Reklama

"Niewidzialny": Bez przesady z efektami

Reżyser był przekonany, że musi znaleźć nowy klucz wizualny do swego kolejnego filmu; inny niż w przypadku tytułów "Blade: Mroczna trójca" i "Batman: Początek", przy których uprzednio pracował. W tamtych filmach należało powołać do życia cały fantastyczny świat, rządzący się specyficznymi, mocno odmiennymi od naszego prawami. W przypadku "Niewidzialnego" szło o konsekwentne wprowadzenie fantastycznych elementów do bardzo realistycznie ukazanego otoczenia. Moim założeniem było całkowite prawdopodobieństwo otoczenia bohaterów, tak by wprowadzenie elementów niesamowitości nie tworzyło zgrzytu, ale wywierało tym mocniejsze wrażenie na widzach. Skoncentrowaliśmy się zatem na kilku zaledwie, ale za to kluczowych efektach specjalnych - opowiadał Goyer. Dotyczyły one rzecz jasna przede wszystkim niewidzialności Nicka. Nie chodziło nam o niewidzialność w - by tak rzec - klasycznym sensie, jak w słynnym utworze H. G. Wellsa "Niewidzialny człowiek" - wyjaśniał reżyser. - Skupiliśmy uwagę na jego niemożności oddziaływania na świat materialny. Myślę, że to w tym przypadku najlepszy wybór: efekty, których publiczność się nie spodziewa, zastosowane konsekwentnie według klucza, który narzuca opowiadana historia.

Reklama

Producent Mike Macari z uznaniem komentował decyzje reżysera: Odkupienie - to jest najważniejsze w naszej opowieści. Oczywiście zawiera ona elementy akcji i zagadki, ale przeciążenie jej popisowymi efektami byłoby błędem. David doskonale to zrozumiał.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Niewidzialny
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy