Reklama

"Nie bój się ciemności": EFEKTY SPECJALNE

Nixey i del Toro współpracowali z Chadem Zarem i Keith Thompson, tworząc tajemnicze złe istoty zwane homunculi. Przez tydzień trwała intensywna burza mózgów, w wyniku której pojawiły się pierwsze projekty. Powstała makieta, która odzwierciedlała wielkość, kolor i skórę stworzenia.

"Wiedzieliśmy, że chcemy aby nie były duże - wspomina Nixey. "Chcieliśmy też, żeby miały w sobie coś, co nawiązuje do tych, z oryginalnej wersji filmu. Zależało nam, żeby były jak najbardziej przerażające. Przerzucaliśmy się pomysłami, rozważaliśmy wiele opcji, dopóki nie stworzyliśmy tego, o co nam wszystkim chodziło i czego rzeczywiście będą się bać następne pokolenia."

Reklama

Zadaniem producenta od efektów specjalnych Scotta Shapiro, który dołączył do ekipy na wczesnym etapie preprodukcji filmu, było urzeczywistnienie tej wizji, a później odtworzenie jej w formie cyfrowej.

"Kiedy Miramax zaakceptował makietę, przeszliśmy przez szereg etapów projektowych z firmą Spectral Motion w Los Angeles" - mówi Shapiro. "Od tego momentu Troy, Guillermo oraz producenci pracowali nad szczegółami, które następnie były rzeźbione w glinie, a po zatwierdzeniu, przesłane do firmy Gentle Giant w Los Angeles, gdzie zostały poddane skanowaniu w wysokiej rozdzielczości. Skany oddają każdy szczegół modelu, nawet najmniejsze elementy jego struktury. Powstaje bardzo ciężki model 3D, który jest odbiciem całej rzeźby. Ten model zostaje przetworzony do mniejszej rozdzielczości i w takiej formie przesłany do firmy, która zajmuje się wykończeniem całości".

Stworzono osiem głównych typów homunculi, każdy z nich posiadał indywidualne cechy charakterystyczne. Pierwszy został nazwany roboczo, "ten, którego mamy", ponieważ na etapie preprodukcji, był jedynym, na którym pracowała ekipa.

Później powstały kolejne, między innymi Jawbone, nazwany tak, ponieważ miał krzywą szczękę. "Troy wymyślił go jako weterana wojennego, którego złamana szczęka zrosła się na polu bitwy" - wyjaśnia Shapiro. "Jest też Growth, który ma czubek głowy w kształcie kalafiora, Dent, który spadł z dziecięcego łóżeczka i ma wklęsłą czaszkę oraz Blackwood, wzorowany na aparycji aktora, grającego rolę rysownika, a także Digit, jego syn."

Nixey czerpał inspiracje z wielu źródeł - przede wszystkim ze świata zwierząt i obserwacji ich zachowań w czasie ataku. Oglądał też materiały dokumentujące zachowanie pacjentów szpitala dla umysłowo chorych kryminalistów - "obserwowałem ich ruchy, gesty, tiki. Kiedy przeniosłem je na homunculi, efekt był dość przerażający" - mówi Nixey.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Nie bój się ciemności
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy