"Ogród Luizy": PRASA O FILMIE
Film Macieja Wojtyszki "Ogród Luizy" według tekstu Witolda Horwatha zaczyna się jak kino społeczne, a kończy jak opowieść gangsterska z przymrużeniem oka. Nie jest to zresztą zarzut, bo film jest sympatyczny i sprawnie zrealizowany. Bardzo dobrze się go ogląda.
Barbara Hollender, "Rzeczpospolita"
Jak pięknie i z pomysłem można opowiedzieć o miłości najczystszej, niech przekona każdego ten film. Maciej Wojtyszko stworzył dzieło niezwykle barwne, delikatnie przemycając brudniejsze odcienie naszego nie specjalnie idealnego świata. Luiza tymczasem jest jak ostatnia oaza, nieskazitelna czystość zatopiona w fałszywym, podłym otoczeniu. I tylko ona może przynieść złoczyńcy możliwość odkupienia. Oczywiście jest to naiwne, wręcz nieprawdopodobne, ale czemu miałaby to nie być bajka. Niech i tak będzie, gdyż daje ona w niezwykle umiejętny sposób sporą dawkę radości i jak najbardziej pozytywnych odczuć. Doprawdy bardzo udany film o potrzebie zrozumienia drugiego człowieka i nadrzędnej roli uczyć. Przy tym doskonała zabawa w inteligentnym opracowaniu i sumiennej reżyserii Macieja Wojtyszki.
Artur Cichmiński, "Stopklatka"
Na tym festiwalu widać jeszcze inną tendencję: do złagodzenia notorycznej wulgarności polskiego kina. Dialogi naszpikowane "kurwami", niby to markujące prawdę życia, ustępują miejsca bardziej wyrafinowanej grze z językiem - przyglądaniu się językowi, temu, jak mówimy i kim naprawdę jesteśmy. Można podziwiać Marcina Dorocińskiego - czołową męską gwiazdę aktorską tego festiwalu [Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni 2007] - jak w filmie Macieja Wojtyszki "Ogród Luizy" bez zmrużenia oka zmienia rejestry.
Tadeusz Soblewski, "Gazeta Wyborcza"