Reklama

"Mistrz tańca powraca": WYWIAD Z REŻYSERAMI

Podobno zajęli się panowie reżyserią przez przypadek?

Andreas Koefoed: - Nigdy nie myślałem, że będę kręcił filmy. Zajmowałem się muzyką: komponowałem, śpiewałem. Przez przypadek dostałem pracę na pół etatu przy telewizyjnym programie dla dzieci. Potem zacząłem kręcić filmy, portretujące moich przyjaciół. Zrozumiałem, że film dokumentalny jest tym, co tak naprawdę mnie interesuje. Mogę pokazywać ludzi, których podziwiam lub cenię. Mogę również wykorzystywać swój talent muzyczny. Czuję, że w filmie dokumentalnym mogę odnaleźć 100 procent siebie, więc w sposób naturalny się nim zająłem.

Reklama

Christian Bonke: - Ze mną było podobnie. Przeszedłem przez wszystkie etapy scenicznej ekspresji. Kiedy byłem chłopcem marzyłem, że zostanę aktorem. Jednak z czasem bycie w centrum uwagi przestało mi odpowiadać. Zacząłem grać muzykę, a potem wyedukowałem się na projektanta graficznego i zająłem się teledyskami. Myślę, że film dokumentalny łączy w sobie wszystko. Stwarza tyle możliwości kreatywnego działania.

Jak doszło do nawiązania współpracy między panami?

Christian Bonke: - Studiowaliśmy na tej samej uczelni, ale nie byliśmy na tym samym roku. Potrzebowałem współreżysera do tego projektu, a Andreas właśnie skończył szkołę i robił fajne rzeczy. Postanowiłem, że zaproponuję mu współpracę i tak się to zaczęło.

Skąd zrodził się pomysł na ten film?

Christian Bonke: - Nasz producent ożenił się z byłą tancerką. Był na jej pożegnalnym występie i przyszedł do nas z propozycją, abyśmy zrobili o tym film. Na początku myślałem, że to nieco staromodny temat. Z drugiej strony jednak byłem zafascynowany tym, że bohaterowie tej historii są razem zarówno na parkiecie, jak i w życiu prywatnym. Na obu polach odgrywali swoiste love story. Czułem, że w tej historii tkwi duży potencjał, że jest szansa na dobry film dokumentalny. Na początku mieliśmy jednak nieco sarkastyczny stosunek do występów tanecznych. Kiedy zaczęliśmy kręcić zdjęcia, zrozumieliśmy, że to jest poważny temat i przestaliśmy traktować go ironicznie.

Jak poznaliście Slavika?

Andreas Koefoed: - Słyszeliśmy o nim. Wiedzieliśmy, że jest bardzo utalentowany. Był żywą legendą. Tańczył zaledwie półtora roku, a już udało mu się wygrać mistrzostwa świata w tańcu. Z nieznanej nikomu osoby stał się wielką gwiazdą. Połączył taniec latynoski z elementami sztuk walki i dzięki temu udało mu się wnieść do tańca nieznaną dotąd eksplozję ruchu i emocji. Zmieniał często partnerki, bo miał trudny temperament, co było nieco problematyczne. Jego związki zazwyczaj nie trwały długo. Zazwyczaj człowiek jest z kimś przez parę lat, a on zmieniał dziewczyny jak rękawiczki. Przeżywał wzloty i upadki. Wiedzieliśmy więc, że ta interesująca, tragiczna postać może okazać się idealnym bohaterem filmu dokumentalnego.

Czy znajomość ze Slavikiem ewoluowała w trakcie kręcenia zdjęć do tego filmu?

Christian Bonke: - Nie sądzę, aby w jakikolwiek sposób się zmieniła. Nie zostaliśmy przyjaciółmi. Na początku był bardzo zdystansowany względem nas i rzeczywiście tylko to się zmieniło. W pewnym momencie chciał nawet wycofać się z projektu, ale potem zadzwonił i oznajmił, że chce opowiedzieć o sobie przed kamerą. Po tym wydarzeniu otworzył się i pozwolił nam wejść w jego prywatne życie.

Czy podczas kręcenia zdjęć Slavik w jakikolwiek sposób oponował?

Christian Bonke: Był bardzo otwarty, ale zdarzyło się parę razy, że poprosił o wyłączenie kamery.

Slavik współpracował z panami w trakcie montażu filmu?

Andreas Koefoed: Nie, montaż wykonaliśmy sami i nie konsultowaliśmy naszych decyzji ze Slavikiem.

Czy Slavik widział film?

Christian Bonke: - Jeszcze nie. Twierdzi, że nie jest w stanie po raz drugi przejść przez ten etap swojego życia. Potrzebuje trochę czasu, aby się do tego przygotować. Ale w pełni akceptuje ten film.

Andreas Koefoed: - Z jednej strony bardzo chce zobaczyć ten film, a z drugiej nie czuje się jeszcze na to gotowy. Chcemy być przy nim, jak to się stanie. Chcemy móc z nim porozmawiać.

- Podobno skończyliście panowie ten film na tydzień przed jego premierę na festiwalu CPH:DOX?

Andreas Koefoed: - To prawda. Było bardzo nerwowo. Pracowaliśmy jak narwani, maniakalnie, ale udało się. Skończyliśmy film w poniedziałek, a za kilka dni miał już swoją premierę na festiwalu w Kopenhadze. Nie zdążyliśmy się na to przygotować.

Jaką przyszłość ma panów zdaniem ten film?

Christian Bonke: - Film ma ogromny potencjał. Od początku czuliśmy, że ma to być film dla szerokiej publiczności. Piękni ludzie, wspaniała sceneria, tragiczna love story… Ten film ma naprawdę dużą wartość. Przypomina mi grecką tragedię, z bohaterem, który ma charakter Narcyza.

Andreas Koefoed: - Ten film opowiada o człowieku, który dąży do perfekcji i tylko jej w życiu szuka. Wydaje się, że ma wszystko, ale nagle uświadamia sobie, że właśnie stracił wszystko.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Mistrz tańca powraca
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy