Reklama

"Last Vegas": OBSADZANIE POSTACI Z VEGAS

Wielką zasługę w definiowaniu charakterów głównych postaci mają również bohaterowie drugoplanowi, w których wcielili znakomici aktorzy charakterystyczni. Romany Malco zagrał pracownika hotelu, Lonniego, którego zadaniem jest zajmowanie się najważniejszymi, najbardziej znanymi gośćmi. "Kiedy okazuje się, że 50 Cent odwołał swój przyjazd, mężczyzna zostaje przydzielony do czwórki staruszków, którzy przyjechali do Vegas, by, jak mu się zdaje, całkowicie zaprzepaścić ciekawie zapowiadający się weekend", opowiada Turteltaub. "Jednakże pod koniec Lonnie uświadamia sobie, że przeżył z nimi więcej szczęśliwych chwil, niż z kimkolwiek innym", dodaje reżyser. "Jego obecność od samego początku wyraża nieprzychylność nowego, młodego Vegas w stosunku do naszych bohaterów - fakt faktem, że uczestniczą w wielu sytuacjach, w których wydaje się to oczywiste, ale tylko Lonnie mówi im to otwarcie. On przywykł do obsługiwania gości takich jak książę z Arabii Saudyjskiej. To kompletny snob", wyjaśnia sam Malco. "Przymusowe imprezowanie z tą czwórką sprawia jednak, że Lonnie otwiera oczy na świat i zaczyn doceniać innych ludzi".

Reklama

Lonnie musi kontaktować się z Deanem (w którego wciela się Jerry Ferrara), obleśnym studencikiem, który "zawsze będzie dużym dzieckiem i któremu wydaje się, że wszystkie kobiety go pożądają, choć prawda wygląda zupełnie inaczej", opowiada Turteltaub. "Jerry nie powtarza swojej roli z serialu Ekipa i świetnie pokazuje główne przymioty swojego bohatera. Na początku powiedział, że wszedł w ten projekt tylko po to, by dostać fangę w nos od Roberta De Niro i móc dopisać kolejny rozdział do książki ze swoimi wspomnieniami", dodaje ze śmiechem reżyser. Do wspomnianego starcia dochodzi w momencie, gdy Dean zaczepia czwórkę bohaterów w klubie. "De Niro podchodzi i wali mnie w twarz. To naprawdę wspaniały moment w mojej karierze, było dokładnie tak, jak to sobie wyobrażałem", dorzuca Ferrara. Lonnie przekonuje Deana, że czwórka podstarzałych facetów pracuje dla mafii ze Wschodniego wybrzeża, w efekcie czego chłopak staje się ich przydupasem, co ostatecznie pozwala mu nabyć trochę pewności siebie i stać się lepszym człowiekiem. "Ta rola nie była łatwa, Jerry musiał zagrać kretyna z Vegas, którego nikt nie lubi, ale z którym ostatecznie jesteśmy w stanie w pewien sposób sympatyzować".

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Last Vegas
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy