Reklama

"Nigdy w życiu!": SZUKAJĄC BRIDGET JONES

Zarówno powieść Helen Fielding „Dziennik Bridget Jones”, jak i nie mniej głośny film Sharon Maguire, opisują z wdziękiem i poczuciem humoru rozterki współczesnej kobiety, która próbuje uwolnić się spod dyktatu modnej prasy kobiecej i nie przestaje szukać właściwego partnera „na życie”. Sukces książki i filmu zawiera się w zuchwałym uogólnieniu - wprawdzie bohaterka jest Brytyjką, ale jej problemy zdają się w równym stopniu dotykać przedstawicielek innych nacji. Czy jednak do końca? „Dziennik Bridget Jones” rozbudził apetyt na analizę sytuacji, w jakiej znalazła się współczesna kobieta, w kontekście obyczajów i spraw lokalnych. Także polskich.

Reklama

Szukanie rodzimej Bridget Jones zaczęło się wraz z polskim wydaniem powieści Helen Fielding. Spośród kilku bohaterek polskich powieści współczesnych, pretendujących do tego miana, krytycy i czytelnicy wybrali Judytę - bohaterkę powieści „Nigdy w życiu!” Katarzyny Grocholi. Wybór nie był przypadkowy - napisana ze swadą i poczuciem humoru powieść Grocholi zachowuje na poły felietonową formę (także inspiracją dla Helen Fielding były jej felietony), pozwalającą na pewien dygresyjny charakter podejmowanych tematów, ale i daje wrażenie chwytania życia na gorąco. To właśnie wrażenie wydaje się podstawą sukcesu książki, która wprowadza swoją bohaterkę w świat spraw uniwersalnych, z drugiej jednak strony mocno zaznacza polski kontekst - zarówno obyczajowy, jak i społeczny.

Joanna Polak, recenzentka Internetowego Magazynu Kulturalnego „Koneser”, tak pisała o powieści Katarzyny Grocholi: „Ostatnio powstają masowo książki pokazujące bez upiększeń obraz współczesnej kobiety. Ten stan rzeczy jest poniekąd wywołany przez coraz liczniejsze głosy domagające się równouprawnienia, nie jest to jednak do końca tak jednoznaczne. Teksty takie jak "Nigdy w życiu!" wyszydzają bowiem każdą formę radykalizmu, dostaje się także feminizmowi. Podsumowując - Grochola wpisuje się w nurt prozy kobiecej, ale stoi na przeciwległym biegunie niż twórczość Izabeli Filipiak czy Kingi Dunin. Nie jest walcząca w sensie postulowania zmian istniejącego stanu rzeczy, propaguje raczej docenienie roli zwykłej kobiety obarczonej siatami i dziećmi. W porównaniu "Dzienników Bridget Jones" i "Nigdy w życiu!" (czego się nie uniknie) krytycy przyznają jednak prymat Grocholi, gdyż jej książka jest dużo bardziej intelektualna, mimo że ciężko jest zaliczyć ją do literatury ambitnej. Ma w sobie wiele uroku i lekkości, poza tym własne przemyślenia bohaterki nie są pozbawione cennych uwag na temat życia. Jest po prostu świetną rozrywką dla kobiet lubiących czytać o samych sobie. Gdyby ująć rzecz procentowo, Judyta w 30 procentach jest postacią fikcyjną, w 70 - mogłaby uchodzić za członkinię naszego społeczeństwa. Jeśli ktoś lubi przeglądać się w zwierciadle (nawet jeśli jest ono odrobinę krzywe), serdecznie polecam tę książkę.”

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Nigdy w życiu!
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy