Reklama

"Mistrz": SCENOGRAFIA

Opowiadając historię Freddiego, fabuła "Mistrza" przenosi nas w czasie i przestrzeni od jego młodości wśród robotników z Massachusetts, przez plaże Guam, po pokład luksusowej łodzi cumującej w San Francisco i staroświecką główną kwaterę wyznawców Sprawy. Każde z tych miejsc dodaje kolejną warstwę do skomplikowanych relacji łączących Freddiego z Mistrzem i Peggy.

Pierwsze pomysły na scenograficzną oprawę filmu pojawiły się dzięki kolekcji zdjęć należącej do Andersona.

- Paul spędził mnóstwo czasu przeglądając stare fotografie i próbując znaleźć wizualny klucz do miejsca i czasu tej opowieści - mówi Lupi. - Ostatecznie, większość zdjęć powstała w Kalifornii, zarówno nad Zatoką, jak i okolicach pustyni, polecieliśmy również na Hawaje, by nakręcić plaże, pokazane na początku i końcu naszej historii.

Reklama

Anderson rozpoczął wymianę pomysłów z kierownikiem artystycznym Jackiem Friskiem, który współpracował z nim już przy wielu poprzednich okazjach, a za swoją pracę przy "Aż poleje się Krew" otrzymał nominację do Oscara (razem z Davidem Crankiem). Pierwszy szkic scenariusza trafił do Friska na półtora roku przed rozpoczęciem produkcji, co dało mu czas na rozwinięcie niektórych idei.

- Zachwycił mnie entuzjazm z jakim Paul podchodził do tej opowieści - wyznaje Frisk. - Pasja to dla mnie najważniejszy element procesu twórczego. Szukanie właściwych lokacji w jego towarzystwie to bardzo kreatywne zajęcie. Przypominało to bardziej odnajdywanie poszczególnych elementów układanki, tak powiązanych ze sobą, by ostatecznie nadały kształt całemu filmowi. Staraliśmy się nie podejmować decyzji, nim nie poznaliśmy wszystkich dostępnych możliwości. Jako, że Paul stworzył tak prawdziwe i wielowymiarowe postaci, wiedzieliśmy, że musimy wymyślić scenografię, która dorówna sile scenariusza i aktorstwa.

Celem Friska było pokazanie Freddiego w organicznym, pełnym życia świecie.

- Myślę, że największym wyzwaniem w tego rodzaju realistycznych filmach jak "Mistrz", jest stworzenie wrażenia, że wszystko dzieje się w zupełnie naturalnych wnętrzach. Trzeba usunąć wszystkie zbędne elementy, które mogłyby odciągnąć publiczność od pełnego zaangażowania się w historię bohaterów - komentuje Frisk. - Co oczywiście nie zmienia faktu, że odtwarzanie takich wnętrz, jak sklep odzieżowy z lat 40. to naprawdę świetna zabawa (ekipa odtworzyła sklep od podstaw, wykorzystując opuszczony budynek towarzystwa ubezpieczeniowego w centrum Los Angeles).

Spora część filmu rozgrywa się na pokładzie łodzi - to marynarskie doświadczenia łączą z początku Freddiego i Mistrza - co zaprowadziło ekipę do miasteczka Vallejo, położonego na południowy-wschód od San Francisco oraz na wyspę Mare, leżącą nieopodal przylądka, który sam w sobie odegrał istotną rolę w historii Marynarki Wojennej.

Rolę łodzi Lancastera Dodda, na którą Freddie trafia jako pasażer na gapę odgrywa historyczny USS Potomac, pełniący w latach 1936-45 funkcję prezydenckiego jachtu Franklina Delano Roosevelta. Później jacht został kupiony przez Elvisa Presley'a, który odsprzedał go na cele dobroczynne. Łódź trafiła ostatecznie w ręce przemytników narkotyków i została zatopiona przez amerykańską marynarkę, a po podniesieniu jej z dna oceanu, zamieniono ją w muzeum, znajdujące się przy placu Jacka Londona w Oakland.

- Jacht jest w stu procentach metalowy, ponieważ prezydent obawiał się pożaru na pokładzie - wyjaśnia Frisk. - Wielokrotnie zmienialiśmy wystrój głównej kabiny, która spełniała rolę kilku różnych pomieszczeń na statku, odtworzyliśmy również część wnętrz w studio w Los Angeles, by nakręcić pełne napięcia sceny pierwszego spotkania pomiędzy Joaquinem a Philipem. Musieliśmy mieć pewność, że to, co robimy w studio jest idealnie dopasowane do scen kręconych na wodach w pobliżu San Francisco i że Paul ma wystarczająco dużo miejsca do pracy z kamerą. Zastanawialiśmy się, czy scena w studio nie powinna być umieszczona na ruchomej platformie, by odwzorować kołysanie okrętu na falach, ostatecznie jednak znaleźliśmy o wiele prostszy sposób dopasowania kręconych tam scen do oryginalnych wnętrz jachtu, a siła bijąca z tych ujęć doskonale maskuje wszelkie efekty, z jakich musieliśmy skorzystać.

W Vallejo Frisk i Crank znaleźli okazałą posiadłość, która stała się siedzibą Sprawy, prawdziwą beczką prochu, pełną skonfliktowanych emocji, z którymi musi zmagać się goszczący tam Freddie. Frisk starał się znaleźć jak najbardziej tradycyjny budynek, wewnątrz którego mogły się rozgrywać olbrzymie ludzkie dramaty.

- Fascynuje mnie idea, że za zamkniętymi drzwiami mijanych codziennie przez nas domów kryją się tajemnice, których nigdy nie poznamy - wyjaśnia. - Użyliśmy budynku na wyspie Mare, służącego z początku za dom admirała Marynarki i zbudowanego w stylu ze wschodniego wybrzeża, co doskonale odpowiadało naszym potrzebom. Po dokonaniu kilku przeróbek i przemalowaniu mogliśmy go pokazać jako tradycyjny dom w stylu filadelfijskim. Ten zwyczajny, staroświecki budynek stanowi doskonały kontrast dla nowych eksperymentalnych idei, głoszonych przez Mistrza.

Zastanawiając się nad budowlą mogącą pełnić rolę głównej kwatery wyznawców Sprawy, Fisk starał się pamiętać o aspiracjach leżących u podstaw tego ruchu.

- Jestem świadom jak ważne dla wielu ludzi jest poszukiwanie sensu życia i odpowiedzi na odwieczne pytania. Odwiedziliśmy kilka domów zamieszkanych przez wspólnoty religijne i zaskoczyły nas podobieństwa tych budynków do wymyślonej przez nas kwatery głównej.

Kolejną istotną lokalizacją okazało się stare kino, w którym Freddie śni o wezwaniu od Mistrza.

- Nakręciliśmy to w pochodzącym z lat 30. Los Angeles Theatre, prawdziwym pałacu kinowy, który wciąż funkcjonuje w centrum miasta, emanując splendorem z poprzedniej epoki. Od samego początku wiedzieliśmy, że sprawdzi się idealnie w naszym filmie.

Jak twierdzi Friske, ich porozumienie opiera się na trzech kluczowych elementach - humorze, ciężkiej pracy i wzajemnym zaufaniu. To samo powtarza twórca kostiumów, Mark Bridges, który pracował przy wszystkich filmach Andersona i powrócił do niego przy okazji "Mistrza". Chociaż każde z poprzednich dokonań reżysera wymagało od niego zupełnie innego podejścia - od ubiorów z epoki disco po dziewiętnastowieczne robotnicze drelichy - "Mistrz" momentalnie wzbudził jego zainteresowanie.

- Byłem niezmiernie podekscytowany, ponieważ Paul postanowił pokazać przemiany zachodzące po zakończeniu II wojny światowej oraz te wszystkie oddolne ruchy, które chciały odkryć sens naszego istnienia. Nikt wcześniej nie próbował tego przenieść na ekran.

Jego szczególne zainteresowanie wzbudziło umieszczenie akcji filmu w roku 1950, u progu nowej dekady i związanych z nią nieuniknionych zmian w modzie i kulturze.

- Uwielbiam odtwarzać okresy przejściowe, w których wszystko podlegało tak błyskawicznym zmianom - wyjaśnia kostiumograf. - Rok 1950 to sam środek przemian, wciąż widać wiele elementów stylu z lat 40. jak na przykład poszerzane ramiona marynarek, ale moda już zaczyna podążać ku rozwiązaniom znanym z kolejnej dekady. Chcieliśmy, żeby wszystko wyglądało jak najbardziej autentycznie.

Tworząc kostiumy Bridges korzystał z tych samych zdjęć z epoki, co Anderson. Przekopał się również przez stosy ubrań z tamtych czasów, próbując nadać odpowiedni charakter każdej postaci. Jednym z charakterystycznych ubiorów Philipa Seymoura Hoffmana jest szykowny, zielony garnitur, w którym widzimy go podczas sceny pierwszego spotkania Freddiego z Mistrzem.

- Chcieliśmy, żeby Dodd wyglądał jak pisarz. Ta zieleń doskonale pasowała do Phila, pokazując jednocześnie, że nie jest to typowa postać - wyjaśnia Bridges. - Stara się udawać poważnego biznesmena, ma młodą żonę, ale jest w nim również coś niepokojącego. Starałem się to wszystko brać pod uwagę, gdy myślałem nad jego ubiorami.

Kolejnym doskonałym pomysłem Bridgesa były czerwone piżamy Dodda.

- Jest w nich coś bardzo intensywnego. Kiedy je nosi może być Mesjaszem lub diabłem a kimkolwiek by nie był, jego rozmowy z Freddiem stają się bardzo emocjonalne - zauważa.

Freddiego charakteryzuje zupełnie odmienne poczucie stylu, związane z przejściem od wygody mundurów do życia włóczęgi. Jego pierwsza praca w charakterze fotografa w sklepie odzieżowym pozwala mu się nosić bardzo stylowo, widać jednak wyraźnie, jak źle się czuje w swobodnych ubraniach.

- Znaleźliśmy kilka ekscentrycznych sportowych płaszczy z 1943 roku - opowiada Bridges, - które miały bardzo szerokie ramiona. Uszyto je z grubej wełny, której się już dzisiaj nie widuje. Idealnie pasowały do Freddiego, dając wrażenie, że dusi się w tych ubraniach i chciałby się ich jak najszybciej pozbyć.

Pierwsze spotkanie z Doddem powoduje zmianę stylu Freddiego.

- Chcieliśmy pokazać, że dołączając do Sprawy, Freddie czuje się jak wyrzutek i tak pojawił się pomysł, że najprawdopodobniej nosiłby wtedy ubrania, które dostał od innych członków zgromadzenia. Kiedy jego pozycja w szeregach wyznawców zaczyna rosnąć, poprawia się również jakość i styl noszących przez niego strojów.

Jednym z najciekawszych znalezisk Bridgesa okazały się sukienki ciążowe z lat 40., noszone przez Amy Adams w roli Peggy Dodd. Stroje te miały na celu skupić całą uwagę na twarzy kobiety, odciągając wzrok od jej figury.

- Znaleźliśmy kilka ubrań idealnie pasujących do takiej postaci jak Peggy, a Amy grała w nich całkiem naturalnie. To doskonała aktorka i ma wspaniałe podejście do swojej pracy, o czym miałem się już okazję przekonać podczas naszej wspólnej przygody na planie "Fightera".

Oprócz znalezienia odzieży dla głównych bohaterów, Bridges miał mnóstwo zabawy ubierając postacie z zupełnie odmiennych światów, spotykane przez Freddiego - od mundurów marynarki po stroje z 5th Avenue, od rolniczych kombinezonów po ubrania bywalców brytyjskich pubów.

- Trzeba było znaleźć wiele bardzo różnych ubrań - wyjaśnia. - Każda osoba i miejsce musiało emanować własnym charakterem. Paul zawsze drobiazgowo przygotowuje się do swoich filmów, więc mogłem liczyć na prawdziwą współpracę. Co chwilę przynosiłem mu jakieś sugestie i pomysły, a on mówił, które z nich uważa za najbardziej interesujące.

Po zakończeniu pracy na planie "Mistrza", Anderson spotkał się z parą montażystów - Leslie Jones i Peterem McNultym - która pomogła mu w nadaniu właściwego rytmu i tempa zarejestrowanym na taśmie obrazom. Pierwszy montaż to dzieło McNulty'ego, później do pracy zabrała się Jones, doceniona już wcześniej nominacją do nagrody ACE za montaż "Lewego sercowego". Zdjęcia momentalnie wzbudziły jej zachwyt.

- Peter wykonał świetną robotę podczas pierwszego montażu, byłam też poruszona złożonością postaci Freddiego i Mistrza oraz głębią łączących ich więzi. Zaskoczyło mnie, jak historia miłości pomiędzy tymi dwoma mężczyznami stopniowo wysuwa się na pierwszy plan - wyznaje montażystka.

Dopracowanie ostatecznej wersji montażu zajęło jej pół roku pracy u boku Andersona.

- Największym wyzwaniem montażowym było skupienie opowieści na relacjach pomiędzy Freddiem a Mistrzem, oraz połączenie nauk Mistrza z doświadczeniami z życia Freddiego, który ciągle przed czymś uciekał - wyjaśnia Jones. - Odkryliśmy, że im częściej pokazujemy doświadczenia Freddiego, tym łatwiej nam uwierzyć w jego fascynację i potrzebę zbliżenia się do Mistrza. W pewnym momencie film przestał być dla nas opowieścią o indywidualnych postaciach, zamieniając się w opis więzi łączących tych dwóch mężczyzn.

Muzyka

W tym samym czasie pracę nad muzyką do "Mistrza" kończył Jonny Greenwood, kompozytor i gitarzysta Radiohead, który doczekał się olbrzymiego uznania za przejmującą ścieżkę dźwiękową do "Aż poleje się krew". Głębokie dysonanse Greenwooda po raz kolejny okazały się doskonałym synergicznym kontrapunktem do śmiałych, wypełnionych znaczeniami obrazów Andersona, choć kompozytor podszedł do nich zupełnie inaczej niż w przypadku poprzedniego filmu.

- Chciałem uchwycić optymizm panujący w tej epoce - wyjaśnia muzyk. - Podkreślić charyzmę Mistrza, zaakcentować wygłaszane przez niego teorie, głoszące że mamy nowe sposoby na uzdrowienie "chorych ludzi" i wyrazić entuzjazm jego wyznawców. Było w tym coś wspaniałego - ci wszyscy Amerykanie z klasy średniej, odczuwający potrzebę rozpoczęcia czegoś nowego i odmiennego. A w samym środku tego wszystkiego Freddie, który stojąc z rękami założonymi za plecy, próbuje odnaleźć jakiś sens.

Najważniejszą inspiracją dla Greenwooda i Andersona okazały się nagrania Otto Leuninga, jednego z pionierów muzyki elektronicznej, który w latach 50. eksperymentował z tworzeniem dźwięków za pomocą taśmy magnetycznej i mikrofonów.

- Część ścieżki zarejestrowaliśmy dokładnie w ten sam sposób - mówi Greenwood, - bawiąc się szybkością i kierunkiem odtwarzania taśmy i próbując różnych ustawień mikrofonów.

Kolejnym źródłem inspiracji okazał się jazz z epoki oraz muzyka klasyczna.

- Charakterystyczne dla lat 50. są jazzowe tria bez pianina - przypomina kompozytor, - które często sięgały po rozwiązania proponowane przez twórców muzyki poważnej, działających w tej samej dekadzie.

Chociaż zarówno Greenwood, jak Anderson mają swój własny styl pracy, to opracowywanie ścieżki dźwiękowej do "Mistrza" przypominało zdaniem reżysera niekończącą się wymianę idei.

- Jonny podsuwał mi jakiś pomysł, ja opowiadałem mu o swoich reakcjach i tak każdy z nas dokładał coś do wyjściowej idei, która krążyła między nami tam i z powrotem. Przypominało to scenę z "Mistrza", tę z dotykaniem ściany. Z początku wydawało mi się, że to ja jestem Mistrzem, a on Freddiem - żartuje Anderson, - ale potem uświadomiłem sobie, że jest dokładnie odwrotnie i nagle musiałem coś wybrać z tej cudownej muzyki, jaką mi dostarczył.

Dla Greenwooda najważniejszą okazała się próba wyobrażenia bohaterów filmu z punktu widzenia Andersona.

- To Paul mi pokazał, że Freddie, pomimo swojego pijaństwa i skłonności do przemocy, jest całkiem sympatyczną postacią. "Nie zapominaj, że Freddie jest miły" - brzmiał jeden z podesłanych przez niego komentarzy. Paul przykłada wielką wagę do muzyki, ma mnóstwo pomysłów na to, co można nią zdziałać i nie wyraża tego w sposób charakterystyczny dla muzyków, co okazało się dla mnie olbrzymią pomocą i pozwoliło na wyzwolenie się z ograniczeń.

Podsumowując pracę nad filmem, Greenwood dołącza do zgodnego chóru głosów.

- Praca z Paulem to połączenie podniecenia, entuzjazmu i poszukiwania niecodziennych rozwiązań, nadzwyczajna kombinacja beztroskiej zabawy i obsesyjnego oddania dziełu.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Mistrz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy