"Nightwatching": REMBRANDT VAN RIJN
W przeciwieństwie do Vermeera, Rembrandta trudno pokazać inaczej, niż bazując na reputacji, jaką sobie wyrobił. Podobno był człowiekiem sprośnym, zmysłowym, a nawet cielesnym, prawdopodobnie niezbyt czystym, dowcipnym, trochę złośliwym, ze skłonnością do zmiennych nastrojów, bynajmniej nie intelektualistą, choć chciał za takiego uchodzić, parweniuszem nie radzącym sobie z pieniędzmi, prawdopodobnie zbyt hojnym i rozrzutnym i podatnym na manipulacje. Być może wydawał pieniądze jak prowincjusz, chcący się pochwalić życiowym sukcesem. Czeka na swoją wielką szansę i ma wielkie naturalne zdolności naśladownictwa. Czasem jest bezwstydnym pozerem, zadowolonym, że może ukryć się przebraniem, lubiącym się wystroić i podjudzać innych, by stawiali na jego talenty. Można sobie wyobrazić, że dopadały go ataki wściekłości i melancholii, oraz problem alkoholowy. Żaden też z niego przystojniak: krępy, brzuchaty, włochaty, przysadzisty, o wielkich dłoniach, rozczapierzonych palcach, z farbą za paznokciami, seksualnie skromnie wyposażony. Jego wnikliwy wgląd w psychikę postaci pozostaje w sprzeczności z jego szorstką, otwartą, ordynarną oportunistyczną naturą. Czasami jego obrazy stoją w sprzeczności z jego osobowością - głębia jego malarstwa przewyższa jego głębię jako człowieka. Potrzeba autoreklamy czyni go czasami bardzo powierzchownym.
Bazując na faktach z jego życia i pracy, film pokazuje Rembrandta jako bardzo utalentowanego, odkrytego za młodu artystę, eksploatowanego przez amsterdamskich marszandów, który zdeterminowany jest podnieść swój status prowincjusza, osiągnąć sukces, między innymi żeniąc się z odpowiednią kobietą. Komercyjny sukces napędza arogancję, a po śmierci Saskii, partnerki z dynastycznie zaaranżowanego małżeństwa, łatwo daje się zwabić w pułapkę cielesnych przeżyć z Geertje. Następnie, jako dojrzały mężczyzna, znajduje prawdziwszą i głębszą miłość do młodszej kobiety. W miłości do końca pozostaje prowincjuszem, zadowalając się mniej doświadczonymi kobietami o niskim statusie. Lepiej czuje się ze służącymi niż równymi mu przedstawicielkami mieszczaństwa, nie wspominając już o pozujących mu arystokratycznych modelkach.