Reklama

"Od kołyski aż po grób": SCENY KASKADERSKIE

Oprócz spektakularnych scen walki, w filmie "Od kołyski aż po grób" nie brakuje także zapierających dech w piersiach sekwencji akcji, takich jak scena, podczas której Fait z wielką prędkością jedzie na czterokołowym motocyklu. - X uwielbia quady, pomyślałem więc, że można będzie wykorzystać to w filmie, ponieważ tak naprawdę chyba w żadnym wcześniejszym filmie nie zrealizowano sceny pościgu z ich udziałem – mówi Silver. – Są łatwiejsze do prowadzenia od samochodu, bardziej interesujące niż zwykłe motocykle, mogą też całkiem wysoko podskoczyć. W filmie X sporo jeździ, choć było to bardzo niebezpieczne i nie chcieliśmy mu na to pozwolić.

Reklama

- Wziąłem osobiście udział w tak wielu ujęciach kaskaderskich, w ilu tylko mi pozwolono – mówi DMX, który z całego filmu najbardziej lubi scenę pościgu na quadach. – Uwielbiam prowadzić te maszyny. Im bliżej było do końca prac nad filmem, tym lepiej mi to wychodziło.

We wspomnianej scenie Fait uwalnia się z kajdanek, neutralizuje dwóch gliniarzy i kradnie czterokołowy motocykl. Ucieka potem ulicą przed ścigającymi go motocyklistami. Wjeżdża do jakiejś fabryki, rozbijając wielką szybę, wjeżdża po schodach do warsztatu, przebija się z rykiem silnika przez wiszące ubrania, po czym wyskakuje przez okno na sąsiedni dach. Potem następuje sekwencja mrożących krew w żyłach skoków na kolejne dachy.

Scenę pościgu zaprojektował Dan Bradley. – Duże trudności sprawiło nam znalezienie kaskaderów, którzy nie są znani widzom – przyznaje Bradley. Kaskaderem DMX był Jalil „Jay” Lynch, zawodowy motocyklista, który zastępował aktora w bardziej niebezpiecznych i wymagających dużego doświadczenia ujęciach.

Koordynator kaskaderów Scott Rodgers zaprojektował skomplikowany system wielokrążków, dzięki któremu ujęcia skoków quadów nakręcono przy minimalnym ryzyku dla kierowców. Ostatni skok czterokołowego motocykla z kierującym nim Lunchem nakręcono w jednym ujęciu, wykorzystując kamerę zamontowaną na dwóch dźwigach, jednocześnie tę samą scenę kręcono steadicamem zamontowanym na śmigłowcu.

Podczas gdy scena pościgu na quadach pokazuje odporność Faita na presję, dramatyczny skok Su z dachu wieżowca potwierdza jego niesamowitą zręczność. Su, skacząc w tył z dachu, spada swobodnie, po czym łapie na chwilę barierkę balkonu. Puszcza ją i spada na balkon niżej. Ponownie puszcza i ponownie łapie - w ten sposób spada aż do balkonu należącego do Christopha, kupca, który wynajął Faita i jego ludzi do kradzieży cennej walizki czarnych brylantów.

- Kiedy wymyślaliśmy początek filmu – przypomina sobie Silver – siedzieliśmy ze scenarzystami, ludźmi z wydziału artystycznego i kaskaderami i omawialiśmy to, co jeszcze nie było pokazane na ekranie. Pytaliśmy siebie, czego jeszcze nie widzieliśmy. Czego jeszcze nie zrobiono?

Silver, Bartkowiak i firma zajmująca się realizacją ujęć kaskaderskich zaprojektowali specjalny dodatek do urządzenia, wykorzystywanego przez kaskaderów podczas kręcenia scen skoków i upadków z dużych wysokości. – System wielokrążków i bloczków pozwala kaskaderowi zwolnić nieco prędkość opadania, czego nie zauważają widzowie. Dzięki temu kaskader nigdy nie uderza o ziemię. Nie trzeba chyba dodawać, że jest to dla niego znacznie bezpieczniejsze, niż wykorzystywanie do lądowania poduszek powietrznych - wyjaśnia Silver. – Powiedziano nam, że to urządzenie można teraz wykorzystywać w połączeniu ze specjalnym oprogramowaniem tak, że kaskader skacze, zatrzymuje się, znowu skacze, znowu się zatrzymuje, itd. Wymyśliliśmy więc sobie, że Jet zjawia się na dachu budynku, do którego musi wejść, po czym po prostu skacze i opada z piętra na piętro. Cała scena robi naprawdę niezłe wrażenie.

Niebezpieczne ujęcie nakręcono na dachu budynku stojącego przy Pacific Coast Highway w Santa Monica. Li i jego kaskader skakali wykorzystując specjalną uprząż, dzięki której mogli symulować skoki z dużej wysokości bez zbędnego ryzyka. – W tej scenie wyraźnie widać, że umiejętności Su pozwalają mu całkowicie kontrolować jego ciało w nawet najbardziej niebezpiecznych sytuacjach – mówi Li.

- Początkowo chcieliśmy nakręcić tę scenę wykorzystując śmigłowiec, ale ze względu na bliskość plaży okazało się to niemożliwe – wyjaśnia producent wykonawczy Herb Gains. – Zamiast śmigłowca użyliśmy w końcu olbrzymiego dźwigu budowlanego, udało nam się w pełni uchwycić wszystkie konieczne detale i przekazać piękno tej sceny.

materiały dystrybutora
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy