"Naqoyqatsi": KRÓTKA HISTORIA TRYLOGII "QATSI"
Godfrey Reggio spędził 14 lat na modłach w zakonie kontemplacyjnym. Poświęcił się następnie działalności społecznej, a w 1975 r. wpadł na pomysł realizacji projektu, który miał zapoczątkować zupełnie nowy gatunek filmowy. Zamierzał gromadzić i zestawiać rzeczywiste sceny z życia świata – surowe, uczciwe, nasycone emocjami obrazy, które przedstawione bez słowa komentarza, a jedynie na tle muzyki - tworzyłyby swego rodzaju koncert filmowy.
Siedem lat później na ekranach kin pojawił się entuzjastycznie przyjęty przez krytykę jego pierwszy film, zatytułowany "Koyaanisqatsi". Tytuł ten w języku Indian Hopi można przetłumaczyć jako „życie wytrącone z równowagi”. Była to wizja wielkomiejskiego społeczeństwa, oderwanego od naturalnego środowiska, miotającego się w okowach wszechobecnej techniki. Atakując sugestywnymi obrazami, na przemian poetyckimi i pięknymi, to znowu upiornymi i hipnotyzującymi, film stanowił niemą prowokacje do dyskusji.
W trakcie realizacji filmu Reggio zaprosił do współudziału amerykańskiego kompozytora Philipa Glassa, znanego ze śmiałych eksperymentów ze stylem minimalistyczym, zlecając mu napisanie muzyki do "Koyaanisqatsi". Jak się okazało, stworzona przez Glassa ścieżka dźwiękowa wywarła ogromny wpływ na odbiór filmu. Stała się również początkiem długiej współpracy między artystami. Glass nie poprzestał na zilustrowaniu filmu kilkoma kompozycjami – w pełni zaangażował się w pracę nad filmem, uczestniczył w sesjach montażowych i nadzorował łączenie obrazów i muzyki.
Film zyskał fanów na całym świecie. Jednym z nich był sam Francis Ford Coppola, który użyczył swego imienia i nazwiska, podejmując się roli producenta przedstawiającego. W latach 80. "Koyaanisqatsi", obok takich dzieł, jak "A Clockwork Orange" ("Mechaniczna pomarańcza") oraz "Eraserhead" ("Głowa do wycierania") regularnie zajmowało czołowe miejsca w rankingach najczęściej wypożyczanych kaset wideo w amerykańskich campusach uniwersyteckich. Nadany w telewizji PBSw cyklu "Great Performances", zapewnił sobie drugie miejsce pod względem liczby widzów.
W prezentacji drugiego dzieła z cyklu „Qatsi” wziął udział nie tylko Coppola, lecz również kolejny uznany twórca filmowy - George Lucas. "Powaqqatsi" to w języku Hopi „życie w procesie przemiany”. W celu realizacji tego filmu Reggio postanowił ruszyć w świat, odwiedzić zakątki niepokazywane do tej pory przez tradycyjne kino i rejestrować wpływ postępu technicznego na życie kultur tubylczych. Przez sześć miesięcy razem ze swoją ekipą podróżował po dwunastu krajach. Trafił między innymi do Indii, Egiptu, Brazylii, Peru, Kenii, Nepalu i Nigerii. Filmował zwykłych ludzi podczas pracy i zabawy, zwracając uwagę na ich osobliwe, ciekawe relacje z obiektami i zjawiskami, które postęp cywilizacji i kontakt ze światem rozwiniętym wniósł do ich życia dopiero niedawno. Film wywołał bardzo żywe reakcje, nie tylko w świecie filmu, ale także polityki, potwierdzając niezwykłą zdolność twórcy do mocnego i twórczego „poruszania” publiczności. W Europie został uhonorowany w 1988 r. nagrodą imienia Leonarda da Vinci za najlepszy film i najlepszą oryginalną muzykę filmową.
Od czasu swych premier w latach 80. zarówno "Koyaanisqatsi", jak i "Powaqqatsi" wyświetlane są w kinach ponad 60 krajów świata, emitowane przez wiele stacji telewizyjnych, w ponad 30 krajach wydane na kasetach wideo. Filmy prezentowano także na 70 festiwalach filmowych w różnych państwach świata. Szacuje się, że w sumie oba filmy obejrzało do tej pory około 35 mln ludzi.
W każdym z filmów serii "Qatsi" dominował inny styl przedstawiania: dla "Koyaanisqatsi" charakterystyczny był bieg poklatkowy taśmy, tworzący wrażenie ogromnego przyśpieszenia ruchu przez „streszczenie” długotrwałych zjawisk do ujęć kilkunastosekundowych. Dawało to inny, zewnętrzny i całościowy punkt widzenia na rzeczy, których zazwyczaj nie postrzegamy jako całości. W "Powaqqatsi" twórca posłużył się zwolnionym ruchem, by pokazać pewne szczegóły z życia natury, których także nie dostrzegamy. "Naqoyqatsi" w odróżnieniu od poprzednich filmów zawiera niewiele zdjęć wykonanych w plenerach, przeważa raczej metoda, którą sam twórca określa jako „obraz w roli pleneru”.