Reklama

"Nieobliczalni": KAPITAN MONGE

Według Laurenta Lafitte'a

Pomysł zagrania tego niemożliwego duetu z Omarem od razu mnie uwiódł. On natychmiast budzi sympatię, ma charakter. Jest uprzejmy, ale też ma wyrazistą osobowość. Taka równowaga jest bardzo rzadka, zwłaszcza w komedii. Ten film to spotkanie dwóch silnych facetów.

Mój bohater, François Monge, jest gościem bardzo pewnym siebie i aroganckim. To dobry glina, sumienny zawodowiec, ale nie nadaje się do pracy w terenie... Ponieważ chce zostać komisarzem, robi wszystko, żeby przypodobać się przełożonym.

Obie postaci nie mogły być grane w sposób karykaturalny. Kiedy François Monge jest arogancki, muszę taki naprawdę być, ponieważ on jest przekonany o tym, co mówi. Żeby komedia sytuacyjna osiągnęła swój szczyt, postaci trzeba interpretować dosłownie, zawsze pozostając blisko bohaterów.

Reklama

Zbliżyłem się do roli ćwicząc techniki, które przypuszczalnie moja postać powinna opanować. Nie chciałem, żeby w chwili, kiedy wyciągam broń, odnoszono wrażenie, że nigdy tego nie robiłem. Spotkaliśmy się więc z rusznikarzami, żeby nauczyć się posługiwania bronią, przeładowywania, trzymania palców na spuście, gotowości do strzału... Nauczyliśmy się wszystkich procedur, sposobu zachowywania się w terenie, sporządzania raportów, sposobu zwracania się do kogoś, kogo chcemy aresztować... I kiedy poznaliśmy to wszystko, mogliśmy świadomie zachowywać się wbrew tym zasadom, co dało zabawne efekty.

Myślę, że w komediach trzeba zostawić pole aktorom. To dlatego nie lubię scen, które mają zbyt wiele ujęć. Rytm i atmosfera są tworzone przez grę aktorów i montaż ma odtworzyć ten rytm oddany przez aktorów na planie. Montaż musi się mu poddać. Komedia to gatunek, który naprawdę spoczywa na aktorze, na rytmie, który on narzuca.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Nieobliczalni
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy