"Na imię ma Sabine": GŁOSY PRASY
Francuska gwiazda Sandrine Bonnaire jest autorką filmu dokumentalnego o swojej siostrze Sabine, cierpiącej na autyzm. Wykorzystując nagrania z prywatnego archiwum oraz nakręcony przez siebie obecnie materiał, Bonnaire przedstawia niezwykle wzruszającą i inteligentną opowieść, w której widz na przemian ogląda pewną siebie i życia dziewczynę z rodzinnych nagrań i zmienioną nie do poznania 38-letnią otyłą kobietę, cierpiącą na depresję, złośliwą i skłonną do wybuchów agresji.
Dokument Bonnaire zdaje się stawiać podstawowe i jakże bolesne pytanie: w jakim stopniu los Sabine był nieunikniony? Niezwykle emocjonalny przekaz rodzinnych nagrań odsłania swoisty narcyzm w spojrzeniu reżyserki, jakby podświadome przekonanie, że biedna zagubiona dziewczyna pozostawiona sama sobie, jest czymś w rodzaju mrocznego alter ego pełnej wdzięku i podbijającej serca publiczności gwiazdy filmowej.
Peter Bradshaw, "The Guardian"
Dokument (...) jest miejscami tak przejmujący, że ogląda się go ze ściśniętym gardłem. (?)
Tragizmu filmowi dodaje fakt, że Bonnaire przeplata fragmenty oryginalnych rodzinnych nagrań ukazujących śliczną, pełną życia dziewczynę ze współczesnym wizerunkiem korpulentnej kobiety-dziecka, nieustannie będącej pod wpływem leków, polegającej na swojej siostrze w stopniu, którzy widzowi może wydawać się zarówno bolesny jak i komiczny. Obraz Bonnaire dotyka pośrednio bolesnych problemów niepełnosprawności intelektualnej które są udziałem i osobistą tragedią tak wielu rodzin, ale jednocześnie w niespotykanie poruszający sposób pokazuje głębię uczuć pomiędzy dwójką rodzeństwa.
Anthony Quinn, "The Independent"
Gdy Sandrine zadaje siostrze pytanie "Czym dla ciebie jest miłość?", ta odpowiada "To coś, co sprawia, że jest mi dobrze". Ukazując przeszłą radość i obecne trudności, Sandrine stworzyła cudowny film.
Damian Robin, "Epoch Times"
Trzeba powiedzieć to głośno: Na imię ma Sabine to najpiękniejszy film pokazany w Cannes w 2007 roku. Po pierwsze dlatego, że w najszczerszy możliwy sposób ukazuje ludzkie życie. Po drugie dlatego, że skupiając się na jednostce nie traci szerszego kontekstu, poczynając od spojrzenia na rodzinę, a na całym społeczeństwie kończąc. W końcu dlatego, że jest to najczystsza odmiana kina. Wystarczy przytoczyć scenę, na której początku siostra zabiera Sabine do Nowego Jorku prywatnym samolotem, a następnie widzimy dziewczynę siedzącą samotnie w nijakim samochodzie na francuskiej wsi. Czy można w bardziej poetycki sposób ukazać stratę?
Jean Roy, FIPRESCI.org
Połączenie roli siostry i reżysera, jakkolwiek bolesne, zaowocowało w przypadku Sandrine pięknym filmem, w którym wyczuwa się intymność materiału z rodzinnego archiwum oraz powściągliwość cechującą wszystkie jej dokumenty. Film jest poruszający i na pewno zaciekawi, a może nawet doda otuchy, osobom, które miały bezpośrednią styczność z problemem autyzmu. Po obejrzeniu go ma się nadzieję, że Sabine nie przydarzy się już żadne nieszczęście, nie można też już tak samo patrzeć na smutek w oczach jej siostry.
Mike McCahill, "Telegrach"