Reklama

"Legenda Zorro": NIECH ŻYJE MEKSYK!

Zdjęcia do filmu powstawały głównie w meksykańskim mieście San Luis Potosí oraz w okolicznych pustynnych górach Sierra Madre Oriental Mountains, ponieważ były to tereny przypominające dziewiętnastowieczną Kalifornię. A w mieście istniało wiele doskonale zachowanych zabytków ery kolonialnej.

Pogoda przynosiła czasem przykre niespodzianki. Kilkakrotnie musiano przekładać kręcenie sceny wielkiego balu u Armanda z udziałem ponad 500 statystów, w większości tancerzy. To trwało tydzień. Co chwila przechodziły gwałtowne burze i ulewy i nic nie mogliśmy na to poradzić. To był najbardziej frustrujący moment w czasie całej pracy nad filmem – wspominał reżyser.

Reklama

Ustawialiśmy kamery, statyści zajmowali miejsca, przygotowywano fajerwerki i świece. I wtedy gdzieś daleko odzywał się grzmot. A już po chwili mieliśmy ulewę. I tak raz za razem – opowiadała Zeta-Jones.

Ponad trzy czwarte zdjęć powstało w posiadłości Hacienda Gogorrón i jej okolicach. Wzniósł ją w 1750 roku bogaty Hiszpan Pedro Arizmendi Gogorrón, który dorobił się wielkiego majątku na eksploatacji kopalni srebra. Pod koniec dziewiętnastego wieku wybudowano na jej terenie zakłady przemysłowe (miedzy innymi produkowano tu mezcal), intensywnie uprawiano też rolę. Jej teren obejmuje ponad 35 tysięcy akrów.

Przy poprzednim filmie straciliśmy zbyt wiele czasu i energii na poszukiwanie oddalonych planów zdjęciowych – mówił reżyser. – Tym razem znaleźliśmy miejsce, gdzie mogliśmy zbudować całą infrastrukturę. Różne części hacjendy, doskonale zachowane i wybudowane w różnych stylach, zagrały dom Armanda i De la Vegi. Zbudowaliśmy tutaj nawet ulicę San Francisco.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Legenda Zorro
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy