Reklama

"Okrucieństwo nie do przyjęcia": CZY TO JEST KOMEDIA?

O ile podjęte w filmie tematy małżeństwa, rozwodu i perypetii sądowych mają raczej duży ciężar gatunkowy, to jednak "jest to przede wszystkim komedia," tłumaczy Ethan Coen. "Kobieta o twardym sercu i mężczyzna o słabej głowie - a można powiedzieć, że Clooney jest z pewnością facetem o słabej głowie, a Catherine kobietą o twardym sercu - to właśnie na tym bazuje cały komizm sytuacji."

W ramach tej komediowej formy, jak mówi Ed Herrmann, "Ciekawe jest to, co twórcy filmu mają do powiedzenia na temat prawników pracujących przy rozwodach i całej tej rozwodowej machiny."

Reklama

"Mam nadzieję, że ludziom spodoba się ten film i że będą się na nim dobrze bawić. Udając się do domu być może nieco innym już wzrokiem spojrzą na swoje małżeństwo," śmieje się Zeta Jones i dodaje: "Nie chodzi tu o żadne konkretne stanowisko na temat kwestii małżeństwa, ale jestem przekonana, że każdy odnajdzie jakieś podobieństwa do kogoś, kogo zna."

Jak zauważa Brian Grazer: "Jest to prawdziwe love story dla wszystkich i każdego z osobna. Wszyscy widzowie z pewnością będą trzymać kciuki za to, żeby Catherine i Georg’e zeszli się w końcu razem, zanim jednak to być może nastąpi dają sobie nawzajem porządnie w kość."

Jak mówi z kolei dyplomatycznie Ethan Coen: "Myślę, że ten film jest zarówno pro małżeński, jak i pro rozwodowy."

Jaki jednak byłby to film, gdyby wszyscy od początku znali jego zakończenie - losy Milesa i Marylin?

"Myślę, że mamy do czynienia raczej z happy endem," mówi Ethan.

Odnosząc się do reakcji widzów, Joel zauważa: "Po prostu mamy nadzieję, że wszyscy będą mieli dobrą zabawę. Tak czy inaczej to po prostu zabawna komedia."

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Okrucieństwo nie do przyjęcia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy