"Nigdy w życiu!": JUDYTA IDZIE DO KINA
Książka Katarzyny Grocholi osiągnęła rekordowy jak na polskie warunki nakład 180 tysięcy egzemplarzy. Zgodnie z logiką przemysłu filmowego powinna więc zostać przeniesiona na ekran - i to w modnym gatunku romantycznej komedii, podpowiadanym zresztą przez ekranizację „Dziennika Bridget Jones”. Tyle, że w naszych warunkach w branży filmowej trudno mówić o logice. Tym niemniej znalazło się grono odważnych, którzy zdecydowali się na adaptację „Nigdy w życiu!”. Autorką scenariusza jest Ilona Łepkowska, mająca w swoim dorobku takie komedie, jak „Och, Karol”, „Kogel-Mogel”, „Galimatias, czyli Kogel-Mogel II” i „Komedię małżeńską”. Od dziesięciu lat Łepkowska współtworzy polskie seriale - pracowała przy „Radiu Romans”, „Klanie” i „Na dobre i na złe”, obecnie pisze scenariusze serialu „M jak miłość”, którego jest także współproducentem. Producentem wykonawczym filmu została firma MTL Maxfilm, znana z seriali: „Złotopolscy”, „Na dobre i na złe”, „M jak miłość”. Kierujący nią Tadeusz Lampka jest producentem takich filmów, jak „To my” czy „Zakochani”. Reżyserię powierzono Ryszardowi Zatorskiemu, współpracującemu m.in. z Juliuszem Machulskim przy filmach: „Vabank”, „Seksmisja”, „Kiler” i „Kiler-ów 2-óch”. Pieczę produkcyjną nad całością objęła Telewizja TVN oraz ITI Film Studio przy udziale Agencji Produkcji Filmowej. Porównywanie powieści i filmu wydaje się bezcelowe, jakkolwiek zdaniem miłośników książki będzie nieuniknione. Powieściowa Judyta zyskała oblicze Danuty Stenki - aktorki znanej z ról dramatycznych, lecz - czego dowodzi w tym filmie - świetnie czującej się także w komedii. Jej bohaterka jest na wskroś współczesną kobietą, decydującą się wprawdzie na trudne wyzwania, lecz w głębi serca marzącą o tym, by choć przez chwilę móc być „po kobiecemu” bezradną. W momencie życiowego kryzysu nie załamuje rąk, rzuca się wir działania i przekonuje się, że było warto. Czeka ją nagroda - przystojny blondyn o fizjonomii Artura Żmijewskiego: oddany przyjaciel i czuły kochanek, którego jednak trzeba umieć zatrzymać. A czy sukces, jaki odnosi Judyta, byłby możliwy bez wsparcia oddanej przyjaciółki, Joanny Brodzik?
Idąc tropem „Dziennika Bridget Jones”, film Zatorskiego i Łepkowskiej zachowuje felietonowy charakter literackiego pierwowzoru: zza romantycznej fabuły pojawia się obraz współczesnej Polski w momencie zmian ustrojowych, ale i obyczajowych. A na jego tle portret współczesnej Polki - nieco może sentymentalnej, ale otwartej na otaczający ją świat. Portret być może humorystyczny, skoro ukazany w zabawnych sytuacjach, lecz ze wszech miar wart refleksji.