Reklama

"Mokra robota": O SCENARIUSZU

Scenarzyści Christopher Markus i Stephen McFeely napisali scenariusz do Mokrej roboty osiem lat temu. Reżyser John Dahl mówi, że mieli oni wątpliwości czy ta historia w ogóle trafi na ekran.

"Widziałem ich w Los Angeles kilka tygodni przed rozpoczęciem zdjęć i z niedowierzaniem pytali: Czy to naprawdę się dzieje? Panowie, naprawdę będziecie kręcić ten film?".

Przydługi proces przenoszenia tej historii na ekran nie wynikał z niedociągnięć scenariusza. Czasem dobry pomysł musi po prostu poczekać na swój czas.

Jak mówi John Dahl: "Kiedy pierwszy raz spotkałem Bena Kingsley'a powiedział mi: "Bardzo podoba mi się ten scenariusz w takiej formie, w jakiej jest. Bez żadnych poprawek. Wchodzę w to". I tak napisany przed ośmiu laty scenariusz bez zmian poszedł do realizacji. To naprawdę rzadki przypadek. Zwykle tyle lat leżą rzeczy, które wciąż są przepisywane na nowo i powstają kolejne wersje".

Reklama

Mówi Kingsley: "Ci scenarzyści mają wielki dar wyczucia języka i sytuacji. Uwielbiam dobrą literaturę. Z powodu mojej pracy w teatrze klasycznym i miłości do języka angielskiego - głównie Szekspira - jestem wyczulony na słowo pisane. I powiem szczerze, że nigdy nie zdarzyło mi się żebym był zadowolony, kiedy gram na podstawie scenariusza przepisywanego bez końca na nowo. Wtedy czuje się, że stoi za tym pisaniem sztab twardogłowych. A tutaj, genialny tekst, napisany lekką ręką i wcale nielekki, wręcz przeciwnie. Z ogromną swobodą napisany głęboki, mądry i przejmujący scenariusz. Bardzo trudno coś takiego stworzyć".

I dodaje: "Ilekroć czytam scenariusz, który wymaga ciężkiej rzemieślniczej pracy, chcę uczestniczyć w przenoszeniu go na ekran. W tym przypadku tekst podobał mi się do tego stopnia, że stworzyłem małą firmę Biopolar Pictures i Mokra robota jest naszą pierwszą współprodukcją".

Projekt przykuł uwagę także Téi Leoni. "Zadzwoniono do mnie z informacją o scenariuszu i zapewnieniem, że w filmie zagra Ben Kingsley, a wyreżyseruje go John Dahl. Po pierwsze oszalałam z radości na myśl, że mogłabym pracować z Benem. Drugą rzeczą, która mnie przekonała było to, że moim zdaniem scenariusz był bez skazy. Ujął mnie niesamowicie i muszę powiedzieć, że kiedy spotkałam scenarzystów, byłam bardzo zdziwiona, że nie mają po 60 lat. Byłam zachwycona tymi chłopakami i ich niesamowitym poczuciem humoru. Nie wiem czy w wieku 32 lat miałam wystarczające doświadczenia, żeby móc napisać coś takiego. Zresztą przecież oni to napisali osiem lat temu, więc mieli po 24 lata! Kiedy czytałam scenariusz Mokrej roboty przyszli mi na myśl Spencer Tracy i Katharine Hepburn. Niesamowity sposób, w jaki postaci Franka i Laurel synchronizują ze sobą, cudowne przekomarzanie się - wciąż nie mogę uwierzyć, że tak młodzi ludzie mogą napisać coś takiego".

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Mokra robota
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy