"Nieustraszeni bracia Grimm": SCENOGRAFIA FILMU
Aby stworzyć wizerunek łączący przykuwającą uwagę rzeczywistość z tym co fantastyczne i przerażające, Terry Giliam wybrał na miejsce kręcenia zdjęć urokliwą Pragę i średniowieczną czeską wieś. Jednak, nawet tam nie udało mu się znaleźć odpowiedniego miasteczka, które „zagrałoby” zaklęte Marbaden. By wyróżnić Marbaden wśród innych miejscowości Gilliam chciał stworzyć rewię metaforycznych obrazów: luster, labiryntów, bestii i efektów światłocienia.
Zatrudnił więc dobrze rokującego scenografa Guy Dyas, autora docenionej scenografii do „X2: X-Men United”. Jego zadanie polegało na zbudowaniu od zera całego, liczącego 25 budynków miasteczka. Wspólnie z Gilliamem opracowali współczesny projekt inspirowany zagadkową fantazją dziewiętnastowiecznego ekspresjonizmu i klasycznymi, pełnymi detali, czarno-białymi atramentowymi ilustracjami, które często pojawiają się w książkach z bajkami. Gilliam chciał również w pełni wykorzystać naturalne otoczenie. „Wystarczy przyjrzeć się otaczającemu nas światu, temu jak wyglądają drzewa” - zauważa. „Są dziwne i często przerażające. Nie zawsze trzeba tworzyć, czasem wystarczy wykorzystać to co istnieje w naturze. Plan do tego filmu jest połączeniem tego co artystyczne z tym co naturalne”.
Zadanie jakiemu musiał sprostać Dyas było ogromnym przedsięwzięciem – wzniesienie całego dziewiętnastowiecznego niemieckiego miasteczka z kościołem, piekarnią, mostami, stajniami i drogami, oraz stworzenie zaklętego lasu pełnego skał, strumyka i strzelistych drzew na czeskiej ziemi. Szybko jednak zrozumiał, że nie było alternatywy. „Nigdy nie znaleźlibyśmy takiego miasteczka jak to, które sami stworzyliśmy” - zauważył. „A ponieważ budowaliśmy wszystko od zera mogliśmy przekraczać wszelkie granice”.
Praca z Gilliamem była dla Dyas realizacją odwiecznego marzenia. „Zawsze będę miał w pamięci wrażenie jakie wywarł na mnie film „Brazil”, gdy widziałem go po raz pierwszy. To wizualne arcydzieło uświadomiło mi możliwości scenografii” - wspomina. „Wiedziałem, że praca z Gilliamem będzie niesamowitym doświadczeniem”.
Scenograf poświęcił ponad rok na niekończące się pomysły, szkice i wstępne projekty. Najpierw dał się pochłonąć baśniom braci Grimm, czytając jedna za drugą. Równocześnie studiował prace licznych artystów Złotego Wieku ilustracji do bajek, kiedy to ilustratorzy wykorzystywali światło, cienie i wyobraźnię, czego rezultatem były niezapomniane obrazy fantastycznego świata. Te poruszające, piękne rysunki z przeszłości posłużyły Dyas jako źródło inspiracji, pod wpływem którego naszkicował najważniejsze miejsca akcji do filmu. Poza Marbaden, Dyas zaprojektował również tak niezwykłe miejsca jak Komnatę Tortur Delatombe’a, Twierdzę Charot niczym z Roszpunki czy luksusowy rydwan dla Cavaldi.
Zanim rozpoczęła się budowa scenografii, Dyas wspólnie z Gilliamem przeczesali czeską wieś w poszukiwaniu starych gnijących drzew pod budowę domów w Marbaden. Ponad 700 drzew przesadzonych do betonowej podstawy stało się niewiarygodnie realnym sztucznym lasem, w którym można było operować światłem i kamerami tak, jak w żadnym prawdziwym lesie. „Mam obsesję na punkcie struktur i wykończeń i tym podobnych rzeczy, a Guy jest w tym doskonały” - twierdzi Gilliam.
Miasteczko i las powstały w ciągu tygodni intensywnej i sprawnej pracy w studio w Barrandov. By sceneria była jak najbardziej autentyczna, Dyas z Gilliamem wybrali tradycyjne metody budowania. Z tego względu nad planem do filmu pracowali tradycyjni kamieniarze, stolarze, rzemieślnicy kryjący dachy strzechą oraz rzeźbiarze pracujący w drewnie. Dodatkowo wykorzystano kilka autentycznych miejsc w Czechach. Przede wszystkim zamek Krivoklat, w środkowej Bohemii, Jest to imponująca, wyjątkowa dwunastowieczna twierdza uważana za jeden z najstarszych zamków o największym znaczeniu historycznym w Czechach. Inne „zamkowe miejscowości”, które pojawiają się w filmie to Kacina, Kutna Hora oraz Ledec.
„Czechy to najdoskonalszy plener dla tego filmu” - twierdzi Dyas. „Nie chodzi tu nawet o same miejsca ile o nieustanną inspirację jaką one dostarczały. Spacer po zasypanej śniegiem Pradze z jej oryginalną architekturą przeniósł nas w czasie do innego świata, co wywarło na nas ogromny wpływ”.
Dla aktorów plan filmowy stał się skarbem, który rozbudzał ich wyobraźnię. Jak twierdzi Matt Damon: „Wchodząc na plan stworzony przez Guy Dyas przenika się natychmiast do zupełnie innego świata. Scenografia wywiera niesamowite wrażenie i przenosi do tego świata w cudowny sposób”.
Ów niezwykły świat przeplatany jest ekstrawaganckimi, pełnymi drobiazgów kostiumami autorstwa Gabrielli Pescucci, laureatki Oscara („Wiek Niewinności”. „Charlie i fabryka czekolady”, „Van Helsing”) i Carlo Poggioli („Van Helsing”). Duet ten współpracował z Terrym Gilliamem przy nominowanym do Oscara za kostiumy filmie „Przygody Barona Munchausena”. Ich projekty do NIEUSTRASZONYCH BRACI GRIMMM obejmują całą gamę strojów od autentycznej odzieży męskiej z dziewiętnastowiecznych Niemiec, strojów chłopskich aż po wymyślne kreacje fantazji, zwłaszcza pełną przepychu, czerwoną suknię, którą przywdziewa Monica Bellucci jako Królwa.
Uchwyceniem efektów wizualnych, tych realnych i tych surrealistycznych, zajął się nowatorski Newton Thomas Sigel, który pracował przy zdjęciach takich cieszących się popularnością współczesnych filmów, jak: „Podejrzani” i „Złoto pustyni”. Atmosferę magii i tajemniczości w filmie tworzy również inspirowana ludowymi brzmieniami muzyka, skomponowana przez Dario Marianelli („Duma i Uprzedzenie”, „I capture the Castle”).
Chociaż cała ekipa niestrudzenie pracowała nad stworzeniem estetycznego, wizualnego i muzycznego obrazu snów, koszmarów i czarów na ekranie, Gilliam pragnął pozostawić znaczną część tego, co w filmie najbardziej ekscytujące wyobraźni widzów. „Zawsze kiedy kręcę film, uważam, ze 90 procent tego, co widać na ekranie powinno pozostawać w cieniu, żeby widzowie uruchomili wyobraźnię” - wyjaśnia Gilliam. „Zadanie aktorów i pozostałej ekipy polega na dostarczeniu wskazówek. Reszta należy już do widza. Zależy mi na tym by wystawić widza na próbę, prawdziwie go przestraszyć i poruszyć. Im mniej pokazujemy, im więcej sugerujemy, tym lepiej”.
Ta sama dewiza dotyczyła efektów specjalnych w filmie, które ostatecznie pojawiają się w 750 scenach. „Ekipa od efektów specjalnych miała ucieleśnić wszystko, czego nie można było stworzyć namacalnie: sprawić by drzewa chodziły, przemienić wilki w drwali, sterować krukami, zobrazować konia połykającego dziecko oraz cofnąć w latach Monicę Bellucci na przykład z pięciuset letniej do dwudziestopięcioletniej postaci” - wyjaśnia nadzorujący pracę nad efektami specjalnymi Kent Houston.
Prawdopodobnie najtrudniejszym w realizacji efektem specjalnym, a przy tym kluczowym dla filmu, okazał się inspirowany baśniami wilk. „W filmie o zaczarowanym lesie musi pojawić się wilk!” - twierdzi Terry Gilliam. Kent Houston zaś dodaje: „Nasz wilk nie jest wilkiem jakiego znacie, lecz bardzo niezwykłą bestią o bardzo specyficznych cechach i detalach, które wymagały ogromnej pomysłowości”.
Houston blisko współpracował z Gilliamem przez cały czas tworzenia filmu, starając się trzymać jego prostego podejścia. Ujął to następująco: „Nasza misja polegała na tym, by urzeczywistnić szalone wizje Terry’ego i wykorzystując wszystkie dostępne technologii stworzyć jego świat dla widzów”.