Reklama

"Nakręceni czyli szołbiznes po polsku": ZMOWA MILCZENIA

W czasie realizacji filmu „Nakręceni, czyli szołbiznes po polsku”  tylko szefowie firmy Pomaton/EMI – Piotr Kabaj i Tomasz Kopeć otworzyli szeroko drzwi przed ekipą filmową Sylwestra Latkowskiego. Otwartość prezentował także Szef rozrywki TVP 1 Marek Sierocki, który pozwolił ekipie przyglądać się bez ograniczeń Festiwalowi Piosenki Polskiej w Opolu. Zazwyczaj decydenci polskiego szołbiznesu na dźwięk „zdjęcia do filmu” chowali się za sekretarki albo ochroniarzy. Nie mieli odwagi stanąć przed kamerą, woleli rozmawiać w cztery oczy.  „Kruszyna, wyprowadź tych panów – usłyszał Sylwester Latkowski w czasie eliminacji do programu IDOL. Śladem Sylwestra Latkowskiego poszedł dziennikarz Robert Patoleta (jeden z bohaterów filmu), który postanowił napisać raport o szołbiznesie. Poniżej prezentujemy jego refleksje:

Reklama

Robert Patoleta: O tym jak ciężką materią jest tzw. polski szołbiznes przekonałem się pracując wraz z koleżanką nad materiałem dla jednego z miesięczników. Naszym ambitnym zamierzeniem było stworzenie rankingu najważniejszych i najbardziej wpływowych osób w rodzimej fonografii. Takich, od których wiele zależy, które kształtują muzyczne gusta lub z sukcesem lansują muzyczne talenty.

Pytanie, kto jest najważniejszy w tej branży skierowaliśmy do ponad 100 osób: szefów i pracowników wytwórni, menadżerów, producentów, artystów i dziennikarzy muzycznych. Okazało się, że trafiliśmy na opór, którego się spodziewaliśmy. Większość kierownictwa wytwórni płytowych: BMG, Sony Music, Pomatonu EMI, Universalu i Warner Music ewidentnie nas zbywała. Choć próbowaliśmy dodzwonić się do nich wielokrotnie, za każdym razem powód odmowy był podobny - Katarzyna Kanclerz ma ważne spotkanie, Biljana Bakić jest na wyjeździe, Piotr Kabaj jest bardzo zajęty. Nasi ankietowani nabrali wody w usta. Dopiero po interwencji Sylwestra Latkowskiego niektórzy postanowili coś z tym fantem zrobić. Katarzyna Kanclerz przysłała wymijającą dyplomatyczną odpowiedź, w której napisała: "(szołbiznes) to  dla  mnie  temat  -  rzeka. Nie  potrafię  określić  tego  w  kilku   słowach  odpowiednich  do  ankiety, bo  jest  to  coś  czym  i  z  czego  żyję,  i  szukam  odpowiedzi  na  te  pytania  niemal  każdego  dnia. Przepraszam, jeżeli  rozczarowałam  Państwa  w  tej  materii. Deklaruję  gotowość  do  podjęcia  dyskusji  na  ten  i  inne  tematy". Na gotowości do rozmowy dobre chęci się skończyły.

Zakazane 12 minut filmu

 

Na 16 dni przed premierą wycofano taśmę matkę z filmem z procesu tworzenia kopii. Po konsultacjach z prawnikami i dystrybutorem Sylwester Latkowski został zmuszony by skrócić film o 12 minut. „Nie chciałem by film „Nakręceni” zaznał takiego samego losu jak film Dederki o Amwey-u, który nie może ujrzeć światła dziennego. Pomimo tych cięć film jest ostrą krytyką stanu polskiego szołbiznesu muzycznego.

 

Nad całym procesem pracy nad filmem czuwały kancelarie prawnicze Jacka Bieniasa i dr Wojciecha Cieślaka. „W tym kraju jak chcesz o czymś powiedzieć nie z pozycji klęczącej, bo filmem nie chcesz stawiać pomników, musisz otoczyć się prawnikami, a już w ogóle nie zabieraj się za polski szołbiznes, tutaj jak w mafii regułą jest zmowa milczenia” – stwierdza Sylwester Latkowski – „Najlżejsza krytyka traktowana jest jak trzęsienie ziemi.”

 

materiały dystrybutora
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy