Reklama

"Motyl i skafander": EKSPLIKACJA REŻYSERSKA

Czy byłem ślepy i głuchy, czy musiałem doznać oświecenia przez nieszczęście, żeby móc poznać prawdziwego siebie?" - pyta Jean-Dominique Bauby. Czy trzeba zostać unieruchomionym, by stać się bardziej świadomym, by wzbudzić empatię u innych? Czy musimy najpierw zachorować, żeby mogły pojawić się anioły, które nam pomogą?

Czy byłem ślepy i głuchy, czy musiałem doznać oświecenia przez nieszczęście, żeby móc poznać prawdziwego siebie?" - pyta Jean-Dominique Bauby. Czy trzeba zostać unieruchomionym, by stać się bardziej świadomym, by wzbudzić empatię u innych? Czy musimy najpierw zachorować, żeby mogły pojawić się anioły, które nam pomogą?

Kiedyś Jean-Dominique Bauby był pisarzem o umiarkowanym powodzeniu, nikim innym, jak pisarzem-rzemieślnikiem. Paraliż i ponowne narodziny pod postacią oka - punkt widzenia, który sam nazywa motylem - sprawiły, że zaczął badać swoje życie i jego paradoksy, by napisać książkę, która wywiera olbrzymie wrażenie na każdym czytelniku. Książkę, dzięki której stał się artystą.

"Moje życie było łańcuchem małych porażek? kobieta, której nie potrafiłem kochać, chwile radości, które mi umknęły. Wyścig, którego wynik znałem od początku, a mimo tego nie potrafiłem postawić na zwycięzcę. Introspekcyjne spojrzenie na życie. Możliwość posiadania świadomości. To historia każdego z nas, który pewnego dnia zetknie się z chorobą i śmiercią. Ale wystarczy trochę uwagi, by odnaleźć sens i piękno życia. Chciałem, żeby ten film był narzędziem - tak, jak i książka, na podstawie której powstał - samodzielnie obsługiwanym urządzeniem, które pomoże Ci poradzić sobie z własną śmiercią i własnym życiem. To dlatego zrobiłem ten film".
Julian Schnabel

Reklama
materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Motyl i skafander
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy