Reklama

"Niewinność": GŁOSY PRASY

To najbardziej poruszająca filmowa love story ostatnich lat. Bo w Niewinności Paula Coxa najważniejsza nie jest ekscytująca fabuła, gwiazdy filmowe, seks czy nagość. Najważniejsza jest miłość - prawdziwe, ponadczasowe i niezniszczalne uczucie. Cox opowiada historię Claire i Andreasa, którzy jako nastolatkowie przeżyli pierwszą prawdziwą miłość, a po latach w niezwykły sposób odnajdują się. Spotykają się na pierwszej rozmowie, która dla obojga jest bardzo krepująca, ale od razu zdają sobie sprawę, że dawne uczucie jest wciąż żywe. Nadal są zakochani. I nie chodzi tu o jakaś kolejną odmianę sentymentalnego powrotu do miłości z lat dziecinnych, ale o prawdziwe, szalone i namiętne uczucie.

Reklama

Niewinność Paula Coxa unosi serce ku górze. Zamiast wtłaczać swoich bohaterów w wygodne i czytelne konwencje, przenosić w niezwykłe scenerie, reżyser postawił siedemdziesięcioletnich kochanków tam, gdzie żyli do tej pory, w tym, co ich ukształtowało. W ciągu długiego życia Claire i Andreas nauczyli się wypełniać obowiązki, nabrali odpowiednich nawyków, wydeptali sobie wygodne ścieżki i poczuli się bezpieczni w raz na zawsze ustalonym rytmie. Teraz stoją przed najdramatyczniejszym wyborem w życiu: pójść za głosem serca, rzucając wszystko, co stworzyli do tej pory czy wieść dalej spokojne życie, wspominając czasem dawną wielką miłość. A wydawało się, że takie „młodzieńcze” dylematy mają już za sobą (…). Paul Cox po raz kolejny okazał się wnikliwym obserwatorem ludzkich charakterów. Postać Johna, męża Claire, jest tego najlepszym przykładem. Nie jest to bezduszny typ, który zasługuje jedynie na to, by go porzucić. Jest po prostu człowiekiem, który ma klapki rutyny na oczach, oczekuje, że jego życie dalej będzie się spokojnie toczyć, aż nie przerwie go jakiś wypadek czy choroba. Kiedy Claire w końcu mówi Johnowi o swoim romansie z Andreasem, bo, jak twierdzi, jest za stara, by kłamać, John reaguje spokojnie. Oczywiście, czuje się zawiedziony, rozczarowany i zraniony, ale w pewnym stopniu jest wdzięczny losowi za te emocje. W końcu, coś niezwykłego wreszcie wydarzyło się w jego życiu.

Scenariusz postawił przed reżyserem niemały problem. Cox musiał znaleźć aktorów, których wiekowość nie będzie tylko efektem pracy charakteryzatorki czy aktorskiego kunsztu. Starość musiała być „widoczna” - tylko tak mogła powstać autentyczna i poruszająca historia. Julia Blake i Charles ‘Bud’ Tigwell stanęli na wysokości zadania - stworzyli postacie z krwi i kości, pełne ciepła, postacie zdolne przeżywać namiętne uniesienia i tryskać humorem. Jednak mimo kipiącej w nich aktywności, która wielu wyda się zarezerwowana wyłącznie dla młodych, ani na chwilę nie zapominamy, że Claire i Andreas nie mają 20 lat i całego życia przed sobą.

W liście do Claire Andreas napisał, że zawsze wyobrażał sobie ich tylko razem i, jeżeli ona jeszcze żyje, wszystko nadal jest możliwe. Tigwell obdarzył swoją postać łagodną męską zaciętością i uporem. Andreas nie ma zamiaru ani na chwilę poddać się społecznej presji i nie chce, wbrew radom „życzliwych”, skończyć z „tymi rzeczami” (…). Niewinność to taki film, po którym aż się chce wyciągnąć rękę i uściskać dłonie jego twórcom (…). Niewinność to pieśń radości i nadziei - film bardzo dojrzały i daleki od fałszywych uproszczeń. W czasach, kiedy w większości filmów niemal każda relacja między kobietą a mężczyzną zaczyna się od seksu, Paul Cox wychodzi od uczucia, które rozwija się i z czasem doprowadza do spełnienia w cielesnej namiętności. Reżyser Niewinności mówi o miłości tak mądrze i z takim wyczuciem, że zastawiam się, o czym jest tyle innych filmów - tak zwanych „miłosnych”.

Roger Ebert, „Chicago Sun-Times”, 7.09.2001

Niewinność Paula Coxa to głęboko poruszający film. To niezwykle subtelna opowieść o pamięci dawnej miłości, która dojrzewała wiele lat. To historia namiętności ponownie budzącej się z letargu w jesieni życia. Reżyser ukazuje wszystkie tajemnice i całą złożoność uczucia, które na nowo połączyło bohaterów. Niewinność to także niezwykle piękny filmy - obrazy dnia dzisiejszego płynnie przechodzą we wspomnienia dawnej przeszłości. Wydaje się, że wystarczy tylko przetrzeć zaparowane lustro, by chwile, które przeminęły nagle do nas powróciły. Oczarowani patrzymy na wzruszające sceny, w których bohaterowie, pełni nadziei spotykają się, śmieją i kochają. Czas nie stoi w miejscu. Bohaterowie muszą spieszyć się, by skraść jeszcze kilka cudownych chwil z życia, które im zostało. Opowieść rozwija się bardzo naturalnie. Przemyślany i pełen dogłębnych obserwacji scenariusz Coxa doskonale uchwycił wielowarstwowość struktury i kolorystyczne bogactwo opowieści. Sceny miłosne pary siedemdziesięciolatków są odważne, a jednocześnie pełne dobrego smaku. Niewinność to film o miłości, tej z przeszłości i tej dzisiejszej, to film o tym kim jesteśmy i naszym stosunku do samych siebie. Julia Blake, zachwycająca w roli Claire, doskonale portretuje wrażliwość, zwątpienie i namiętność swojej bohaterki. Równie znakomicie wypadł Terry Norris grający jej męża. To mężczyzna zaślepiony przez samozadowolenie, zamknięty w świecie własnego egoizmu. Nie potrafi wyrażać uczuć, a swój związek z żoną traktuje jako coś oczywistego. Grany przez Norrisa bohater jest żałosny, tragiczny, a jednocześnie śmieszny (...). Niewinność to głęboka i chwytająca za serce filmowa opowieść. Reżyser ani na chwilę nie popada w sentymentalizm. Wspaniale przedstawia na ekranie spokój i harmonię dwóch połączonych ze sobą dusz. To znakomite dzieło filmowe skrzące się bogactwem uczuć, które kryją zakochane serca.

Louise Keller, www.urbancinefile.com.au

Andreas i Claire byli niegdyś pełnymi młodzieńczego optymizmu kochankami. Pięćdziesiąt lat później spotykają się ponownie. Oboje wiele przeszli, założyli rodziny, wychowali dzieci. Powtórne spotkanie uświadamia im, że ich miłość nie wygasła.

Główne role rewelacyjnie zagrali Charles Tingwell i Julia Blake. To właśnie ich kreacje stanowią o sile filmu Coxa. Oboje przypominają naszych ukochanych dziadków i babcie - są uparci, skrywają swe uczucia i pragnienia w szarości codziennego życia. Ich ciała są słabe, w ich głosach pobrzmiewa zmęczona rezygnacja, która tak często dopada ludzi pod koniec długiego i trudnego życia. Są jednak chwile gdy zdaje się nam, że starość, którą dźwigają na swych barkach nagle ustępuje, że upływający czas nie zniszczył młodzieńczej namiętności. Oprócz nich oglądamy w filmie Terry Norrisa w roli męża Clare oraz Martę Dusseldorp, która wcieliła się w córkę Andreasa. Patrząc na tę czwórkę mamy uczucie, że przebywamy w towarzystwie starych, dobrych znajomych. Duża w tym zasługa niezwykle subtelnej reżyserii Coxa. Historia jest opowiadana w bardzo bezpośredni sposób, choć pojawiają się w niej także elementy oniryczne i symboliczne. W filmie nie ma ani śladu sentymentalizmu i emocjonalnej manipulacji. Cox pokazuje nam prawdziwe i szczere uczucie. To bardzo wnikliwy i wzruszający film. Są w nim sceny, które dosłownie rozdzierają serce (...). W moich recenzjach rzadko pojawiają się słowa zachwytu, ale tym razem muszę powiedzieć wprost: to cudowny film. Niewinność to niezwykle rzadki i bardzo cenny dar dla wszystkich, którzy kochają kino. W słodko-gorzką materię filmu reżyser po mistrzowsku wplótł ciepło, współczucie oraz wiarę, że bez względu na to dokąd pójdziemy i jak długo będzie trwała nasza podróż, ludzie których kochamy na zawsze pozostaną z nami. Niewinność to film bez gwiazd i wielkiego budżetu. Jest w nim natomiast prawda o tragicznej, a zarazem wspaniałej codzienności w obliczu obojętnego świata. Często kończę recenzje słowami: „Ten film nie odmieni waszego życia”. Tym razem zakończę inaczej. Jestem przekonany, że ten film odmieni wasze życie. Zróbcie wszystko, żeby go zobaczyć.

Andrew Howe, „Film Written Magazine” 13.12.2000

Nigdy wcześniej nie widziałeś czegoś takiego w żadnym kinie. Dziwny i zaskakujący - bardziej niż mogłeś sobie wyobrazić (...). Paul Cox jest doświadczonym reżyserem i scenarzystą, który w ciągu wielu lat pracy stworzył własny, niepowtarzalny styl. Niewinność, podobnie jak poprzednie filmy australijskiego reżysera, jest pełena wdzięku, miejscami zachwyca (...). Początkowe sceny należą do najlepszych w całym filmie. Kiedy z offu dobiega nas głos siedemdziesięcioletniego Andreasa czytającego list do Claire, na ekranie widzimy dwoje nastoletnich kochanków przeżywających swoją pierwszą w życiu prawdziwą miłość. To specyficzne połączenie teraźniejszości z przeszłością daje niezwykły efekt (…). Julia Blake - aktorka od dawna współpracująca z Coxem - stworzyła postać, która najbardziej przyciąga uwagę. Bez jej zaangażowania i pasji wszystko, co dzieje się na ekranie byłoby po prostu niewiarygodne.

Kenneth Turan, „The Los Angeles Times”, 31.08.2001

Film Paula Coxa jest delikatnym, ale i bezkompromisowym studium losów dwojga ludzi, którzy we wczesnej młodości przeżyli namiętny romans. Z różnych powodów rozstali się - teraz, po latach spotykają ponownie (...). Paul Cox nakręcił film, który zwraca uwagę delikatnością i wyczuciem w podejściu do bardzo trudnego i drażliwego tematu, jakim jest seksualność bardzo dojrzałych ludzi. Film Coxa jest jak powiew świeżego powietrza - reżyser jest uczciwy w najbardziej intymnych momentach, nie kryguje się, nie odwraca głowy, udając, że czegoś nie ma.

Desson Howe, „The Washington Post”, 11.10.2001

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Niewinność
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy