Reklama

"Opiekun": OPIEKUN Z SARAJEWA

Zdjęcie przedstawiające niedźwiedzia brunatnego otoczonego czaszkami innych niedźwiedzi, które zjadł, by przeżyć, obiegło cały świat. Ten ostatni żywy w zoo w Sarajewie szybko stał się kolejnym symbolem okrucieństw wojny w Bośni.

Na początku personel zoo w Sarajewie pracował pod ochroną SFORu z ONZ. Niestety, jeden z pracowników i tak został zastrzelony, więc żołnierze poddali się. "Nic nie mogliśmy zrobić," mówi Easd Tajic, opiekun zwierząt z Pionirskiej Doliny w Sarajewie. "Klatka lwów mieściła się zaledwie 50 metrów od naszego biura. Próbowałem parę razy się tam dostać, lecz zostałem postrzelony i musiałem się wycofać. W końcu lwica zabiła ostatniego lwa. Ich jedynym celem było zdobywanie pożywienia. Zanim sama zdechła, zjadła swoje łapy," wspomina Tajic. "Wybacz mi Boże, ale jeśli coś takiego miałoby się powtórzyć, wypuściłbym zwierzęta na wolność. Przynajmniej miałyby jakąś szansę. W klatce, bez jedzenia, stanowiąc łatwy cel dla snajperów nie miały szans na przeżycie," mówi Tajic.

Reklama

Obecnie zoo w Sarajewie podjęło działalność. Niewiele jest tam zwierząt - koń, zebra, kilka kaczek i niedźwiedź brunatny, którego do zoo przyniósł pewien chorwacki wieśniak, mając w pamięci zdjęcie z czasów wojny. Znalazł niedźwiadka chodzącego bezradnie wokół matki, którą zabiła mina. Nakreślono plan odbudowy zoo na 1,5 miliona dolarów. Tajic i jego pomocnicy nie sądzą, by w wkrótce miał zostać zrealizowany. "Potrzebujemy pomocy od świata. Zarówno zwierzęta, jak i Sarajewo zasługują na to." "Opiekun z Sarajewa" to dzesięciominutowy film dokumentalny dołączony do "Opiekuna". Będzie wyświetlany przed kinową premierą filmu pełnometrażowego.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Opiekun
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy