Reklama

"Okrucieństwo": WYWIAD Z ANNĄ BIEGUNOWĄ

Anna Biegunowa: "Po tym filmie mama boi się ze mną rozmawiać!"

Anna Biegunowa: "Po tym filmie mama boi się ze mną rozmawiać!"

Aniu, wychodzi na to, że ucząc się w szkole-studio Moskiewskiego Artystycznego Akademickiego Teatru, była już Pani etatową aktorką.

Na drugim roku grałam w teatrze Mossowieta, na trzecim w przedstawieniu "Romeo i Julia" w teatrze im. Puszkina. Tam też gram w przedstawieniach reżysera Eugeniusza Pisariewa "Pożyczcie tenora" i "Kule nad Broadwayem" autorstwa Woody Allena.

Po "Okrucieństwie" trudno jest sobie wyobrazić Panią w roli Julii.

Na początku przedstawienia "Romeo i Julia" bohaterka jest dziewczynką, a pod koniec sztuki staje się dojrzałą, mądrą kobietą. Jest to trudna rola, ale bardzo ciekawa. Do filmu "Okrucieństwo" zdecydowałam się za namową koleżanki. Powiedziała mi: "To twoja rola".

Reklama

Dlaczego pomyślała, że rola okrutnej dziewczyny Wiki jest właśnie Pani?

Pewnie dlatego, że mam wybuchowy podobny charakter. Przyjechałam do Moskwy z Omska, od razu dostałam się na studia. Spotykałam dużo dziewczyn podobnych do Wiki, które chcą wszystko i od razu: pieniądze, luksusowe mieszkanie, sławę. Ale równocześnie nie chcą pracować. Wykorzystałam ich sposób chodzenia, mówienia budując obraz Wiki.

W filmie jest scena gdzie Pani bohaterka zostaje pobita przez dwóch wielkich facetów.

Było strasznie?

Kiedy kręciliśmy tę scenę, chłopcy tak się zaangażowali, ze faktycznie dostałam kilka prawdziwych policzków. Bolało i naprawdę się bałam. To była ciężka rola, trudny scenariusz, zdjęcia głównie na dworzu, w zimnie. Przez czterdzieści dni pracy zmęczyłam się. Polubiłam rolę Wiki (nawet zaczęłam usprawiedliwiać jej zachowanie). Każdy aktor jest adwokatem swojego bohatera.

Jak się pracowało z Renatą Litwinową?

Wspaniale! To bardzo utalentowana aktorka i cudowny człowiek. Wszyscy się mnie pytają czy trudno było z Litwinową, a mi ona bardzo pomagała. Na początku z braku doświadczenia grałam teatralnie, a Renata mi podpowiedziała "Mów tak, jak rozmawiasz w życiu".

Pani Wika podporządkowuje sobie bohaterkę Litwinowem?

Na początku myślałam: "Kurcze, jak ja to zagram, do tego z Litwinową?" Ale to przecież nie ja działam, a bohaterka.

Nagroda imienia Yves'a Montand na festiwalu "Młodość" to Pani pierwsze takie wyróżnienie?

W teatrze już dostawałam wyróżnienia, ale w filmie to moja pierwsza nagroda i dlatego jest szczególnie miła. Dostałam telefon z Kijowa: "Niech Pani przyjeżdża, została Pani nagrodzona za najlepszą rolę żeńską".

Nowe propozycje od reżyserów już Pani dostaje?

Na razie nie. Ale za to w teatrze gram główne role. W szkole grałam grzeczne role, a w teatrze, ku mojej wielkiej radości docenili mnie, jako aktorkę charakterystyczną. W przedstawieniu "Kule nad Broadwayem" moja bohaterka jest striptizerką z okropnym głosem. Reżyser Żenia Pisariew mi powiedział: "Ta rola jest dla ciebie. Masz w sobie Babę Jagę". Po "Okrucieństwie" mama mi powiedziała, że teraz się boi ze mną rozmawiać.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Okrucieństwo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy