"Meteora": REŻYSER O FILMIE
Reżyser Spiros Stathoulopoulos o filmie:
Od wspomnień z dzieciństwa do reżyserskiej wizji
Pierwszy raz odwiedziłem Meteorę z mamą i tatą jako siedmiolatek. Kiedy dojeżdżaliśmy do Meteory, moim oczom ukazał się widok zapierający dech w piersiach. Po raz drugi zobaczyłem Meteorę w wieku lat osiemnastu, mijając ją autobusem w czasie służby wojskowej. Okazało się, że moje wrażenie z dzieciństwa pozostało niezmienne. Czułem ten sam majestat. Trzeci raz byłem tam, kiedy postanowiłem nakręcić tam film… Pojechaliśmy tam z Theo oraz z Asimakisem Pagidasem, współautorem scenariusza. To niesamowite miejsce. Wzięliśmy ze sobą kamerę i po prostu zaczęliśmy kręcić - w ten sposób zaczął powstawać ten film. Chciałem zrobić coś w rodzaju "love story" osadzonej w klasztorach Meteory, której bohaterami byliby mnich i zakonnica. Wpadłem na pomysł, żeby cała historia zaczęła się od sygnałów świetlnych, jakie wysyłają do siebie za pomocą lusterek, takiego puszczania "zajączków". Kiedy już miałem pomysł, zadzwoniłem do Asimakisa i zapytałem, czy chce napisać ze mną scenariusz. Kiedy się zgodził, zadzwoniliśmy do Theo i zapytaliśmy, czy weźmie w tym udział. To było jak zwariowana przygoda: trzej przyjaciele jadą w góry z pustymi rękami i wracają z gotowym filmem.
Samotność niezależnego kina i rozwiązania koprodukcji
Początkowo zamierzaliśmy zrobić film niezależny, tak jak mój debiut "PVC-1". Wiedzieliśmy z doświadczenia, że filmowcy często muszą czekać długie lata, zanim uda im się zebrać fundusze na nakręcenie filmu. Theo, Asimakis i ja zainwestowaliśmy więc własne pieniądze. Zrobiliśmy "surowy montaż" i wysłaliśmy materiał do Niemiec. Producent Philippe Bober obejrzał go i zasugerował wejście w koprodukcję, po czym zebrał resztę pieniędzy, żebyśmy mogli dokończyć film. Należę do pokolenia, które jest za pan brat z nowoczesną technologią i jest w stanie samodzielnie wszystko wykonać. Przyzwyczaiłem się do tego, że wszystko robię sam - odpowiadam za zdjęcia, reżyseruję, etc. Dlatego było mi trudno przełamać przyzwyczajenia i pracować w zespole.
Pomiędzy świeckim a boskim, pomiędzy fikcją a naturalizmem
Dorastałem w rodzinie, w której religia była bardzo ważna. Moja mama, Kolumbijka, jest katoliczką, a ojciec - Grek - należy do greckiego kościoła prawosławnego. Jako rodzina dużo chodziliśmy do kościoła. Od dziecka ciągnęło mnie do ortodoksji, częściowo dlatego, że wydawała mi się bardziej tolerancyjna niż katolicyzm. A poza tym uwielbiam ikony. Są bardzo wizualne, bardzo filmowe. W greckim kościele są prostsze, odważniejsze i bardziej surowe niż w kościele rosyjskim… Aby zrekompensować fakt, że to prawosławna historia, chciałem zrobić film w niekonwencjonalny sposób. Chciałem połączyć różne style narracyjne, które zazwyczaj nie idą ze sobą w parze. Do sekwencji animowanych zaprojektowałem własne storyboardy i wysłałem je profesjonalnym animatorom, których prace naśladują dawne ikony i freski tak perfekcyjnie, że widać na nich nawet maleńkie pęknięcia i szczeliny na powierzchni farby. Jeśli chodzi o sceny z udziałem aktorów, część ujęć była oczywiście aranżowana, ale chciałem też uchwycić rzeczywistość związaną z tym konkretnym miejscem, w którym kręciliśmy. Postanowiłem więc zrobić film bliski stylowi filmów dokumentalnych, nie tylko w warstwie wizualnej, ale też praktycznej. Właśnie o to chodzi, kiedy kręcisz materiał z użyciem ręcznej kamery. To bardzo elastyczne medium oferujące rozmaite możliwości. Umieściliśmy Theo, który jest zawodowym aktorem, wśród zwyczajnych, rzeczywistych ludzi. Oczywiście najpierw uzyskaliśmy ich zgodę. Dałem Theo kilka wskazówek odnośnie kierunku, w jakim chciałem, żeby zmierzała rozmowa. Kiedy kręcisz za pomocą ręcznej kamery, rejestrujesz wiele rzeczy pod wpływem impulsu, udało nam się więc uchwycić coś naprawdę autentycznego.
Bohaterowie zawieszeni między miłością i wiarą
Myślę, że odkąd człowiek pojawił się na ziemi, jego życie było rozdarte pomiędzy chęcią życia w stadzie a pragnieniem życia w odosobnieniu. Tego właśnie doświadczają również bohaterowie filmu. Mnich chce uciec z klasztornej społeczności, wyzwolić się od klasztornej rutyny. Chce żyć wśród normalnych ludzi i być wolny.
Ze Spirosem Stathoulopoulosem rozmawiała Poly Lykourgou
Źródło: Flix.gr