Reklama

"Małolaty u taty": PRACA Z DZIEĆMI: GOTOWI ALBO NIE

“Dla kariery wiele razy decydowałem się robić wszystko, co najtrudniejsze,” żartuje Steve Carr, “praca ze zwierzętami, wyrafinowane efekty wizualne, a teraz dzieci. Niewiele mi jeszcze zostało. No, może jeszcze rozgrywający się w kosmosie film z wygenerowanymi komputerowo obrazami oraz dziećmi i mówiącymi zwierzętami w rolach głównych.”

Najtrudniejszym zadaniem w procesie przed produkcyjnym filmu "Małolaty u taty", było znalezienie kilku czterolatków do głównych mówionych ról. “Dzieci świetnie radzą sobie z mimiką,” mówi Davis, “problem polega na tym, że te zdolności zwykle nie ujawniają się same przed szóstym czy siódmym rokiem życia. My potrzebowaliśmy czterolatków, którzy byliby w stanie wyrażać różnorodne emocje. Spotkaliśmy się z tysiącami dzieci.”

Reklama

“Szukaliśmy w całym kraju,” mówi Carr. “Ważne było to, żeby dzieci miały zupełnie różne osobowości. Na szczęście miały.”

Murphy podziwia naturalne zdolności aktorskie dzieci i ich bezproblemowość. “Niesamowite było móc oglądać czteroletnie dzieci, które szybko pojmują, jak robi się film,” mówi. “Całkowicie zrozumiały proces realizacji filmu. Kiedy kamera była wyłączona, bawiły się, a kiedy zaczynała się następna scena - po prostu grały.”

King chwali Khamani Griffina, chłopca, który gra syna jej i Murphy’ego - Bena. “To bardzo bystry chłopiec. W wieku czterech lat potrafił już czytać i wyłapywać niuanse aktorstwa,” mówi King. “Kiedyś zauważył, że Eddie przed rozpoczęciem sceny odchrząkuje. Wkrótce zaczął robić to samo.”

Murphy był pod wrażeniem instynktu Griffina. “Był zupełnie naturalny,” mówi Murphy.

Huston także zauważyła niewymuszoną jakość występów dzieci. “Można było zauważyć w nich spontaniczny talent,” mówi.

“Bez wysiłku byliśmy w stanie wydobyć z Khamaniego wielką skalę emocji,” mówi Carr. “Było to dużą zasługą nauczyciela aktorstwa. Chodziło o to, aby był jak najbardziej realny. Zresztą zarówno on jak i wszystkie dzieci byli wspaniałymi słuchaczami.”

Podczas produkcji to dzieci ustalały tempo pracy. “Miały czas na drzemkę, na wypicie mleka i pogranie w Gameboya,” mówi Zahn. “Miały bardzo silne związki zawodowe. Też chciałbym należeć do takiego związku. Ja nie miałem czasu na drzemkę.”

Praca Garlina nie sprawiała mu żadnych trudności. “Praca z dziećmi jest łatwa i naturalna,” mówi. “Musisz po prostu uważać na to, co mówisz. Kiedy zaczynaliśmy, powiedziałem im, Jeśli nie będziecie się dobrze bawić, przyjdźcie i powiedzcie mi o tym, a ja się tym zajmę. Nigdy nie było takiej sytuacji. Dzieciaki świetnie się bawiły.”

Grająca czarny charakter, Huston upewniła się, że dzieci są w stanie odróżnić ją oraz postać, którą gra. “Jedną z ważnych rzeczy, podczas grania czarnego charakteru, szczególnie z małymi dziećmi, jest upewnienie się, że kiedy pojawię się na planie dzieci nie będą się mnie bać,” mówi. “Pracowałam ciężko poza kamerą, żeby nawiązać z nimi dobre stosunki. Świetnie na mnie reagowały. Myślę, że stworzyły sobie własną łagodniejszą wersję panny Harridan.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Małolaty u taty
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy