Reklama

"Niewidoczni": AKTORSKA WIEŻA BABEL

Jak się pracuje z międzynarodową obsadą

W przeciwieństwie do wielu innych współczesnych reżyserów Stephen Frears zachował wiele szacunku dla słowa pisanego. "Lubię język w filmach" - wyjaśnia. "Lubię ten rodzaj kina, w którym dużo się mówi - mówi błyskotliwie, mówi niebanalnie."

Tym większe problemy musiało nastręczyć zatrudnienie aktorów pochodzących z różnych stron świata. Główna gwiazda męska to Brytyjczyk grający Nigeryjczyka, a główna gwiazda żeńska to Francuzka grająca Turczynkę, ale mówiącą po angielsku. Tautou mówi słabo po angielsku, podobnie Lopez, który pochodzi z Katalonii. Aby ułatwić aktorom przygotowanie się do pracy w filmie, Frears zatrudnił doradcę językowego, Penny Dyer, którą czekało zadanie trudniejsze niż zwykle.

Reklama

"W większości filmów rola doradcy językowego sprowadza się do poprawienia akcentu." - wyjaśnia Dyer - "Tymczasem w tym filmie musiałam uczyć angielskiego jako języka obcego! Było to więc spore wyzwanie."

Frears przyznaje, że postawił przed aktorami bardzo trudne zadanie. "Poprosiliśmy ich, by grali według scenariusza, który nie został napisany w ich języku, co było potworną impertynencją" - mówi. "Nie mam pojęcia, jak sobie z tym poradzili."

Ponieważ nie było zbyt wiele czasu na przygotowania, Dyer zajmowała się wszystkimi aktorami równocześnie. Rodzice Ejiofora są Nigeryjczykami, mógł więc pracować nad swoim akcentem sam, wpadając jedynie do Dyer na sporadyczne konsultacje.

"Jeśli chodzi o Sergiego" - wyjaśnia Dyer - "Uważa się raczej za Katalończyka niż stuprocentowego Hiszpana, przejście od hiszpańskiego do angielskiego nie było dla niego więc czymś aż tak drastycznym. Był od początku bardzo otwarty, pełen energii, skoncentrowany i zdeterminowany, w rezultacie świetnie sobie poradził. Powiedziałabym, że ma wrodzony talent do języków."

Frears był pod dużym wrażeniem wyników. "Sergi jest niesamowity" - zachwyca się. "Zagrał niektóre sceny po angielsku na poziomie, jakiego nie mogłem oczekiwać. W jego wymowie jest tyle subtelności. Nie zdawałem sobie sprawy, na ile go stać." Lopez podkreśla wkład Dyer w to, co osiągnął. "Zna mój akcent lepiej niż ja sam" - żartuje.

Zadanie, jakie miała przed sobą Tautou, było jednak jeszcze większym wyzwaniem. "Już samo opanowanie wymowy angielskiej to twardy orzech do zgryzienia" - wyjaśnia aktorka. "Ale jeszcze trudniej mówi się po angielsku z tureckim akcentem. Mogę mieć tylko nadzieję, że nie zepsułam mojego pierwszego anglojęzycznego filmu. Przyznać muszę, że wszyscy byli dla mnie bardzo wyrozumiali. Jedną ze scen musiałam powtarzać dziewiętnaście razy, Chiwemu należą się więc słowa podziękowania za wielkoduszność i cierpliwość. To zupełnie inne doświadczenie niż granie po francusku. Nie zawsze wiedziałam, czy zadanie wykonuję właściwie. Musiałam zaufać Stephenowi, ale przyznać muszę, że cały czas dodawał mi odwagi. Bez Penny zupełnie bym sobie nie poradziła. Jest bardzo, bardzo uważna."

Dyer wyjaśnia: "Akcent turecki to skrzyżowanie akcentu rosyjskiego z włoskim. W mowie Turków urzeka mnie to, że jest jak taniec brzucha. W trakcie pracy z Audrey skoncentrowałam się na tym, by uciec od sylabicznego rytmu języka francuskiego oraz nie dopuścić, by naleciałości tureckie zlały się u niej w jeden dźwięk. Wymyśliłam wiele fizycznych ćwiczeń, które miały jej pomóc rozluźniać mięśnie twarzy i uwalniać się od charakterystycznych dla francuskiego układów ust, języka i szczęki. Wiele czasu poświęciliśmy też oddechowi, ponieważ oczywiście Francuzi mają skłonność do wstrzymywania oddechu podczas wymawiania wielu głosek, jak P, T, K czy H, Audrey naprawdę pracowała bardzo ciężko..."

Aby Tautou mogła w sposobie wymowy zbliżyć się do ziomków Senay, Dyer zabrała ją do Stoke Newington, gdzie, jak mówi: "Poznałyśmy sporą grupę tureckich dziewcząt. Ćwiczyłyśmy taniec brzucha, jadłyśmy mnóstwo tureckich potraw, a poza tym ani na moment nie wyłączałam magnetofonu. Najlepszą pomocą dla Audrey były bowiem taśmy."

Tautou poświęciła też wiele czasu, aby poznać motywy postępowania swej bohaterki. "Pytałam te dziewczyny, jak się czuły, kiedy przyjechały do Anglii" - mówi. "Chciałam również wiedzieć, jak zmieniły się ich odczucia po sześciu miesiącach. Myślę, że każdy, kto przybywa na stałe do obcego kraju, jest przerażony. Nawet, jeśli jest silny i wie dokładnie, czego chce, nie opuszcza go strach. Dlatego chciałam, by w postaci Senay ten strach był widoczny."

A Dyer dodaje: "Te tureckie dziewczyny przybyły do Anglii nie wiedząc, co je czeka. Dodatkowym utrudnieniem było to, że znalazły się tu bezprawnie, a jednak miały w sobie siłę, by się nie poddać i podjąć pracę. Musiałyśmy spróbować znaleźć podobne cechy w Audrey."

Nieoczekiwanie Frears dostrzegł to na dalszym etapie prób i zwrócił się do Stevena Knighta, by wykorzystał to w scenariuszu.

"Jestem jedynym reżyserem na świecie, który lubi mieć scenarzystę na planie" - mówi Frears. "Oznacza to możliwość pracy nad tekstem, a do tekstu mam bezgraniczny szacunek. Jeśli chcę w nim coś zmienić, pozwalam scenarzyście bronić swojego stanowiska, nic nie chcę robić za jego plecami."

Ejiofor potwierdza, że obecnośc Knighta na planie była bardzo pomocna. "Jedną z korzyści płynących z faktu jego uczestnictwa w sesji - mówi - było to, że jeśli miało się jakieś pytania, jeśli nie do końca wierzyło się w postać, był pod ręką. Można było rozwiązać od ręki wątpliwości, jakie płynęły z określonego pochodzenia bohaterów. Chętnie uwzględniał sugestie aktorów, którzy przychodzili i mówili: Nie wiem, czy to jest akurat ta sytuacja, ale moje doświadczenie mówi mi... To samo z kwestiami dialogowymi: Może to akurat nie jest najbardziej trafne pozdrowienie. Można więc było rozwiązać problem wspólnymi siłami."

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Niewidoczni
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy