Reklama

"Notorious": EKIPA FILMOWA

Życie Notoriousa było bardzo barwne. Gdy scenariusz został ukończony należało znaleźć reżysera, który potrafiłby wiernie przenieść go na ekran. Producenci postanowili powierzyć to zadanie osobie obeznanej z twórczością Notoriousa, ceniącej jego muzykę i rozumiejącej ją. Kryteria spełnił George Tillman Jr, znany dzięki filmom "Przepis na życie" i "Barbershop".

Tillman od dawna jest fanem Notoriousa - wspomina, że gdy przyjechał do Kalifornii z Robertem Teitelem (swoim późniejszym wspólnikiem) mieli przy sobie tylko kilkaset dolarów i "Ready To Die" Notoriousa. Gdy pojawiła się możliwość nakręcenia filmu o Biggie'em, George uznał, że musi to zrobić. "Myślę, że Biggie byłby dumny z tej produkcji. Wsłuchując się w jego rymy od razu można dostrzec, że był świetnym tekściarzem i umiał opowiadać rewelacyjne historie. Ja, jako filmowiec, również snuję opowieści." - mówi Tillman.

Reklama

Tillman i Teitel (który szybko dołączył do ekipy produkcyjnej filmu) zrobili na producentach olbrzymie wrażenie. Zachwycili ich swoją wizją hip-hopowego filmu, który niesie uniwersalne przesłanie o ludziach i ich emocjach.

"W Wallace'ie najbardziej fascynujące nie było to, że był gwiazdą hip-hopu. Najciekawsza jest droga, jaką przeszedł. W młodym wieku został ojcem; dzięki miłości do rodziny i jej wsparciu stał się lepszym człowiekiem. Mimo, że nie skończył szkoły i dealował udało mu się wyjść z tego bagna. Osiągnął ogromny sukces - nie tylko komercyjny, czy finansowy. Był ambitny i zdeterminowany. Zginął w młodym wieku, ale przeżył więcej, niż jeden z nas." - mówi Tillman.

"Historia Notoriousa to w pewnym sensie amerykański sen. Chłopak wychowywany przez samotną matkę i mieszkający w biedniej dzielnicy okazał się niezwykle uzdolnionym muzykiem, który odcisnął piętno na całej kulturze, bo hip-hop króluje już na całym świecie." - dodaje Teitel.

"Od razu było widać, że to właśnie oni powinni nakręcić ten film. George z pasją mówił o tym, jak go widzi, opowiadał o bohaterach. Zaskoczył nas tym, jak dużo wie o Biggie'em, to jak o nim mówił i - co było oczywiste - ile Notorious i jego muzyka dla niego znaczą" - mówi Wayne Barrow.

Producenci zapewnili Tillmana i Teitela, że będą mieli dużą swobodę artystyczną. "Jesteśmy bardzo wdzięczni rodzinie i bliskim Christophera, że pozwolili nam pokazać go takim jakim był, ze wszystkimi wadami. Gdyby nie ta szczerość, film byłby totalną porażką. " - mówi Teitel.

Scenariusz był gotowy, reżyser wybrany. Żeby zacząć zdjęcia trzeba było jeszcze tylko zebrać obsadę, a przede wszystkim wybrać odtwórcę głównej roli. Musiał to być ktoś, kto umiałby pokazać złożoność natury Wallace'a, wiarygodnie wypadłby jako ikona hip-hopu, ale i zwykły, ciepły człowiek o niezwykłym poczuciu humoru.

Dla Tillmana najważniejsze było odbrązowienie Notoriousa i pokazanie go przede wszystkim jako człowieka, a nie genialnego artystę. "Widzowie od razu poznaliby się na fałszu. Żeby film był autentyczny potrzebowaliśmy wspaniałych aktorów" - mówi reżyser.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Notorious
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy