Reklama

"Naciągacze": OT, TAKIE SOBIE MAŁE OSZUSTWO

"Fabuła Naciągaczy nie dzieje się w żadnym konkretnym miejscu" - ujawnia autor Eric Garcia. "Specjalnie nie nazywałem żadnych miejsc, nie podawałem nazw firm, ponieważ chciałem pokazać, że tego rodzaju sprawy i tacy ludzie zdarzają się wszędzie. Nie ma znaczenia, czy to jakieś duże miasto, jak Miami lub Los Angeles, czy przedmieścia Topeka w stanie Kansas - naciągaczy można spotkać na każdym kroku. Twoje życie może zmienić się w zaledwie chwilę."

Choć dla potrzeb filmu akcja została osadzona w Los Angeles, Ridley Scott podziela pogląd Garcii dotyczący oszustów. Właśnie dlatego zdjęcia kręcono w okolicy, która przypomina niezliczone amerykańskie miasta, z ich ulicami domków jednorodzinnych, ciągami handlowymi, kręgielniami, kawiarniami i pralniami: w kalifornijskiej dolinie San Fernando.

Reklama

O pomoc w znalezieniu lokacji i planów potrzebnych do realizacji filmów reżyser zwrócił się do swego wieloletniego współpracownika, Stuarta Bartera, który wyszukał kilka prawdziwych perełek. Barter współpracował z doświadczoną administratorką Janice Polley, wspólnie znaleźli kilkanaście miejsc, pokazanych potem w filmie. Są to, między innymi Toluca Lake Car Wash w północnym Hollywood, Magnolia Park Arcade w Burbank, apteka De Soto w Canoga Park i market Westhill w Woodland Hills. Inne miejsca, które zobaczymy w kinie, to znajdujący się na przedmieściach Rhino Spearmint Rhino Gentlemen’s Club, parking stadionu Dodgersów, kręgielnia AMF Eldorado Bowling Lanes w Venice, a także budynek Anaheim Convention Center w Orange County.

Scenograf Tom Foden ("Cela", "Zdjęcie w godzinę") wybudował biuro psychiatry, w którym Roy zwierza się współczującemu doktorowi Kleinowi, zaprojektował także wnętrze spartańskiego, bardzo czystego i uporządkowanego domu Roy’a. Jego dom w widokach zewnętrznych filmowano w dwóch odrębnych miejscach - na ranczu w Woodland Hills i w dzielnicy domków zaprojektowanych w 1948 roku przez kalifornijskiego architekta Gregory’ego Aina, która leży na zachodnich przedmieściach L.A.. Przypadkowo okazało się, że jeden z kamerzystów, Mitch Dubin, pracujący pod kierownictwem operatora Johna Mathiesona, mieszka w bezpośrednim sąsiedztwie planu.

"Stuart powiedział, że spodoba mi się ten basen" - o domu w Woodland Hills mówi Scott. "Obejrzeliśmy dom, był w nim także fantastyczny, kamienny kominek. Reżyser przypomina sobie, że tak spodobał się Nicolasowi Cage’owi, że ten chciał go kupić i przenieść do Hollywood Hills.

"Od samego początku" - mówi Foden - "wiedzieliśmy, że Roy mieszka w przestronnym i bardzo uporządkowanym domu - nie tylko ze względu na jego obsesję na punkcie czystości, ale również z uwagi na charakter jego interesów. Jeśli wpadnie kiedyś w kłopoty, musi móc porzucić swój dom. Taki tok rozumowania doprowadził nas do wniosku, że jego dom będzie nowoczesny. Pierwszy szkic Ridley’a przedstawiał dom z połowy XX wieku wybudowany na wzgórzach nad Los Angeles. Projekt ten ewoluował - częściowo dzięki znalezieniu domów w Woodland Hills i w Mar Vista - aż w końcu przeistoczył się w to, co widać na ekranie."

"Zawsze lubiłem obrazy Johna Registera" - kontynuuje Foden. "To, w jaki sposób wykorzystuje mocne, popołudniowe światło, jak pokazuje długie cienie. Właśnie jego obrazy podsunęły mi pomysł wizualnego stylu filmu. Tego rodzaju długie linie, których sporo widać na ekranie, służą podkreśleniu porządku i chaosu, dwóch kluczowych cech Roy’a."

Spodziewając się, że zdjęcia potrwają blisko miesiąc, pracownicy Fodena zbudowali dom marzeń Roy’a na jednej ze scen studia. Scott przypomina sobie swoje wcześniejsze doświadczenia dotyczące filmowania w prawdziwych wnętrzach. "Cała ekipa jest bardzo popularna wśród ludzi, którzy chcą zobaczyć jak robi się film. Trwa to jakieś półtora dnia. Trzeciego dnia mieszkańcy mają cię po prostu dosyć, a trzy i pół tygodnia kręcenia wewnątrz domu doprowadza ich do szaleństwa. Dlatego wnętrze domu odtworzyliśmy na scenie, a potem dodaliśmy sceny z basenem."

Filmowy basen miał tę samą szerokość i długość, co prawdziwy, ale był głęboki na jedynie 30 centymetrów. Wypełniono go wodą na scenie 16 Culver Studios. Basen ma duże znaczenie symboliczne w filmie. "To pewien punkt odniesienia dla Roy’a, w nocy widzi odbicie wody w swoim pokoju" - mówi Scott. Według reżysera stwarzało to fantastyczne możliwości operowania światłem. "Roy siedzi w swoim domu noc po nocy, pali swoją cygaretkę i przygląda się spokojnej wodzie, tak, jakby przyglądał się telewizorowi z zatrzymanym obrazem."

Duża część pracy Fodena polegała na dostosowaniu istniejących miejsc do potrzeb wynikających ze scenariusza. Tak było, między innymi, z pralnią w nadmorskim mieście Venice, gdzie Angela próbuje swoich sił w oszustwie związanym z kuponami lotto. Podobna sytuacja miała miejsce z supermarketem, gdzie Roy zatrzymuje się na nocny posiłek z tuńczyka i z apteką DeSoto, w której lada znajdowała się po prawej stronie sklepu, zamiast na jego tyłach, co uniemożliwiało poprawną pracę kamery.

Ze względu na problemy logistyczne i sprawy związane z bezpieczeństwem, ekipa nie mogła realizować filmu na terenie międzynarodowego portu lotniczego w Los Angeles. O pomoc zwrócono się do Fodena, który przekształcił pięciopiętrowy, wybudowany ze szkła i stali budynek Anaheim Convention Center w coś, co przekonująco zagrało dworzec lotniczy w kluczowej scenie filmu. Przypomina sobie Barter: "Centrum konferencyjne obejrzałem w trakcie jednego z wcześniejszych wyjazdów w teren, bardzo chciałem wykorzystać je w filmie, zanim ktoś inny nie wpadnie na podobny pomysł. Dzięki decyzji o wykorzystaniu budynku, zrealizowane zaledwie trzy lata temu centrum po raz pierwszy pojawiło się w filmie z Hollywood."

"Centrum konferencyjne jest bardzo nowoczesne, bardzo europejskie w swej architekturze" - mówi Foden. "Ma długie korytarze, pomieszczenia są wysokie. Musieliśmy tylko dodać oznakowania, stanowiska dla bileterów, fotele i ludzi. Istniejący na miejscu kiosk informacyjny obudowaliśmy aluminiowymi panelami, dzięki czemu zamieniliśmy go w element lotniskowego baru."

Choć utwór "Take Me Out to the Ballgame" nie znalazł się na płycie ze ścieżką dźwiękową z filmu, Scott i jego ludzie przez jeden dzień realizowali zdjęcia na parkingu stadionu Dodgersów, gdzie wybudowano przystanek autobusowy.

"Zauważyliśmy, że w szerokim ujęciu widać dużą część parkingu. Pomyśleliśmy, że na pewno będzie też widać wiele zacienionych miejsc, z których prowadzą drogi do wejść na stadion" - stwierdza Foden. "Ridley chciał, by ta scena wyglądała w określony sposób. Jasne, słoneczne światło i cień zadaszeń są tłem ożywionej kłótni Roy’a i Franka. Właśnie tego rodzaju szczegóły kompozycji planu są charakterystycznym znakiem wizualnego stylu reżysera Naciągaczy."

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Naciągacze
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy