Reklama

"Nieobliczalni": OUSMANE WEDŁUG OMARA SY

Kiedy tylko usłyszałem o pomyśle na policyjny "buddy movie" natychmiast się nim zainteresowałem. Tym bardziej, że zabawa w policjantów i złodziei na dużym ekranie była moim szczenięcym marzeniem!

To historia dwóch gliniarzy zmuszonych zapuścić się w światy, które początkowo są im obce. Scenariusz miał wspaniały potencjał komediowy, ale też dawał szansę na fajne pokazanie relacji między bohaterami, którzy stopniowo odkrywają świat tego drugiego, popełniając gafy, ale też wnosząc do niego nowe wartości.

Film gra kliszami, ale po to, by je przekroczyć. Na początku moja postać wydaje się bardzo wyluzowana, a ta Laurenta przyblokowana. Szybko jednak zdajemy sobie sprawę z tego, że Ousmane może być sztywniakiem, a François potrafi być cwaniakiem. Lubię takie zabawy z oczekiwaniami widzów.

Reklama

Film nie powstał po to, żeby pouczać, ale żeby przypomnieć, pomiędzy jednym a drugim wybuchem śmiechu, że kiedy otwieramy się na drugiego człowieka to rozwijamy się. Dzięki spotkaniu, Ousmane i François będą iść do przodu i uczyć się jak rozwiązywać swoje problemy, bo wytkną sobie nawzajem, co u nich nie gra.

Zgodziłem się zagrać w komedii, która okazała się komedią sensacyjną! I muszę przyznać, że trochę zlekceważyłem stronę fizyczną tego filmu. Bieganie, pościgi samochodowe, strzelaniny i cała reszta mocno dały mi się we znaki. Ćwiczyłem oczywiście strzelanie i walki, ale powinienem trenować więcej. Za każdym razem, kiedy zbliżał się dzień kręcenia scen tego typu, zastanawiałem się, czy jestem przygotowany.

Ten film jest związany ze szczególnym okresem w moim życiu, bo zaczęliśmy go kręcić zaraz po wejściu do kin "Nietykalnych". Kiedy moje życie przewróciło się do góry nogami, kiedy z każdym dniem mieliśmy niewiarygodnie powiększającą się widownię, ten film pozwolił mi twardo stąpać po ziemi i trzymać właściwy kurs.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Nieobliczalni
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy