Reklama

"Mustang z Dzikiej Doliny": NARRACJA

Chociaż narracja i piosenki pojawiły się na późniejszym etapie kręcenia filmu, okrojone liczebnie dialogi musiały zostać nagrane przez aktorów sporo wcześniej, tak aby pracownicy animacji mogli zsynchronizować ruchy ust z podłożonymi głosami postaci. W filmie "Mustang z Dzikiej Doliny" główne postaci ludzi to Mały Strumyk, młody odważny Indianin Lakota, który zaprzyjaźnia się ze Spiritem, jak również Pułkownik Kawalerii, wykazujący niezwykłą determinację, jeśli chodzi o złamanie oponego charakteru mustanga. Asbury zauważa: "Pułkownik jest w pewnym sensie uosobieniem podboju Zachodu; Mały Strumyk z kolei to wyobrażenie postaci, która żyje w świecie Zachodu i jest jego częścią, a nie najeźdźcą. Są to dwa wymiary ludzkiego charakteru, z którymi styka się Spirit."

Reklama

Lorna Cook dodaje: "Pułkownik jest typem twardego wojskowego, który patrzy na tereny Zachodnie jak na coś, co musi zostać złamane i podbite. Takie właśnie stawia sobie zadanie - niezależnie od tego czy będzie chodzić o ziemię, jej rdzenną ludność - Indian, czy też dzikie konie, wszystkie te elementy podpadają w jego mniemaniu pod jedną kategorię. Pułkownik nie jest jednak szablonową postacią czarnego charakteru, okazuje się być bardziej złożoną osobą niż nam się początkowo wydaje. Z drugiej strony Mały Strumyk jest ludzkim odpowiednikiem Spirita - podobnie jak on zostaje wzięty do niewoli, a jego życie wraz z przybyciem Kawalerii nigdy nie będzie już takie samo jak wcześniej. Co ciekawe przyjaźń tych dwojga nie przychodzi łatwo. Kiedy już jednak nastąpi przełamanie wzajemnej niechęci i nieufności rodzi się więź, która pozostaje na całe życie."

"Mały Strumyk i Spirit reprezentują dwa podobne aspekty Dzikiego Zachodu, mówi Daniel Studi, młody aktor pochodzenia indiańskiego, który użyczył swego głosu Małemu Strumykowi. "Z jednej strony mamy silnego konia, który nie daje się okiełznać, z drugiej młodego, dzikiego Indianina, który stale gotowy jest do walki. Koniec końców znajdują się w podobnym potrzasku - zostają pojmani i dla wspólnego dobra muszą się do siebie zbliżyć." Chociaż Studi jest z pochodzenia potomkiem plemienia Cherokee, dorastał poznając kulturę i zachowanie wszystkich rdzennych szczepów Ameryki. Z tego też względu okazał się dla filmu niezwykle cennym nabytkiem, znającym manieryzmy i charakterystyczny sposób mówienia Indian. Jak mówi Mireille Soria: "Daniel wniósł do naszego filmu dużo autentyzmu. Pomógł nam określić i ukształtować charakter tej postaci i był dla Presa prawdziwą inspiracją."

Pres to Pres Romanillos, animator sprawujący nadzór nad postacią Małego Strumyka. On sam również bardzo pochlebnie wyraża się o aktorze: "Kiedy po raz pierwszy spotkałem Daniela, wyglądał on dokładnie tak, jak wyobrażałem sobie postać Małego Strumyka. Miał w sobie coś, co budziło zaufanie, a jednocześnie pewność i siłę charakteru, które składają się na osobowość młodego wojownika. Jednocześnie, jest w jego postaci wiele wrażliwości. Widzimy to szczególnie w scenie, kiedy Mały Strumyk otacza opieką Rain, po tym jak klacz została zraniona. Słysząc kwestię wypowiadaną przez Daniela z ogromnym przejęciem w tej scenie wszyscy mieliśmy łzy w oczach." Studi, jak sam twierdzi, dobrze potrafił zrozumieć i oddać więź jaka wytworzyła się pomiędzy Małym Strumykiem a jego klaczą Rain: "Dorastałem i wychowywałem się wśród koni i na koniach. Od kiedy pamiętam mój koń był również moim najlepszym przyjacielem. Pamiętam także konie, które charakterem przypominały mi Spirita - surowe, nieokrzesane zwierzęta, które zawsze cieszyły się wielkim respektem i poważaniem. Są po prostu na świecie rzeczy, które nie dadzą się zniewolić, jak gdyby po prostu zostały stworzone do wolności."

Oprócz Daniela Studi były na planie filmu jeszcze dwie osoby, które mogły służyć swoją wiedzą i znajomością zagadnień związanych z Indianami Ameryki Północnej. Jedna z nich to John Fusco, jako chłopiec adoptowany członek rodziny z plemienia Lakota mieszkającej w Rezerwacie South Dakota's Pine Ridge. Fusco biegle posługuje się językiem Lakotów, stąd też dialekt, który słyszymy w scenach z wioski Lakota jest autentyczny. Co ciekawe, drugą osobą, o której mowa był James Cromwell, weteran ekranu, który użyczył swojego głosu postaci Pułkownika Kawalerii - adwersarza zarówno Małego Strumyka, jak i Spirita. Samego Cromwella nie tylko łączy silna więź z Indianami Lakota, ale również jest on weganem i obrońcą praw zwierząt. Tak więc w rzeczywistości sympatie Cromwella byłyby z pewnością po stronie rdzennych Amerykanów i koni. Te faktyczne sympatie aktora przyczyniły się do postawienia przez niego twórcom filmu kilku istotnych pytań. Jak wspomina Soria: "James miał pewne opory jeśli chodzi o odegranie postaci 'złego Pułkownika'.Chodziło, naturalnie, o jego zaangażowanie w kwestie związane z rdzenną ludnością Ameryki, stąd też chciał mieć pewność, że nie zostali oni przedstawieni w negatywnym świetle. Poprosiłam go, aby odwiedził nas zatem w wytwórni DreamWorks i na własne oczy przekonał się jak ujmuje te kwestie film. Po upewnieniu się Cromwell powiedział: 'Teraz rozumiem o co tak naprawdę chodziło - to co robicie jest wspaniałe. Chcę pracować przy tym projekcie.' Koniec końców nasza współpraca okazała się dużym sukcesem. James jest wspaniałym aktorem."

Zaangażowanie i ostateczne przekonanie aktora do projektu "Spirita" było również istotne z punktu widzenia animatora nadzorującego prace nad postacią Pułkownika - Fabio Lignini. To właśnie on odpowiedzialny był za ostateczny efekt jaki widzimy obserwując na ekranie postać kawalerzysty. Cromwell nie miał najmniejszego problemu z 'wczytaniem' się w postać, której użyczył swojego głosu, i która jak sam twierdził nieco przypominała mu jego ojca. O swojej postaci Cromwell mówi: "Myślę, że Pułkownik jest swoistego rodzaju przedstawicielem swoich czasów i swojego pokolenia. Wierzy w podbój Dzikiego Zachodu i jest przekonany, że wszystkie stworzenia żyjące na tym terenie zostaną ostatecznie podporządkowane sile białego człowieka. To co podobało mi się w tej postaci, to jego niejednostajność. W gruncie rzeczy Pułkownik też wynosi swoją lekcję ze spotkania ze Spiritem, staje się może trochę bardziej wyrozumiały i współczujący. Mam nadzieję, że udało mi się przekazać widzom tę myśl..., że będą opuszczać salę filmową mówiąc: 'Co stało się z tymi wszystkimi końmi? Czy są jeszcze jakieś dzikie mustangi żyjące na wolności? Czy są odpowiednio chronione? Czy ja sam mogę zrobić coś co pomoże im przetrwać?". John Fusco podziela życzenia Cromwella. "Dziki mustang był pierwszym koniem Ameryki i warto byłoby zadbać o to, aby gatunek ten nie wyginął. Konie nie tylko muszą być hodowane na użytek człowieka, do gonitw, skoków i pracy. Wielką wartością jest fakt, iż te piękne stworzenia mogą cieszyć nasze oczy żyjąc na wolności i mam nadzieję, że większość widzów wyjdzie z filmu z takim właśnie przekonaniem."

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Mustang z Dzikiej Doliny
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy