Moment prawdy czy krzywdy?
Na oczach publiczności, za pieniądze, uczestnicy teleturnieju "Moment prawdy" wyjawiają najbardziej wstydliwe tajemnice swojego życia. W studiu siedzą ich najbliżsi. Polską wersję teleturnieju emitowaną od miesiąca w Polsacie ogląda blisko 3 mln Polaków.
Uczestnik musi odpowiedzieć na 21 pytań. Główna wygrana to 250 tys. zł. Przed nagraniem każdy z zawodników podłączony do wykrywacza kłamstw odpowiada na 100 pytań wymyślonych przez scenarzystów. Potem prowadzący wybiera te, które zostaną zadane przed kamerą. Odpowiadając zgodnie z prawdą na kolejne z nich, gracz gromadzi na swoim koncie pieniądze.
Może w każdej chwili zrezygnować. Jeśli skłamie, odpowiadając na pytanie, lub unika odpowiedzi na już zadane, przegrywa wszystko. W studiu na wyeksponowanej kanapie siedzą bliscy zawodnika.
W "Momencie prawdy" bezustannie padają pytania odsłaniające najskrytsze tajemnice zawodników. "Czy pamiętasz imiona wszystkich swoich partnerek seksualnych?" - dociekał prowadzący. Uczestnik zaprzeczył w obecności swojej ukochanej. Inna z kobiet przyznała się do zdrady męża, potwierdzając, że nie było w jej życiu mężczyzny, którego by nie zdradziła. Z kolei 23-letnia dziewczyna wyjawiła, że miała w życiu więcej partnerów seksualnych, niż sama ma lat.
W jednym z ostatnich odcinków polały się łzy. Kobieta odpowiadająca na pytania wyznała, że czuje się niekochana i że zasługuje na lepszego męża. Małżonek siedzący na kanapie starał się nie tracić rezonu. "Jeżeli chce, może poszukać szczęścia. Dasz palec, będzie chciała rękę, z każdą kobieta tak jest" - kontrował. Ostatecznie kobieta odeszła z programu z niczym, bo według wariografu skłamała, odpowiadając "tak" na pytanie: "Czy potrafisz wyobrazić sobie życie bez swojego męża?". Wcześniej wyznała, że zdarzało jej się udawać, że śpi, aby uniknąć seksu, i że małżeństwo zrujnowało jej życie.
Bliscy gracza mają możliwość jednorazowego protestu, jeśli nie chcą usłyszeć odpowiedzi na zadane pytanie. Mąż kobiety poderwał się z miejsca, kiedy Zygmunt Chajzer przeczytał pytanie: "Czy kiedykolwiek mąż uderzył cię w obecności dzieci?". Zgodnie z regulaminem natychmiast zadano inne pytanie.
Producent programu przekonuje o jego dobrych stronach. "Dla niektórych może mieć on rolę terapeutyczną. Są ludzie, którzy wielu rzeczy nie potrafią powiedzieć bliskim wprost. Potrzebują do tego swego rodzaju tuby, więc zgłaszają się do nas" - mówi "Dziennikowi" Małgorzata Stanowska, PR manager programu.