"Nowe szaty króla": INKASKIE MALOWIDŁO
„Nowe szaty króla" utrzymane są w stylu "wyrafinowanej prostoty". W roku 1996 filmowcy wyjechali na dziesięć dni do Peru, gdzie podziwiała zabytki architektury południowoamerykańskiej. Zwiedzili m.in. położone u stóp łańcucha górskiego miasto Machu Picchu i leżące na wysokości niemal 3.500 metrów starożytne miasto Cuzco, wzięli udział w spływie tratwami dziką rzeką i oglądali z helikoptera niedostępne góry.
Styl wizualny filmu opiera się na motywach zapożyczonych ze sztuki Inków.
Kierownik artystyczny Colin Stimpson: „Chcieliśmy, by nasz film intrygował i bawił, w naszych projektach przeważają więc elementy humorystyczne i karykaturalne. Zależało nam, by wszystko - zarówno postacie, jak i tło - było bardzo wyraziste. Chcieliśmy zaskoczyć widza, pokazać mu coś, czego jeszcze w kinie nie widział, czerpaliśmy więc natchnienie ze sztuki Inków, która opiera się m.in. na motywach zwierzęcych. I tak inspiracją dla fasady pałacu Kuzko była niewielka złota statuetka; most, z którego Kronk zrzuca torbę, był karykaturą malowidła przedstawiającego diabelskiego psa, a projekt opartego na rybich motywach kobierca wiszącego w jadalni Yzmy oparliśmy na inkaskim gobelinie. Inkaskie dzieła sztuki są niezwykle wyrafinowane. Oparte są na motywach zaczerpniętych z mitologii, a dominują w nich żywe barwy. Uprościliśmy je wydobywając z nich elementy humorystyczne”.
Twórcy czerpali także natchnienie z klasycznych filmów Disneya z lat 50-tych, a zwłaszcza z "Piotrusia Pana" i "Zakochanego kundla", które cechowała naturalna prostota.
Randy Fullmer: „Zauważyliśmy, że filmy te "oświetlano" niczym sztuki teatralne. Widz nigdy nie tracił orientacji - zawsze wiedział, na czym ma skupić wzrok. Postanowiliśmy powrócić do podstawowych kompozycji. Gdy patrzy się na projekty plastyczne do naszego filmu, wydają się one niekompletne, dopóki nie uzupełni się ich o postacie. Chcieliśmy kierować uwagą widza stosując wyraziste kształty, dramatyczne podziały przestrzenne i odpowiednie oświetlenie”.
Drugi kierownik artystyczny Tom Cardone: „Wiele uwagi poświęciliśmy doborowi odpowiedniej palety barwnej. Zależało nam przede wszystkim, by postacie wyróżniały się z tła, często więc animowaliśmy jasne postacie na ciemnym tle lub odwrotnie. W niektórych scenach celowo stosowaliśmy przygaszone barwy, tak że obraz wydawał się niemal czarno-biały, a postacie wysuwały się na pierwszy plan”.
Podobną metodę stosowali niegdyś twórcy "Piotrusia Pana". Tło było proste i wyraziste, nie przykładaliśmy bowiem zbyt wielkiej wagi do tych jego fragmentów, które miały pozostać niezauważalne dla widza. Skupialiśmy się na tym, co najważniejsze. Za projekty postaci odpowiedzialny był Joe Moshier. Oparł się on na wyrazistych liniach prostych, śmiało zaznaczonych krzywiznach, czystych kształtach i sylwetkach podkreślając przy tym kontrast między elementami organicznymi i geometrycznymi.
Jak mówi: „Nawiązałem do sztuki Inków i plemion prekolumbijskich. Punktem wyjścia były dla nich rysy twarzy, głównie profile, którym starali się przydać graficznej ekspresji. Podobną technikę stosowali przy malowidłach, kobiercach i rzeźbach. Wykorzystałem ją starając się przydać naszym postaciom płaskich kształtów, które sprawdziłyby się w trójwymiarowej przestrzeni. Bohaterowie "Nowych szat króla" przypominają więc raczej kanciastych bohaterów "Śpiącej królewny", niż współczesnych filmów Disneya. Muszę przyznać, że jestem dumny z tego, że choć nad postaciami pracowało kilkudziesięciu rysowników i animatorów, nasz film cechuje ogromna spójność wizualna”.