"O północy w Paryżu": PRACA NA PLANIE
Woody Allen wielokrotnie oświadczał, że woli dawać swoim aktorom jak najwięcej wolności na planie. W odniesieniu do O PÓŁNOCY W PARYŻU, może z pewną dozą przesady, mówi: ,,Nie musiałem dawać nikomu żadnych instrukcji". Choć Owen Wilson wspomina, że słyszał relacje innych aktorów, że Allen jest ,,zupełnie cicho" na planie, nie doświadczył tego osobiście. ,,Czułem, że on ma całkowicie ustalony punkt widzenia na to, jak powinny przebiegać sceny", opowiada - ,,co nie znaczy, że był małostkowy lub zbytnio wymagający jeśli chodzi o trzymanie się scenariusza co do słowa - można było zmienić coś, żeby zabrzmiało tak, jakby się to powiedziało samemu". Wilson odkrył, że Allen woli raczej nagrywać trzyminutowe sceny w jednym ujęciu, niż w typowy sposób przerywać sceny na kilka ujęć. ,,Czuje się wtedy, że poziom adrenaliny się podnosi, jak podczas uprawiania sportu", mówi Wilson - ,,wiesz, że musisz to zrobić dobrze i nie będziesz miał innych szans. To sprawia, że trochę bardziej się koncentrujesz". McAdams stwierdza: ,,Byłam zrelaksowana i bardzo mi się podobało, że on rzeczywiście wie, czego chce - to daje mi poczucie zaufania i bycia naprawdę kierowaną. A przy tym czasami jest tak otwarty i chętny do współpracy, że stanowi to, jak sądzę, idealną kombinację dla aktora". Cotillard uważa się za ,,szczęściarę", że została zaproszona do świata Allena. ,,Woody Allen jest osobą wybitną w sposobie obserwacji życia, ludzi i rzeczy", mówi. ,,Czuje się mnóstwo mądrości, czułości i humoru".