Reklama

"Marley i ja": PIESKIE ŻYCIE

W.C Fieldsowi przypisuje się znane, filmowe ostrzeżenie - "Nigdy nie pracujcie ze zwierzętami lub dziećmi". Prawdopodobnie nie odnalazłby się na planie "Marleya i ja", bo kręciło się po nim sporo psów i dzieci. Za to obsada i ekipa były zachwycone. "Niemowlaki, dzieci, szczeniaki i starsze psy - było cudownie!" - mówi Jennifer Aniston.

W.C Fieldsowi przypisuje się znane, filmowe ostrzeżenie - "Nigdy nie pracujcie ze zwierzętami lub dziećmi". Prawdopodobnie nie odnalazłby się na planie "Marleya i ja", bo kręciło się po nim sporo psów i dzieci. Za to obsada i ekipa były zachwycone. "Niemowlaki, dzieci, szczeniaki i starsze psy - było cudownie!" - mówi Jennifer Aniston.

W Marleya wcieliły się dwadzieścia dwa psy, bo bohater historii przeżył ze swoimi właścicielami trzynaście lat. Szczeniaka odegrało jedenaście czworonogów. Pozostali "Marleyowie" mieli od sześciu miesięcy do czternastu lat.

Przy okiełznaniu dwudziestu dwóch psów pomagał twórcom filmu Mark Forbes - treser. Doradzał w wyborze odpowiedniego psa do odegrania Marleya w danym wieku (ponad połowa filmu koncentruje się na pierwszych sześciu latach życia psa).

"Trening polegał bardziej na tym, żeby mieć na psy oko i pozwalać im na to, by były po prostu? psami. Film opowiada o normalnych ludziach, którzy przygarnęli normalnego labradora. Nie zobaczycie w nim zapierających dech w piersiach sztuczek, psy nie będą też mówić" - mówi Forbes.

Reklama

Pozwolono Marleyowi na bycie Marleyem. Jako, że pupil Groganów był postrzelony, wcielające się w niego psy robiły na planie to, co chciały. "Praca na planie przypominała przeciwieństwo szkoleń, które prowadzę na co dzień. Marley to pies nie do okiełznania, więc odgrywający jego rolę psi aktorzy robili co im się żywnie podobało. Pozwalaliśmy im na wszystko, a wręcz zachęcaliśmy do rozrabiania!" - mówi Forbes.

David Frankel kręcił psy nawet podczas prób. Nie raz wstawiano, któreś z takich ujęć do filmu. Najbliżej do filmowego Marleya było Clyde'owi. "Ten pies to szatan. Jakby przeszedł szkolenie, na którym nauczono go bycia niewyszkolonym. Mieliśmy z nim niezły ubaw"- mówi reżyser.

Psy musiały reagować na podstawowe komendy, takie jak siad, czy leżeć. Konieczne było też nauczenie ich, żeby zajmowały określone miejsca na planie. Szczeniaki zaczynały szkolenie, gdy miały osiem tygodni, trwało miesiąc. Potem Forbes trenował kolejne kilka szczeniaków.

John Grogan opisał swoje życie na południowej Florydzie, gdzie kupił z Jenny pierwszy dom, a także w Pensylwanii do której się przenieśli (i gdzie mieszkają do dziś). Film kręcono w obu tych stanach. "Dużo czasu spędziliśmy na poszukiwaniach odpowiednich miejsc. David Frankel nie chciał, żeby dom Johna i Jenny był idealny, bo ich życie takie nie było" - mówi scenograf Stuart Wertzel.

John i Jenny kupują swój pierwszy dom w West Palm Beach. Kiedy rodzina się powiększa, przenoszą się do Boca Raton. W końcu osiadają w Filadelfii. Ekipa kręciła w West Chester, Birmingham Township, Uniondale. "Kiedy Groganowie przenosili się do Pensylwanii, Marley spędził z nimi prawie całe swoje psie życie. John wreszcie zajmował się takim dziennikarstwem, o jakim marzył, Jenny też była szczęśliwa. Marley był z nimi na dobre i na złe" - mówi Wurtzel.

Żeby podkreślić to, że Groganowie dorośli i dojrzali, Wurtzel postanowił nadać ich pensylwańskiej posiadłości wyjątkowo przytulnego i ciepłego charakteru. Znalazł piękny, wiejski dom w Birmingham Township, który tak spodobał się Groganom, że postanowili kupić podobny.

Para zagrała w filmie - w scenach rozgrywających się na szkoleniu dla psów. Miło wspomina ten epizod. "To było bardzo zabawne - obserwowaliśmy jak znani aktorzy, Owen Wilson i Jennifer Aniston, odgrywają wydarzenia z naszego życia. Wtedy uświadomiłem sobie, że naprawdę powstaje o nas film!" - wspomina John Grogan.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Marley i ja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy