"Mustang z Dzikiej Doliny": PRZEŁAMUJĄC TRADYCJE
Najnowsza produkcja wytwórni DreamWorks Pictures - "Mustang z Dzikiej Doliny" udowadnia, że to co zwykliśmy nazywać animacją tradycyjną nie ma nic wspólnego z potocznym rozumieniem tradycyjności. Pojawienie się komputerów w animacji zrewolucjonizowało ten gatunek, czego najbardziej charakterystycznym przykładem może być inauguracja filmów tworzonych całkowicie z pomocą technik animacyjnych, jak niedawny laureat Akademii Filmowej® - "Shrek". Niewątpliwie komputery miały również niebagatelny, coraz większy zresztą, wpływ na animację dwuwymiarową (2D), określaną mianem animacji tradycyjnej. Dowodem tego jest zadziwiający fakt, iż biorąc pod uwagę wszelkie cechy obrazu i jego tworzenia "Mustang z Dzikiej Doliny" jest najbardziej złożonym i skomplikowanym technologicznie filmem animowanym, jaki kiedykolwiek został nakręcony w wytwórni DreamWorks.
Pomimo tego, że w obecnych czasach komputerowa myszka stała się najlepszym przyjacielem i niezastąpionym narzędziem animatorów, producent Jeffrey Katzenberg zauważa, iż żaden, najdoskonalszy nawet komputer nie może i nie powinien zastąpić ręcznej pracy artystycznej, która wyróżnia i tworzy klimat animacji tradycyjnej. Jak twierdzi Katzenberg: "Rzeczą, która nadaje tradycyjnym formom animacji unikalny charakter jest tchnięcie życia przez artystę, animatora w postaci, które wychodzą w sensie dosłownym spod jego ręki. W świecie animacji nie ma nic doskonalszego niż ten rodzaj tworzenia. Można to porównać mniej więcej do różnicy pomiędzy otrzymaniem e-maila i wiadomości napisanej odręcznie; to właśnie ta druga niesie ze sobą ładunek emocjonalności i prywatności. Jest to bezpośrednie tworzenie, tchnięcie życia za pomocą ołówka i kawałka papieru. Komputery tego po prostu nie potrafią, przynajmniej możemy powiedzieć...jeszcze nie potrafią."
Po tym wstępie Katzenberg dodaje: "Komputer nie jest wyrocznią tradycyjnej animacji. Przy tworzeniu tego filmu chciałem połączyć tworzoną odręcznie animację z najwyższej klasy technologią, w celu stworzenia filmu, który korzystałby z dobrodziejstw obu tych światów. Szukałem słowa, które w odpowiedni sposób opisywałoby ten amalgamat. Ja sam uważam to za coś na kształt ponownego stworzenia animacji tradycyjnej, dlatego też określiłem to mianem "tradigital" (z połączenia słów tradycyjny i digital-cyfrowy). "Mustang z Dzikiej Doliny" nie jest z pewnością pierwszym filmem, w którym animacja tradycyjna korzysta z dobrodziejstw elementów trójwymiarowych 3D, bądź też generowanych komputerowo. Jest on jednak tak całościowym połączeniem obu tych technik, że niektórzy członkowie ekipy pracującej nad obrazem określali go mianem hybrydowej formy animacji.
Szczególnie biorąc pod uwagę animację postaci w filmie dwuwymiarowym, efekty komputerowe relegowane były zasadniczo do dodatkowych elementów tła. Tutaj nawet postaci pierwszoplanowe, w tym główny bohater Spirit, są czasem animowane komputerowo w zależności od potrzeb ujęcia. Prawdę mówiąc, na ekranie widzimy całkowicie bezśladowe przejście od animacji komputerowej do tradycyjnej, uwzględniając nawet ujęcia jednej postaci w tej samej scenie. Wskazanie miejsc gdzie zachodzi takie przejście byłoby zadaniem niełatwym nawet dla wytrawnego animatora, a i on nie byłby do końca przekonany o swojej racji.
Pierwszy przykład tego, o czym mowa mamy już na samym początku filmu, kiedy widzimy dorosłego Spirita, galopującego ze swoim stadem. W miarę jak obserwujemy pęd koni, jesteśmy świadkami animacji trójwymiarowej nie tylko całej grupy wierzchowców, ale również samego Spirita. Kiedy jednak nasz główny bohater odłącza się od reszty stada i wspina na wierzchołek wzgórza, kamera rejestruje ujęcie w zbliżeniu - jesteśmy świadkami, chociaż nie bylibyśmy w stanie stwierdzić, w którym dokładnie momencie, całkowicie płynnego przejścia do dwuwymiarowej rejestracji tego ujęcia. Z kolei, kiedy kamera cofa się, następuje kolejne przejście, tym razem od 2D do 3D, w sposób absolutnie bezśladowy. Jest to jeden z wielu przykładów artystycznej synergii artyzmu pracy komputerowej i tradycyjnej animacji w filmie "Mustang z Dzikiej Doliny".
Niezależnie od tego czy weźmiemy pod uwagę technikę dwu-, czy też trójwymiarową postaci koni są niezwykle trudne do przeniesienia na ekran - zarówno, jeśli chodzi o ich rysunek, jak i dalszą animację. Tłumaczyć to może dlaczego "Mustang z Dzikiej Doliny" jest pierwszym animowanym filmem fabularnym, w którym centralną postacią jest właśnie to imponujące przecież zwierzę. Dodatkowym wyzwaniem był dla filmowców fakt, iż w zwierzęta nie mówią w filmie. Jak zauważa Katzenberg: "Chcieliśmy na swój sposób przełamać wiele reguł filmowych, zaczynając już od tego, że cała historia pokazana jest oczami konia, a koń ten nie mówi. Zresztą żadne ze zwierząt w filmie nie mówi.
Decyzja o 'ubezgłośnieniu' bohaterów zwierzęcych podjęta została już na dość wczesnym etapie produkcji. Jak wspomina reżyser Kelly Asbury: "Prowadząc wstępne rozmowy i przymiarki do filmu zdaliśmy sobie sprawę, że jeżeli damy naszym zwierzętom głos, to nieuchronnie wpadniemy w pułapkę komediowego charakteru tego obrazu. Po prostu nikt nie będzie traktował serio konia, który mówi - to byłoby komiczne bez względu na to, jak bardzo poważnie staralibyśmy się pokazać tę postać na ekranie. Wybór padł zatem na pozostawienie zwierzętom swobody naturalnego poruszania się i wyrażania swoich odczuć poprzez animację."
Pomimo tego, iż w filmie rzeczywiście nie ma kwestii wypowiadanych przez zwierzęta, a jeśli chodzi o postaci ludzi to dialogów też jest niewiele, do napisania scenariusza zaangażowany został John Fusco. Producent Mireille Soria mówi: "John był idealnym kandydatem do tego projektu, ponieważ nie tylko był zaangażowany przy kilku filmach opowiadających historie Starego Zachodu, ale również sam posiada kilka wierzchowców, a na dodatek jest honorowym członkiem indiańskiego szczepu Oglala-Lakota."
Soria tłumaczy dalej, że ze swoim talentem i wiedzą na interesujący filmowców temat, Fusco przyjął wyjątkowe podejście do realizowanego przedsięwzięcia. "Na początku dokonał naszkicowania tematu, co nikogo zresztą nie zdziwiło, ale następnie zamiast komponować scenariusz przystąpił do pisania noweli osnutej na temacie wolności i osadzonej w majestatycznej scenerii Starego Dzikiego Zachodu. Tekst ten miał w sobie niewątpliwie o wiele więcej ładunku emocjonalnego i poetyckiego odczuwania niż miałby suchy scenariusz, a barwne opisy dawały artystom o wiele więcej informacji. Tak też, nie pisząc wiele dialogów jako takich, John stał się integralną częścią procesu kręcenia filmu."
John Fusco przyznaje, że do czasu otrzymania informacji z wytwórni DreamWorks o możliwości pracy nad "Mustangiem", nigdy praktycznie nie wykazywał zainteresowania tworzeniem tekstów na potrzeby filmu animowanego. Jak wspomina: "Moi zleceniodawcy dali mi za punkt wyjścia to jedno zdanie: 'Spirit': 'Historia o Amerykańskim Zachodzie, opowiedziana z punktu widzenia mustanga'.Zapytałem wtedy tylko: 'Kiedy zaczynam pracę?"
To jedno proste zdanie zaiskrzyło w wyobraźni pisarza, inspirując pomysł całej historii rumaka. "Wielokrotnie słyszeliśmy historie, o tym jak to zachodnie tereny były pozyskiwane lub tracone z punktu widzenia dominującego tam człowieka. Niewątpliwie jednak, jedną z najbardziej centralnych postaci w tym rozgrywającym się przez stulecia dramacie Amerykańskiego Zachodu był dziki koń, a nigdy nie pokazano tego właśnie jego oczami. Była to dla mnie inspiracja i twórcze wyzwanie."
Fusco, dla którego dodatkowym bodźcem twórczym było zamiłowanie do zwierząt i hodowane na jego farmie w Nowej Anglii 22 mustangi dodaje: "Bazując na tym prostym opisie, zabrałem Spirita w podróż mającą swój początek na otwartych przestrzeniach prerii, a prowadzącą poprzez niewolę w kawalerii, aż do świata rodowitych Amerykanów - Indian. Ten rumak jest naszym przewodnikiem po dokonujących się w pewien nieuchronny sposób zmianach w świecie Starego Zachodu, których zwieńczeniem jest poprowadzenie linii kolejowej znaczącej swoisty koniec dzikiego świata wolności. Są w tym filmie tematy, które brzmią aktualnie także i w naszych czasach - szczególnie w tym momencie naszej historii - mam na myśli przesłanie nie załamywania się w obliczu przeciwności i niezłomności ducha w każdych okolicznościach."
Reżyser Lorna Cook przytakuje stwierdzając: "Zawsze miałam wrażenie, że film ten porusza tematy, które wydają się być poruszające i znaczące, bez względu na miejsce i czas. Ale teraz, bardziej niż kiedykolwiek, akcentuje on wartość wolności naszych związków z domem i tymi, których kochamy... Cóż mogłoby być w życiu bardziej istotnego?"