopniu udziałowi zespołu doradczego i współpracy ze znanym scenarzystą Johnem Goldsmithem.

„Naszym celem było zachowanie wierności epoce w oparciu o obiektywne badania naukowe. Ale przecież kręciliśmy film. Musieliśmy pokazać dramatyzm tej opowieści. I to dosłownie, a nie interpretując ją. Kluczem do sukcesu stał się scenarzysta John Goldsmith.”

Urodzony w Wielkiej Brytanii Goldsmith miał wiele do zaoferowania temu przedsięwzięciu. Jest on bowiem nie tylko wziętym scenarzystą, ale także studiował Biblię. „Nie zatrudniliśmy po prostu wielkiego pisarza, ponieważ w tym wypadku krzywa uczenia się byłaby zbyt stroma. Nie sądzę, byśmy mogli zrealizować nasz cel z pisarzem, który traktowałby go jako kolejny projekt. Wrażliwość Johna w stosunku do naszego dzieła i jego szacunek, zachowania całości tekstu, dorównywały wrażliwości członków zespołu doradczego. Stworzenie scenariusza na podstawie ewangelii św. Jana było fenomenalnym osiągnięciem. Członkowie zespołu byli pod wielkim wrażeniem sposobu, w jaki tego dokonał i jego zrozumienia ewangelii.”

Każda osoba z ekipy wzbogaciła proces realizacji o swoje znawstwo, w zakresie swoich kompetencji. „Don Taylor, nasz scenograf, zrobił kawał dobrej roboty wybierając lokalizacje na zdjęcia. Wybrał miejsca, gdzie znajdowały się pozostałości przeszłości, mogące wiernie ilustrować epokę. Projektantka kostiumów, Debra Hanson, ze swoim doświadczeniem w projektowaniu kostiumów wywodzącym się ze Stratford, doskonale rozumiała, jak należy tworzyć kostiumy historyczne. Na wszystkich frontach prowadzono szeroko zakrojone badania i im film zawdzięcza swoje bogactwo.”

Casting do filmu był przedsięwzięciem, któremu poświęcono wielką uwagę. Przesłuchania do siedemdziesięciu pięciu głównych ról toczyły się w Kanadzie i Wielkiej Brytanii. Całkowita liczba osób pojawiających się na ekranie, wliczając statystów, wynosi około trzy tysiące.

„Sądzę, że casting miał kluczowe znaczenie dla sukcesu filmu. Ponieważ dokonywaliśmy dosłownego przeniesienia tekstu na ekran, nie było możliwości pominięcia czy zmiany ani jednego słowa. Wybraliśmy aktorów z dużym doświadczeniem teatralnym, którzy wiedzą, jak traktować tekst. Są przyzwyczajeni do powtarzania tych kwestii co wieczór tak, aby ich wykonanie było za każdym razem niezmienne. Miało to szczególne znaczenie dla odtwórcy roli Jezusa, która wymagała opanowania obszernych kwestii,” tłumaczy Pearl.

„Nie sądzę, by obecnie lub w niedalekiej przeszłości był aktor, który grał rolę tak wielką, jak rola Jezusa grana przez Henry’ego Iana Cusicka. Nie przypominam sobie nic większego od niej. Dla dobra realizacji musieliśmy mieć pewność, że aktorzy będą w stanie poradzić sobie z tekstem, nauczyć się go i wygłosić bez dwudziestu pięciu czy trzydziestu ujęć.”

Montażysta Michel Arcand zgadza się całkowicie. „Jestem zachwycony występem aktorów. Zrobili na mnie olbrzymie wrażenie. Cusick zostanie gwiazdą, jestem tego pewien. Był taki skoncentrowany. Każdy z aktorów był naprawdę skoncentrowany na swojej roli, robiło to duże wrażenie. Nawet nie mrugali, po prostu byli. To było niesamowite.”

Pearl: „Film wymagał gry zespołowej i szczególnie trudno było ukazać dwunastu uczniów. W jaki sposób uczynić każdego z nich innym, nadać im osobowości, a jednocześnie ukazać ich jako jedną całość? Dzięki odpowiedniemu doborowi aktorów, a także fryzur, makijażu i garderoby, stworzyliśmy dwanaście indywidualności. Sądzę, że zaciekawi to publiczność, bo po raz pierwszy uczniowie stali się oddzielnymi postaciami. Można teraz zrozumieć, kim był Natanael, kim byli Jan, Andrzej i Filip. W poprzednich ekranizacjach Biblii, uczniowie są praktycznie nie do odróżnienia od siebie. Tak samo wyglądają, to samą mówią, nie są indywidualnościami.”

„Świadomie staraliśmy się wyprodukować film, który będzie wiernie odzwierciedlał ich, Jezusa i ich wspólną podróż. Możemy wejrzeć w historię i pokazać rzeczy takimi, jakie były. Uczniowie byli przecież grupą młodych ludzi, którzy nie wiedzieli, co się dzieje. Wiedzieli jedynie, że coś ich ciągnie do tego mężczyzny, jego nauk i tego, co mówił. Niektórzy byli niewykształceni, prości, ale pragnęli wierzyć. Wśród nich byli rybacy, cieśle, robotnicy. Chcieliśmy to ukazać w bardzo prosty i ludzki sposób. I to jest przyczyną powodzenia i prawdziwości OPOWIEŚCI O ZBAWICIELU.”

„Dla Philipa (Saville’a) jest to opowieść o stosunkach ojca z synem. Jest to również opowieść o człowieku i grupie jego zwolenników, którzy z czasem stają się dla niego podporą i ostoją. Dobierając aktorów, poszukiwaliśmy autentycznych, prawdziwych ludzi, nie bardziej papieskich od papieża. Potrzebowaliśmy prawdziwych, wrażliwych mężczyzn, którzy przekonująco pokażą swoją więź z tym człowiekiem. W końcu szli za nim przez trzy lata,” dodaje Pearl.

Pearl wierzy, że proces przenoszenia ewangelii na ekran wpłynął na całą ekipę, ponieważ ta historia nie jest jedną z wielu. Jest to opowieść o wielkim znaczeniu, a jej przesłanie jest aktualne do dziś.

„Pracujący przy filmie ludzie byli głęboko zaangażowani w ten wyjątkowy projekt. To tylko film, ale jest w nim coś osobliwego. Nawet osoba niewierząca, która podejdzie do niego po prostu jak do opowieści – wspaniałej opowieści – odbierze z niego cenną lekcję. Słowa ewangelii, może z powodu czasów, w których żyjemy, nadal coś znaczą. To właśnie mówiło wielu członków ekipy. Codziennie słuchali tych słów, słyszeli je, a one znajdowały w nich oddźwięk. Sprawiały, że zaczynali się zastanawiać, czuli, że pracują nad czymś naprawdę ważnym. Była to praca, ale równocześnie coś więcej, niż po prostu kolejna praca. Myślę, że jest w tym coś głębokiego.”

„Zaangażowanie wszystkich nie słabło. Praca w Hiszpanii była pełna doznań, ale wyczerpująca… bardzo wyczerpująca i trudna. Wybraliśmy wprawdzie doskonałe lokalizacje, ale logistyka i pogoda wystawiały nas na próbę. Pod pewnymi względami panowały tam bardzo prymitywne warunki. Wszyscy sprostali sytuacji, nie narzekając. Zrobili to, co mieli zrobić i efekt końcowy był tego wart, ale nie było łatwo. Byliśmy wystawiani na próbę aż do ostatniej nocy zdjęć, kiedy padało o 3.30 nad ranem. Na każdym kroku byliśmy wystawiani na próbę.”

Mimo „wystawiania na próbę” procesu realizacji filmu, Pearl wierzy, że efekt końcowy przeszedł wszelkie oczekiwania i uzasadnił wyzwania, którym musieli sprostać.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Opowieść o Zbawicielu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy