Reklama

"Nawiedzony dwór": DOM, W KTÓRYM STRASZY

Podobnie jak w przypadku niedawnego wielkiego przeboju wytwórni Disneya „Piraci z Karaibów. Klątwa Czarnej Perły”, scenariusz filmu zainspirowało widowisko z disneyowskich parków rozrywki. Dorastałem w okolicach Disneylandu i „Haunted Mansion” był jedną z moich ulubionych rozrywek. Pamiętam dokładnie ten nastrój pełnego napięcia oczekiwania, aż atrakcja zostanie udostępniona zwiedzającym. We wnętrzu trwały jeszcze prace, ale już gotowe były imponujące odrzwia prowadzące, jak mi się wtedy wydawało, do zupełnie innego świata.

Reklama

Również Minkoff był w dzieciństwie częstym gościem w disneyowskim „Nawiedzonym dworze”. Pamiętam, że bardzo mi się podobało i przychodziła mi do głowy myśl, że byłoby naprawdę fajnie, gdyby ktoś zrobił film rozgrywający się w tej scenerii. No i doczekałem się, choć oczywiście nie przypuszczałem, że tym kimś będę ja.

Hahn podkreślał, że widzowie, którzy oglądali widowisko w Disneylandzie, w filmie znajdą wiele znanych sobie motywów, jak chociażby upiorni tancerze, korytarz pełen tajemniczych drzwi, czy kurczący się „ pokój”. Proszę zwrócić uwagę, że niektóre klasyczne już zjawy – mówię zwłaszcza o upiorach cmentarnych – wystąpiły u nas gościnnie właściwie w niezmienionej formie.

Oczywiście widowisko z Disneylandu nawiązywało zarówno do ludycznych widowisk i różnorakich „tuneli grozy” z wesołych miasteczek, jak i do tradycyjnej ikonografii horroru. Nawiedzona, pozornie opuszczona rezydencja to przecież jeden z fundamentalnych elementów tego gatunku, obecny już w epoce romantyzmu. Pojawiał się w osiemnastowiecznych powieściach gotyckich, potem w utworach E.A. Poego czy H.P. Lovercrafta. Dobrym przykładem jest opowiadanie Poego „Upadek domu Usherów”, po wielokroć naśladowane i przenoszone na ekran. Domostwo kryje tkwiącą w przeszłości, mroczną tajemnicę, związaną najczęściej ze zbrodnią i miłosnymi namiętnościami. Zamieszkują je ludzie co najmniej ekscentryczni, których można nawet podejrzewać, iż są nie do końca cieleśni. Katalizatorem serii dramatycznych i niesamowitych wydarzeń bywają najczęściej nieświadomi tych tajemnic i stopniowo je odkrywający przybysze z zewnątrz, początkowo uparcie racjonalni i przyziemni.

Nawiedzone domy pojawiały się w ekranizacjach prozy Poego dokonywanych w latach 60. przez Rogera Cormana. Były też scenerią wielu filmów z pogranicza horroru i psychologicznego thrillera, jak chociażby „Rebeki” Alfreda Hitchcocka, „Dziecka Rosemary” Romana Polańskiego, czy „Lśnienia” Stanleya Kubricka.

Powołano specjalny zespół scenarzystów, który opracował logiczne tło wydarzeń, czyli historię domostwa. Tekst zawierał dokładne objaśnienia, kim są jego mieszkańcy (zwłaszcza dziedzic Gracey), co wydarzyło się w przeszłości i jakie dokładnie duchy je zamieszkują. Do tej pory realizowałem filmy animowane i takie, w których animacja odgrywała niebagatelną rolę. Nauczyło mnie to doceniać scenerię opowiadanej historii oraz ściśle współpracować z całym zespołem, nawet w przypadku zmian w scenariuszu i w sferze wizualnej. Chciałem, byśmy i tym razem pracowali w podobny sposób. Styl naszego filmu nazwałem „nawiedzoną elegancją” – mówił Minkoff. Jego założeniem było, by tytułowe domostwo otrzymało „silną osobowość”, silniejszą nawet niż bohaterowie opowieści, których sobie w trakcie rozwoju akcji niejako podporządkowuje.

Scenografią zajął się John Myhre, rozsławiony pracą przy takich filmach jak „Elizabeth”, „Chicago” (Oscar), czy „X-Men”. Twierdził, że nie inspirował się budownictwem konkretnej epoki. Miała to być swobodna fantazja, mieszanina stylów zaczerpniętych zarówno z disneyowskiego widowiska, jak i z bogatej tradycji filmów grozy. Wśród cech zewnętrznych dworu dominuje styl nowoorleański. Obejrzałem wiele rezydencji w tych okolicach, ale w porównaniu z tą, którą mieliśmy zbudować wyglądały... skromnie. Zdecydowaliśmy się na o wiele cieńsze kolumny, by nadały domostwu owej pożądanej „nawiedzonej elegancji” – wspominał Myhre.

W przypadku wnętrz zastosowano „metodę Randolpha Hearsta”. Ten słynny magnat prasowy, którego manię wielkości sportretował Orson Welles w „Obywatelu Kane”, każdy pokój w swoich rezydencjach kazał projektować w innym stylu. Podobnie uczynili twórcy „Nawiedzonego dworu”. Myhre twierdził, że była to dla projektantów niezła zabawa. Założyliśmy, że muszą być to style obowiązujące w pierwszej połowie XIX wieku. A potem mogliśmy puścić wodze fantazji.

Dom wybudowano w odludnym kanionie w Kalifornii. Martwe drzewa i urwiste zbocza stanowiły doskonałe uzupełnienie niesamowitej scenerii.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Nawiedzony dwór
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy