Reklama

"Noc w muzeum": MIESZKAŃCY MUZEUM:ROBIN WILLIAMS NA CZELE WSPANIAŁEJ OBSADY

Wreszcie starzy nocni strażnicy przekazali swe obowiązki Larry’emu Daleyowi i ten spędza swą pierwszą noc w muzeum – noc niezapomnianą w chwili, kiedy wszystkie skryte w ciemnościach woskowe, kamienne i wypchane eksponaty nagle ożyją. Ale w powstałym chaosie Larry będzie mógł liczyć na pomoc kilku osób, bez których zapewne nie przetrwałby do rana.

Największe wsparcie Larry otrzymuje od jednego z najwyżej cenionych Amerykanów w historii, który autentycznie wierzył w siłę zwykłego człowieka – 26 prezydenta Stanów Zjednoczonych, Teddy Roosevelta.

Reklama

Do tej roli twórcy filmu potrzebowali kogoś, kto potrafi wygrać wszystkie komiczne aspekty sytuacji a jednocześnie odda barwną osobowość tego człowieka. Takim aktorem jest laureat Oscara i czterokrotnie do tej nagrody nominowany Robin Williams, który ma w swym dorobku zarówno komedie, jak i przejmujące filmy dramatyczne. Na propozycję zagrania Roosevelta – który podobnie jak Williams w równym stopniu interesował się historią, polityką i przyrodą – nie mógł powiedzieć „nie”.

„To była wielka postać w codziennym życiu – mówi Williams. – Wspaniały człowiek o silnym poczuciu niezależności, który zawsze stawał po stronie – jak ich nazywał – maluczkich. Kiedy czytałem o nim, zrozumiałem, że był człowiekiem o niezwykłej charyzmie, ale i głęboko etycznym. To zaszczyt zagrać kogo takiego”.

Podobnie jako inni członkowie obsady, Williams – choć już wcześniej grał w filmie „Jumanji” - nie potrafił oprzeć się urokowi konceptu NOCY W MUZEUM. „Pytania o to, co dzieje się w muzeum po zamknięciu drzwi i czy historia wraca do życia, ewokują w sposób naturalny same muzea – stwierdza. – Uwielbiam takie opowieści na pograniczu baśni i wielkiej przygody. A już najbardziej podobają mi się ożywione dioramy, ponieważ sam kolekcjonuję modele i liczę się z tym, że kiedyś mogą one ożyć. A poza tym to fajnie mieć wokół siebie Hunów i Neandertalczyków – są niezastąpieni na przyjęciach!”.

Badając postać swego bohatera, Williams zafascynował się osobowością Roosevelta, zwłaszcza jego przekonaniem, że chcieć to móc, które miał wpoić Larry’emu Daleyowi. „Jego przesłanie dla Larry’ego jest proste: możesz to zrobić, chłopcze, a skoro doszedłeś do tego miejsca, to teraz zastanów się, co możesz zrobić więcej. Chce przekazać mu tę starą prawdę, że najwięcej zawdzięcza się sobie samemu”.

Praca na planie była pełna wrażeń. „Czułem się jak w Halloween – wspomina Williams. – W jednej chwili spotykasz tyranozaura, za chwilę widzisz egipskiego faraona, a jeszcze cię czeka flirt z Sacajaweą. To było jak podróż w czasie”.

Zdaniem Bena Stillera, Robin Williams uczynił fantazję bardziej realną, a wszystko razem – bardziej zabawne. „Robin Williams był jedynym kandydatem do tej roli ze względu na swe zdolności mimetyczne – mówi Stiller. – To znający wszelkie tajniki swego fachu aktor komiczny, ale zarazem i pilny student historii – idealny do roli Teddy Roosevelta. Ożywił – ba, uczynił autentycznie zabawną postać, która z początku była tylko woskową figurą. W finale Teddy okazuje się prawdziwym przyjacielem Larry’ego, jego przewodnikiem po muzeum, który chroni go przed popadnięciem w obłęd”.

Inną historyczną postacią, z którą Larry Daley musi nawiązać stosunki, aby uratować muzeum, jest Sacajawea – legendarna przewodniczka z plemienia Szoszonów, która swego czasu odegrała ważną rolę w historycznej ekspedycji w rejon Pacific Northwest, na granicy Kalifornii i Oregonu. W NOCY W MUZEUM wykorzystuje ona swe słynne zdolności, by pomóc Larry’emu w zaprowadzeniu porządku w wywróconym do góry nogami muzeum. „To urodzona tropicielka – mówi młoda aktorka Mizuo Peck, grająca swą pierwszą rolę w filmie hollywoodzkim – mądra i sprytna, nie miała więc żadnych kłopotów ze znalezieniem czegokolwiek”.

Szczególnie ekscytowała Peck możliwość flirtu na ekranie z Robinem Williamsem, który zagrał Teddy Roosevelta – sąsiedni eksponat muzealny, wpadający Sacajawei w oko. „Do tej chwili nie mogę w to uwierzyć – mówi aktorka. – W naszej pierwszej wspólnej scenie Robin miał podejść do mnie, całej wystraszonej i nieśmiałej. Był tak delikatny i czuły, że natychmiast poczułam się dobrze w jego towarzystwie i zapomniałam o tremie. Ten film jest dla mnie spełnieniem moich wyobrażeń o Hollywood – wielkie dekoracje, biegające wokół dzikie bestie, no i Robin Williams. To było bardzo ekscytujące”.

Zafascynowany możliwością badania przeszłości by również Rami Malek, młody egipski aktor występujący ostatnio w serialu „Odległy front”, który wcielił się w postać faraona Ahkmenraha – egipską mumię i zarazem nastoletniego króla, który spał przez stulecia, czekając na swoją szansę, by sprawować władzę. Już same zdjęcia próbne były dalekie od rutyny: Malek musiał udowodnić swoją przydatność wychodząc z sarkofagu!

Aktorowi spodobał się zwłaszcza odbiegający od stereotypu portret egipskiego władcy. „Słysząc „faraon” spodziewasz się potężnej, pełnej powagi postaci, a tu pojawia się żywiołowy nastolatek tęskniący za wielką przygodą: jakże to odmienne i zarazem zabawne” – mówi Malek.

Jednym z najbardziej kłopotliwych eksponatów muzealnych okazuje się nie człowiek, choć przedstawiciel ssaków naczelnych – mała małpka kapucynka o imieniu Dexter, która sieje zamęt odwrotnie proporcjonalny do swej wielkości. Dexter grany jest przez prawdziwą małpkę Crystal, tresowaną przez Mike’a Alexandra i Toma Gundersona z Birds & Animals Unlimited. „Wprawdzie Dexter to kawał drania, ale Crystal jest bardzo przyjazna” – twierdzi Alexander.

To dobra wiadomość dla Bena Stillera, który w jednej ze scen musi znieść atak Dextera na swój nos, co wymagało pewnej delikatności ze strony zwierzęcia. „Konieczne było, by przed kręceniem tej sceny Ben oswoił się z Crystal a Crystal z Benem, toteż odwiedziliśmy Bena w domu wraz z małpką, aby się lepiej poznali. Na szczęście, Crystal od razu go polubiła – mówi Alexander. – Szczerze mówiąc, uznała go za rekwizyt!”.

Kiedy nocą Larry Daley walczy z krwiożerczymi bestiami i jaskiniowcem, za dnia musi walczyć o utrzymanie posady, co nie jest łatwe zważywszy na jego szefa – koszmarnego, nadgorliwego aż do granic śmieszności dr. McPhee. W tej roli występuje komik brytyjski Ricky Gervais, znany z głośnego serialu „Biuro”.

Gervais był wymarzony do roli dr. McPhee, ponieważ uwielbia grać tego typu osobników, którzy traktują siebie nazbyt serio. „Sprawuje więc funkcje kierownicze w tej placówce oświatowej, ale nie ma w sobie dość sprytu, by przestać stroić miny – wyjaśnia Gervais. – Stara się, by wszystko szło gładko, a tymczasem zjawia się jakiś strażnik, który mu wszystko paskudzi, co doprowadza go do niekończącej się frustracji. Jest coś zabawnego w ludziach na stanowiskach, kiedy zachowują się jak dzieci!”.

Gervais szczególnie ceni sobie możliwość pracy z Benem Stillerem: „Obu nam sprawiało wielką radość, że w trakcie filmu jakby zamienialiśmy się rolami. Na początku wydawało się, że jest moim sprawiającym kłopoty podwładnym a ja jego szefem, ale w trakcie rozwoju akcji moja postać zamieniała się w kłębek nerwów, on zaś stawał się bohaterem”.

Dążenie Bena do rozwikłania tajemnicy muzeum prowadzi go do nawiązania bliższych stosunków z jedną najbardziej oddanych badaczek – Rebecką Hutman, która bada dzieje Sacajawei i jest autentycznie poruszona obserwacjami Larry’ego, jak wygląda ożywiona nocą historia w muzeum. Do roli Rebecki filmowcy wybrali Carlę Gugino, którą widzowie znają jako matkę nieletnich szpiegów z popularnego cyklu „Mali agenci” zaś ostatnio mogli zobaczyć w „Sin City – mieście grzechu”. Zdaniem Levy’ego: „Carla jako połączenie inteligencji, urody i powagi była idealna do roli Rebecki”.

Gugino nie odrzuciła oferty, bowiem urzekła ją fabuła filmu. „To wyjątkowe połączenie popularyzacji historii z zabawą – mówi aktorka. – Podobnie czułam się, czytając „Małych agentów”, pełnych elementów uniwersalnej, ponadczasowej opowieści”.

Do obsady dołączył też debiutant Jake Cherry, który zdobył rolę po wyczerpującym castingu. Podekscytowany faktem otrzymania roli, Cherry niemal doznał oszołomienia, kiedy zobaczył plan, na którym filmowano NOC W MUZEUM. „Tam były mumie, sarkofagi i strażnicy o głowach szakali: to najfajniejsze, co w życiu widziałem” – podsumowuje swoje wrażenia.

Jeszcze jedna osoba z obsady ma szczególne powiązania z Benem Stillerem – legenda amerykańskiej komedii a prywatnie jego matka – Anne Meara. W filmie gra ona kadrową, która zatrudnia Larry’ego w muzeum. Jakkolwiek Meara grała już w „Orbitowaniu bez cukru” i „Zoolanderze”, to po raz pierwszy matka i syn znaleźli się w jednym kadrze. Jak mówi Stiller: „Grać z nią to jedna wielka frajda!”.

Shawn Levy podsumowuje dyskusję o obsadzie: „Taka obsada z Benem Stillerem, Robinem Williamsem, Rickym Gervais, Dickiem Van Dyke i Mickeyem Rooneyem to marzenie każdego reżysera – ma się świadomość, że każdego z nich stać na wyjątkową kreację. To było spotkanie gigantów komedii na szczycie”.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Noc w muzeum
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy