"Magiczna karuzela": O SCANARIUSZU
Aby przenieść serial na pełnometrażowy film, poza wykonaniem liftingu technologicznego, trzeba było znaleźć nową wielowątkową i pasjonującą historię. Ponieważ poszczególne odcinki miały jedynie po 5 minut, film pełnometrażowy wymagał wielu zmian podyktowanych wymogami narracji.
Raoff Sanoussi – scenarzysta, tak opowiada o filmie:
„Przejście do pełnego metrażu nie było aż tak trudne, jakby się mogło wydawać”. Pisanie tej historii było fantastycznym przeżyciem. Idea była taka, żeby trochę odejść od sposobu opowiadania stosowanego w serialu. Był on dobry dla pięciominutowych odcinków, ale pełny metraż to co innego. Wyobraziliśmy więc sobie ten świat na nowo”.
Nowy świat i nowy wymiar fabularny. Po raz pierwszy zło wkrada się do magicznego świata Boi Joli. Poznajemy złego czarownika Zibada, który wtrącony do więzienia przez antycznych mieszkańców Magicznej karuzeli zdoła się uwolnić po dziesięciu tysiącach lat, by ponownie zagrozić planecie.
Stéphane Sanoussi – scenarzysta, wyjaśnia: „Postanowiliśmy wnieść więcej emocji do wydarzeń, do zachowań bohaterów i dialogów. Krótko mówiąc – nadać większej dynamiki. Wprowadzenie zła do świata Boi Joli było niezbędne. Jeśli chce się pokazać pewne cechy charakteru, czy osobowości poszczególnych postaci, trzeba je postawić w sytuacji zagrożenia. Naszym głównym celem było przedstawienie widzom historii pełnej napięcia i zdarzeń. No i Dyziek ratujący świat... ten pomysł podobał nam się najbardziej”.
Oczywiście scenarzyści cały czas mieli na uwadze to, by nie wypaczyć ducha oryginału. Wraz ze swoimi angielskimi kolegami zaadaptowali francuską wizję świata Dyźka, urozmaicając ją o elementy brytyjskie.
„Kiedy Serge Danot sprzedał pierwsze odcinki do BBC – zauważa Stéphane Sanoussi – Anglicy sami dostosowali je do gustów swojej publiczności. My natomiast ściśle współpracowaliśmy z nimi, co przyniosło efekt w postaci historii uniwersalnej”. I tak historia nabrała kształtu.