Reklama

"Matrix Reaktywacja": NIE MA ŁYŻKI: WALKI I UJĘCIA KASKADERSKIE

Zawsze mówiłeś mi, żebym trzymał się z dala od autostrady, Mówiłeś mi, że pójście tam to samobójstwo.

Podobnie jak efekty wizualne, innowacyjne ujęcia kaskaderskie w filmie Matrix Reaktywacja przewyższają te, które znamy z pierwszego filmu. Jedną z najbardziej zadziwiających scen w drugim filmie jest czternastominutowy pościg na autostradzie, pełen spektakularnych wypadków samochodowych, z walką na śmierć i życie w pędzącym cadillaku, wymianą ciosów kung-fu na dachu pędzącej ciężarówki, z Trynity mknącą motocyklem Ducati naprzeciw pędzącym samochodom. Realizacja tej sceny trwała siedem tygodni, kręcono ją na blisko trzykilometrowym odcinku autostrady, wybudowanym specjalnie dla potrzeb filmu w bazie marynarki wojennej w Alameda.

Reklama

- Nie można się od niej oderwać – o scenie pościgu mówi Fishburne. – Samochody jadą autostradą, zaczyna ścigać nas policja, potem rozmawiam przez telefon z Linkiem, później Bliźniaki strzelają, morfują, pojawiają się Agenci, Trinity wskakuje na motocykl, jedzie w złą stronę, a potem Morfeusz jedzie na dachu wielkiej ciężarówki. Kiedy zobaczyłem, co dzieje się na tej autostradzie, zrozumiałem jak bardzo szalona jest moja postać – śmieje się aktor.

Scena na autostradzie wymagała bardzo dokładnego zaplanowania, zadanie to spadło na barki koordynatora ekipy kaskaderów, R.A. Rondella. – Siadłem ze swoimi braćmi i przez godzinę omawialiśmy prędkość. Zaczęliśmy od 55 mil na godzinę, standardowej prędkości na autostradzie. Samochody pościgu jadą z prędkością 80 mil na godzinę, są więc szybsze o ponad 20 mil. Jak wygląda to w rzeczywistości? Znalazłem nawet jakieś samochody-zabawki, ustawiłem je na stole i w ten sposób określiłem położenie poszczególnych maszyn.

Nieocenioną pomocą okazały się stworzone komputerowo sceny „prewizualizacji”, dzięki którym filmowcy mogli dokładnie przestudiować właściwe ustawienie kamer, zaplanować działania kaskaderów i skoordynować wszystkie kraksy. Prewizualizacja polega na wstępnym przedstawieniu opracowywanej sceny na ekranie komputera, można wtedy wypróbowywać ujęcia kamery, animować całą scenę i stworzyć animowaną wizję proponowanego wyglądu finalnego ujęcia filmowego.

- W scenie na autostradzie kamera znajduje się w miejscach, które nigdy wcześniej nie wykorzystywano podczas kręcenia pościgów – mówi autor zdjęć, Bill Pope. – Bracia wymyślili jak ma wyglądać gotowe ujęcie, swoją wizję przenieśli do komputera i stworzyli animowaną wersję, pokazującą, jaki efekt chcieliby osiągnąć. My musieliśmy wymyślić jedynie jak ten sam efekt osiągnąć kręcąc na prawdziwym planie.

Podczas planowania realizacji sceny technika z najwyższej półki często spotykała się ze sposobami rodem z początku ubiegłego wieku. – Chodziliśmy po tej autostradzie z małymi miarkami ręcznymi – mówi Rondell – i dokładnie zaznaczaliśmy miejsca, przez które musiał przejechać motor kierowany przez Trinity, i które musiały znajdować się na trasie kamery pokazującej jej jazdę. Specjalnymi symbolami oznaczaliśmy skręty. Obliczyliśmy ile czasu potrwa jazda, po jakim czasie pojazd się zatrzyma. A potem ustawiliśmy po prostu samochody we właściwych miejscach.

Scena widoczna na ekranie musi być realistyczna, widzowie nie mogą dostrzec, że była starannie zaplanowana. – Nie chcieliśmy, by ruch na autostradzie wydawał się sztuczny, czy zaplanowany – zaznacza Rondell. – Co widzisz, kiedy jedziesz autostradą? Auta nie są poustawiane w równych odległościach, samochody zmieniają nieznacznie kierunek jazdy. Musieliśmy wziąć pod uwagę rodzaj obiektywu, jaki wykorzystywany był podczas realizacji zdjęć, odległość kamery do fotografowanego przedmiotu… Potem przyszedł czas na zgranie tych wszystkich elementów. Wyzwanie polegało na tym, że kręciliśmy to w czasie rzeczywistym – a to oznacza, że pod uwagę trzeba także brać czynnik ludzki.

- Bardzo boję się jazdy motocyklem – przyznaje Carrie-Anne Moss. – Codzienny udział w próbach, nauka jazdy motocyklem, wszystko to sprawiało mi dużo trudności. Zaczynałam od jazdy malutkim motorkiem. Nauczyłam się na nim dobrze jeździć, dostałam większy. Nauczyłam się jazdy, dostałam jeszcze większy. Trwało to całe miesiące, w końcu siadłam na Ducati. Czego się bałam najbardziej? Cóż… Bałam się, że się zabiję.

Obawy Moss były zrozumiałe. Miała kierować potężnym motorem, jadąc z dużą prędkością wprost na nadjeżdżające samochody, wiozła też bardzo cenny ładunek w postaci Randalla Duk Kima, odtwórcy roli Klucznika – ani ona, ani on nie nosili kasków. Aktorka bardzo odpowiedzialnie podeszła do stojącego przed nią zadania. – Do samego dnia realizacji tej sceny mówiłam Rondellowi, że nie mogę obiecać, że to zrobię. Nie chodziło tylko o mnie. Za mną siedział przecież Randall, nie miał na głowie kasku. Kiedy spadnie się z motoru pędzącego 50 czy 60 mil na godzinę, może mieć to bardzo, ale to bardzo groźne konsekwencje, ze śmiercią włącznie. Wiedziałam, że w dniu kręcenia tej sceny nie mogę sobie pozwolić na takie negatywne myśli, ułamki sekund decydowały o życiu lub śmierci.

Decydującym czynnikiem, jaki wpłynął na podjęcie decyzji przez aktorkę, było doświadczenie koordynatora kaskaderów. – Wierzę mu bez granic – mówi Moss. – Jest bardzo cierpliwy, potrafi odpowiednio zachęcić człowieka. Gdyby nie on, nigdy nie wsiadłabym na motor.

- Jedną z najważniejszych rzeczy w podobnych przypadkach jest zaufanie aktorów – mówi Rondell. – W tym przypadku aktorzy wiedzieli, że mogą nam zaufać, a to była już niemal wygrana. Od tego momentu chodziło już tylko o aktorstwo.

Podczas gdy Moss rozważała sprawy życia i śmierci, Randall Duk Kim trzymał się siedzenia motoru i cieszył z szaleńczej jazdy. – Ta jazda z Carrie-Anne na motorze to było coś niesamowitego – mówi aktor. – W najśmielszych marzeniach nie przypuszczałem, że będę kiedyś brał udział w czymś takim. Czułem się jak dziecko, które dostało w końcu upragnioną zabawkę.

- Dzięki pracy na planie tych filmów lepiej się poznałam – mówi Moss. – Przezwyciężenie tak obezwładniającego strachu to coś, z czego mogę być naprawdę dumna.

Podczas sceny pościgu na autostradzie aktorka występowała nie tylko w ujęciu z motorem. Kierowała także cadillakiem, pędzącym w deszczu kul. – Dwukrotnie brałam udział w zajęciach specjalnej filmowej szkoły jazdy. Mam nawet dyplom jej ukończenia, który powiesiłam na ścianie. Naprawdę niezmiernie cenię sobie umiejętności, których tam się nauczyłam.

Umiejętności Moss wprawiły w zdumienie Fishburne’a. - Carrie-Anne doskonale prowadzi. Ćwiczyliśmy wykonywanie zawrotów o 180 i 90 stopni, po dwóch godzinach potrafiła je zrobić tak, jakby przez całe życie nie zajmowała się niczym innym.

- Jedna z moich ulubionych scen w filmie to ta, w której obracam samochód o 90 stopni i ślizgam się w stronę kamery – mówi Moss. – Wszystko sprowadza się do właściwego użycia hamulca nożnego i ręcznego, na dokładnej synchronizacji ruchów. Gdybym pomyliła się choć o włos, ślizg na kamerę na tak małej przestrzeni mógłby zakończyć się bardzo niebezpiecznie. Całe ujęcie nakręciliśmy za pierwszym razem, niesamowite było to, że był to pierwszy i jedyny raz, gdy bracia entuzjazmowali się moim wyczynem. Nie ma nic lepszego niż taka reakcja z ich strony. Czułam się naprawdę wspaniale.

Fishburne miał inne zadanie, według scenariusza musiał walczyć z ulepszonym Agentem na dachu pędzącej osiemnastokołowej ciężarówki. – Podczas prób wszystko było ok, przecież ciężarówka stała w miejscu – mówi aktor. – Wystarczająco trudna jest już sama praca w uprzęży kablowej. Kiedy jednak włączyli całą hydraulikę i zaczęliśmy kręcić, nagle okazało się, że już nic nie jest łatwe.

Choć początkowo aktor miał pewne opory przed graniem w tej scenie, profesjonalizm i zaufanie do Rondalla przekonały go do wzięcia udziału. - R.A. jest niesamowity – mówi Fishburne. – Kiedy po raz pierwszy zdałem sobie sprawę, czego ode mnie wymagają w tej scenie, poszedłem do niego i powiedziałem, że boję się to zrobić. Odpowiedział – Wiem. Zajmę się tobą. – Rondall zawsze stara się zadbać o absolutnie stuprocentowe bezpieczeństwo wszystkich osób biorących udział w zdjęciach. Realizowane przez niego ujęcia posiadają tak liczne zabezpieczenia, że – prawdę mówiąc – przypomina to nieco spacer w parku – ma się wrażenie, że jest się całkowicie bezpiecznym.

Producent Joel Silver był zadziwiony umiejętnościami kaskaderów. – Jest taka scena, w której agent skacze z samochodu na samochód, co wywołuje w tle obrazu serię zderzeń – mówi Silver, który do sceny na autostradzie zdecydował się wykorzystać modele Cadillaca CTS i EXT. Uczynił tak dlatego, że te nowoczesne pojazdy były w stanie spełnić surowe normy bezpieczeństwa na planie, a jednocześnie doskonale pasują do nowoczesnego świata Matrixa. – Niesamowite, jak ci ludzie potrafili zaplanować katastrofę sześćdziesięciu samochodów, zrobili to tak samo, jak tworzą sekwencję walki. Napisali po prostu choreografię tego całego wydarzenia.

Inna scena w filmie Reaktywacja, która jest równie skomplikowana jak ta na autostradzie, to scena walki pomiędzy Neo a armią stu bezwzględnych replik Agenta Smitha. Nakręcenie zdjęć do tej precyzyjnie zaplanowanej sceny trwało 27 dni. – Kręciliśmy osiemnastosekundowe ujęcie kamerą Steadicam o 180-stopniowym polu swobody, w tym czasie musiałem wykonać dwadzieścia pięć ruchów – o wyczerpującej pracy, jaką włożono w brutalny balet widoczny na ekranie mówi Reeves. – Przez sześć tygodni codziennie pracowałem z dwunastoma niesamowicie dobrymi kaskaderami.

- Keanu bardzo wysoko stawia sobie poprzeczkę, oczekuje także bardzo wysokiego standardu pracy, nigdy jednak nie naciskał ani mnie, ani pozostałych aktorów – mówi Hugo Weaving. – Potrafi słuchać tego, co mówią inni ludzie, bardzo lubię pracować z nim na planie.

Rondell, koordynator kaskaderów walczących wręcz Chad Stahelski i choreograf walk Yuen Wo Ping przesłuchali około pięćdziesięciu kaskaderów, akrobatów, gimnastyków i zawodników sztuk walki, zanim wybrali dwanaście osób, odtwarzających na ekranie repliki Agenta Smitha. – Przez mniej więcej cztery miesiące uczyli się ruchów Hugo Weavinga i choreografii tej walki – przypomina sobie Stahelski, który był dublerem Keanu Reevesa. – Wszyscy musieli nauczyć się gimnastyki, akrobatyki, pracy z kablami i wielu, wielu innych koniecznych w tej scenie umiejętności.

Realizacja tej sekwencji walki była czymś całkowicie nowym dla Weavinga. Był jedyną osoba, której ruchy były kopiowane przez co najmniej dziesięć innych postaci. - Keanu mógł nauczyć się choreografii tej walki jak tańca, ja natomiast nie mogłem tak pracować, ponieważ w każdej chwili byłem w niej obecny w co najmniej dziesięciu osobach – wyjaśnia aktor. – Wobec tego pracowałem tak, jak pracuje się na planie w Hongkongu. Każdego dnia pojawiał się choreograf i uczył mnie ruchów, jakie miałem wykonywać podczas zdjęć.

- Hugo zrobił więcej, niż się po nim spodziewaliśmy – mówi Stahelski. – Spadał ze schodów, obijał się o kolumny, parę razy został uderzony. W tej walce wszędzie go pełno.

Wszyscy kaskaderzy, grający repliki Agenta Smitha, musieli przechodzić proces charakteryzacji upodobniający ich do przedstawianej postaci. - Wszyscy chcieli mnie naśladować – przypomina sobie aktor. – Musieli nauczyć się tego jak chodzę, każdy z nich musiał po części stać się kimś w rodzaju Smitha. Nie można powiedzieć, żeby była to postać pełna gracji.

Im bardziej zbliżał się dzień rozpoczęcia realizacji tej sceny, tym dziwniejsze rzeczy przytrafiały się dublerom. – Powoli zaczęli się do mnie upodobniać – mówi aktor. – Niżsi dostali specjalne buty, ostrzyżono ich, a potem ubrano w garnitury, kazano nałożyć okulary i peruki. Kiedy w końcu zaczęliśmy kręcić, wokół mnie bez przerwy kręciło się moich dwunastu sobowtórów.

Realizacja tej sceny uświadomiła kilka prawd aktorowi. – Cóż, zdałem sobie sprawę, jak bardzo wyłysiałem. Kiedy widzę się w lustrze, wyglądam dla siebie raczej normalnie, ale kiedy zobaczyłem się z boku… Hmmm… nie byłem do końca szczęśliwy!

Walki, które zobaczymy w filmie Reaktywacja, są o wiele bardziej spontaniczne od tych, które podziwialiśmy Matriksie. – Za pierwszym razem uczyliśmy się tych choreografii jak tańca – mówi Weaving. – Praktycznie rzecz biorąc nie ulegały żadnym zmianom. Tym razem w wielu przypadkach wprowadziliśmy poważne zmiany już na planie.

Wo Ping zachęcał mnie do dokonywania pewnych zmian już w trakcie realizacji scen – mówi Reeves. – Nie chodziło o to, że choreografia była zła, tylko o danie mi pewnej swobody, która podkreśliłaby mój własny styl walki.

Praca, jaką włożono w przygotowanie i realizację scen kaskaderskich w filmie Matrix Reaktywacja nie ma sobie równych. – To dla nas koniec – podsumowuje Rondell. – Nigdy nie zrobimy już nic lepszego, ponieważ praca nad czymkolwiek innym będzie poniżej naszych możliwości. Żaden inny zespół na świecie nie może równać się umiejętnościami i doświadczeniem z tym, jaki pracował na planie tych filmów. Zdarzało się, że jednego dnia kręciliśmy 70 dubli, by zrobić w końcu to jedno właściwe, idealne ujęcie.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Matrix Reaktywacja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy