"Oczy szeroko otwarte": REŻYSER O FILMIE
- To Twój pierwszy film fabularny. Skąd czerpałeś doświadczenie?
Kiedy byłem nastolatkiem marzyłem, aby zostać muzykiem lub weterynarzem. Gdy miałam 21 lat stanąłem jednak przed koniecznością wyboru i musiałem podjąć decyzję. Zorientowałem się, że muzyka nie jest wcale moim światem, więc zacząłem myśleć o kinie, które było dla mnie połączeniem historii, muzyki i obrazu. Kino niosło ze sobą tyle kreatywnej energii, ze zacząłem studia filmowe na Uniwersytecie w Tel Awiwie, a potem nagle pojawiła się niesamowita okazja pokazania moich krótkometrażowych filmów w Cannes.
- Jak to się stało, że zaangażowałeś się w ten projekt?
Wszystko zaczęło się od scenariusza, który Merav Doster napisała 7 lat temu. Producent - Rafael Katz - nawiązał z nią kontakt i namówił, aby dostosowała tekst do potrzeb 55 - minutowej telewizyjnej produkcji. Następnie udało się zdobyć wsparcie finansowe z Israel Film Fond i Katz zaczął szukać reżysera. Przypadkowo poznaliśmy się dzięki wspólnemu znajomemu z uniwersytetu i zaproponował mi współpracę. Byłem szczęśliwy, bo do tej pory udało mi się zrobić tylko dwa krótkometrażowe filmy. Przeczytałem scenariusz i byłem naprawdę zaszczycony propozycją.
- Współpracowałeś z Merav nad scenariuszem do tego filmu?
To było nieco bardzo skomplikowane zadanie. Marev, Rafael, a nawet francuski producent - David Barrot byli już od dłuższego czasu zaangażowani w pracę nad scenariuszem. Z kolei ja zajmowałem się nim tylko rok. Chciałem wstawić kilka własnych pomysłów i dlatego zaczęliśmy wszystko od nowa. Tak naprawdę to była praca zespołowa. Staraliśmy się poukładać scenariusz w taki sposób, aby wszystkie poprawki wzajemnie ze sobą współgrały.
- Czy to historia oparta na faktach?
Nie sądzę. To prawda, że tego typu sytuacja może wydarzyć się w każdej chwili, ale w tym przypadku nie jest ona prawdziwa. Merav długo zbierała materiał. Ja również rozmawiałem z wieloma osobami? Kiedy jesteś zamknięty z tyloma chłopcami - jak ma to miejsce w yeshivie, czyli szkole religijnej - takie rzeczy często się zdarzają. Traktujesz to jednak jak eksperyment lub próbę odpowiedzi na dręczące pytania o granice ludzkiej seksualności. Jest to chyba największa tragedia życia w tego typu miejscach. Ortodoksyjni Żydzi nie traktują homoseksualizmu jak grzechu. Dla nich on w ogóle nie istnieje. Jak jednak można poradzić sobie z tym problemem, skoro jest napisane, że go wcale nie ma? Talmud wyraźnie wskazuje, że synowie Izraela nie są narażeni na tego typu sytuacje bo Bóg nie urządził świata w taki sposób. Jeśli zapytasz ortodoksyjnego Żyda: jestem gejem, co mam z tym zrobić? On odpowie: ulegasz tylko zwykłej pokusie - powinieneś skupić się na odpowiednim wypełnianiu swoich obowiązków zarówno przed Bogiem, jak i gminą. Dla ortodoksyjnego Żyda bycie gejem to zwykły, negatywny, popęd - choroba, której łatwo się pozbyć. Homoseksualizm nie jest częścią ludzkiego istnienia.
- Co masz na myśli określając ten film hasłem "im bliżej do grzechu, tym bliżej do Boga"?
Ortodoksyjnie wierzący człowiek ma dwie różne opcje: albo walczy z naturalnymi popędami, co podnosi wartość jego życia, albo decyduje się być autentycznym i akceptuje naturalne instynkty, ale to oznacza dla niego porzucenie wiary. Postępowanie zgodnie z religijnymi nakazami wyznacza kierunek życiu. Nadaje sens i znaczenie. Jednak ortodoksyjnie wierząca osoba, tak jak każdy, jest cały czas narażona na grzech i na tej podstawie definiuje, czy postępuje dobrze, czy też źle. Im jest jej bliżej grzechu, tym staje się bardziej świadoma swojej religijności. Aaron zaprasza Ezriego do swojego życia, bo chce na nowo przeżyć religijne przebudzenie. Wie jednak, że przekracza seksualne tabu.
- Czy miłość dwóch ortodoksyjnie wierzących mężczyzn jest rzeczywiście łamaniem tabu?
Oczywiście. Niektórzy ortodoksyjnie wierzący Żydzi pomagali nam przy kręceniu filmu, ale żaden z nich nie chciał, aby jego imię i nazwisko pojawiło się w napisach lub podziękowaniach. Temat homoseksualizmu wiąże się w tym świecie z negatywną energią. Osoba, będąca częścią tej ortodoksyjnej społeczności nie może zajmować się tym problemem, gdyż homoseksualizm nie jest akceptowany. Aaron chce być jednocześnie religijny i autentyczny. Musi jednak dokonać wyboru. Płaci cenę za bycie sobą. W normalnym życiu tak się jednak zazwyczaj nie dzieje. Ludzie nie wybierają walki - prowadzą podwójne życie, udając, że są kimś innym.
- Tytuł Oczy szeroko otwarte jest właśnie odzwierciedleniem tego problemu. Chodzi o "oczy" ortodoksyjnej społeczności?
To "oczy" społeczności, Boga i nie tylko. Chodzi bardziej o zaakceptowanie siebie, swojej osobowości. Sądzę, że bohaterowie tego filmu są rozdarci, bo wiedzą, że ten miłosny romans nie ma szans na przetrwanie. To jak zaakceptowanie wiary. Ten film przypomina rozpędzony samochód, który jedzie na człowieka, a on nadal idzie w jego stronę. Nie schodzi z drogi. Rozumie co się dzieje, ale nie może powstrzymać katastrofy.
- Jak określiłbyś bohaterów filmu?
Są bardzo silni. Aaron to bardzo otwarty człowiek. Jest prawie fanatykiem. Akceptuje zasady religijnej społeczności, ale musi być silny skoro wybiera autentyczne życie. W młodości podjął jednak odważną decyzję, aby żyć zgodnie z wolą ojca. Ezri jest zbuntowanym, młodym mężczyzną, przypominającym Jamesa Deana z Buntownika bez powodu. Bycie gejem nie jest dla niego wystarczającym powodem do porzucenia Boga. Jest mądry i religijny w szerokim tego słowa znaczeniu. Uważam, że jest w filmie jednoosobowym rewolucyjnym mechanizmem. Aaron i Ezri wzajemnie siebie przyciągają, bo są jak dwubiegunowe przeciwności. To działa jak chemiczny wybuch - jeden burzy życie drugiego. Ezri pragnie wstrząsnąć Aaronem i obudzić go ze snu. Jest młodszy, ale bardziej świadomy, wyzwolony i dlatego ma nad nim przewagę. Potrzebuje jednak bezpiecznej przystani, bo świat nie jest dla niego bezpieczny. Nie ma gdzie wrócić, ani gdzie pójść, ale jest odważny i się nie boi. W życiu dzieje się tak samo. Ortodoksyjna społeczność to tylko ekstremalny przykład tego, czego wszyscy i tak codziennie doświadczamy.
- Czy uważasz, że Rivka rozumie, co tak naprawdę dzieje się pomiędzy Aaronem i Ezrim?
Ludzie, którzy żyją razem wiedzą o sobie wszystko. Rivka zdaje sobie sprawę, że jest częścią tej machiny. Wie, że mąż kocha ją nie w taki sposób, jak powinien, ale to akceptuje, bo tak trzeba. Ma jednak dobre serce i pozostawia jemu wybór.
- Dlaczego reakcja ortodoksyjnej społeczności jest taka okrutna?
Eskalacja okrucieństwa rośnie, bo Aaron nie chce się wycofać. Wszystko zaczyna się od podejrzeń. Najpierw z nim rozmawiają, starają się go uciszyć, troszczą się o niego. W tej społeczności nigdy nie jesteś sam, bo ludzie interesują się życiem innych. Pomagają, jeśli jesteś chory lub biedny. Nigdy nie zostawią na pastwę losu. Ale z drugiej strony doskonale wiedzą, co robisz i to oceniają. Kiedy jesteś uparty i sam chcesz decydować o swoim życiu zaczynają się problemy. Tak właśnie dzieje się w tym przypadku. Aaron postanawia otworzyć im szeroko oczy i decyduje się być sobą. Nawet, gdy prawda wychodzi już na jaw nadal zachowuje się tak samo, jak przedtem. W tym momencie film staje się nieco bardziej luźny. Nie pokazuje nam wszystkiego. Widz sam musi sobie wiele rzeczy wyobrazić i dopowiedzieć.
- Uważasz, że możesz pobudzić tym filmem jakąkolwiek polemikę?
Mam nadzieję. Naprawdę chciałabym pomóc w przełamaniu milczenia, w obaleniu tabu, które obowiązuje w ortodoksyjnej społeczności Żydów. Film jest wynikiem ewolucyjnego procesu, jaki zachodzi w ich świecie. Sposób, w jaki oni obecnie żyją nie przypomina dawnej Jerozolimy. To reakcja na strach przed utratą części tradycji. Tak naprawdę powinniśmy pokonać tu nie grzech, a ludzki opór i właśnie kino, bez użycia siły, jest w stanie przekonać tych ludzi, że homoseksualizm to prawda. Wygramy walkę, gdy ktoś po raz pierwszy zauważy, że ten problem naprawdę istnieje. Rozpoznanie jest w tym przypadku lepsze niż negowanie.
- W filmie występuje znany izraelski aktor i wokalista - Ran Danker, a także Zohar Strauss. Jak układała się współpraca z tak doborową obsadą?
Wspaniale. Ich otwartość i gotowość na podjęcie ryzyka była naprawdę niesamowita. Łamali religijne tabu. Wkładali całą energię w zbudowanie filmowych postaci i stali się integralną częścią filmu. Zohar jest przystojny i subtelny, ale ma w sobie coś mrocznego. Z kolei kamera kocha Rana, który ma niebywałą intuicję aktorską. Tak jak Ezri jest zupełnie pozbawiony zahamowań.