"O mały głos": TREŚĆ
Zaniedbany, dwukondygnacyjny dom przy podrzędnej ulicy w jakiejś "dziurze" w północnej Anglii. (W tym samym rejonie kraju, w położonym nad morzem, robotniczym mieście Scarborough realizowano zdjęcia do filmu). W domu tym co rusz "strzelają" bezpieczniki albo robi się krótkie spięcie. W tych opłakanych warunkach mieszkają dwie niewiasty. Mari (Blenda Blethyn) jest leciwą i gderliwą wdową, wciąż jeszcze łudzącą się, że swymi warunkami zewnętrznymi zwabi mężczyzn. Usta się tej kobiecie nie zamykają! Swoim gadulstwem doprowadza do tego, że jej nieśmiała, zamknięta w sobie córka - "Mały Głos" (Jane Horrocks) - bardzo rzadko się odzywa albo nic nie mówi. Mieszka w pokoju na górnej kondygnacji i urozmaica sobie samotność słuchaniem płyt z kolekcji jej ukochanego, nieżyjącego już ojca (Graham Turner), którego duch czasem staje jej przed oczyma, dodaje otuchy w momentach kryzysowych. Są to znane nagrania sławnych wokalistek: Judy Garland, Marlene Dietrich, Shirley Bassey i Marilyn Monroe. "Mały Głos" wysłuchuje tych piosenek tak często, że w końcu potrafi śpiewać je... głosami ich wykonawczyń! Na razie tylko ona o tym wie.
Tymczasem w życiu Mari zjawia się kolejny adorator - Ray Say (Michael Caine), miejscowy łowca talentów, który nie odnosi sukcesów w pracy zawodowej, czym zdaje się zupełnie nie przejmować. Nosi cudaczne stroje i biżuterię (!), żyje na luzie. Mari dwoi się i troi, by docenił jej - już nieco wątpliwe - "wdzięki". Swoją radością dzieli się z Sadie (Anette Badland) - sąsiadką i przyjaciółką. Obie kobiety tańczą ekstatyczny taniec przy przeboju Toma Jonesa "To nic nadzwyczajnego być przez kogoś kochanym", który skutecznie zagłusza śpiewanie "Małego Głosu". Mari jest bardzo podniecona, sądzi bowiem, że Ray odwzajemnia jej to zainteresowanie. I do pewnego stopnia ma rację. Ale przychodzi moment, w którym sytuacja się zmienia. Pewnego dnia Ray, przebywając w kuchni, na parterze, słyszy nadlatujący "z góry" głos Judy Garland. Wszedłszy do pokoju "Małego Głosu" przekonuje się, że głos ten wydobywa się bynajmniej nie z płyty, lecz z gardła lokatorki. Od tej pory "Mały Głos" staje się oczkiem w głowie Raya, a Mari pęka z zazdrości. Pociesza się myślą o... przyszłych pieniądzach. Bo Ray wietrzy w swoim odkryciu złoty interes i szansę na przełamanie swojej złej passy. Łowca talentów namawia "Mały Głos" na występ w miejscowym klubie, w którym jego właściciel, pan Boo (Jim Broadbent), nie mając nielicznym gościom nic lepszego do zaoferowania, "zbawia" ich idiotycznymi dowcipami. Dziewczyna waha się, zwłaszcza, że od pewnego czasu jej uwagę zajmuje Bill (Ewan McGregor) - młody, sympatyczny konserwator telefonów (i jednocześnie hodowca gołębi), który pracuje razem z innym konserwatorem, George'm (Philip Jackson). Pomiędzy telefonistą-gołębiarzem a naśladowczynią piosenkarek zawiązuje się nić porozumienia, a później - sympatii.
W końcu "Mały Głos" zgadza się na jednorazowy recital. Pozostaje przekonać pana Boo. Pech chce, że gdy Ray zaprasza go do mieszkania Mari, jej córka nie jest w stanie zademonstrować właścicielowi klubu swoich umiejętności. Mari, Ray i Boo - wszyscy bardzo zdenerwowani - wychodzą na zewnątrz, a wtedy na ścianie pokoju, w którym mieszka "Mały Głos" ukazuje się cień jej ojca. Dziewczyna intonuje piosenkę, która zdoła jeszcze "dolecieć" (przez otwarte okno) i zauroczyć pana Boo. Od tej chwili Mari, Ray i Sadie solidarnie przygotowują "Mały Głos" do występu, który ma być pierwszym i ostatnim. Wykonawczyni recitalu wychodzi na estradę bardzo stremowana. I znów z pomocą przychodzi siedzący na widowni duch ojca. Słuchaczy ogarnia euforia, ale Rayowi wciąż mało. Wbrew wcześniejszym ustaleniom organizuje kolejny występ, na którym ma być obecna ważna osobistość przemysłu fonograficznego. Kiedy imitatorskie uzdolnienia solistki stają się własnością publiczną, spektaklem, ona sama staje na rozdrożu między dalszym ich wykorzystywaniem, co równa się zatraceniu własnej osobowości, własnej duszy, a odzyskaniem własnego głosu - byciem wreszcie sobą. Wybór należy tylko do niej.