"Kumple na zabój": ŻEBY W KOŃCU COŚ SIĘ POWIODŁO: DANNY WRIGHT
„Kompletnie nie mam szczęścia. Jak nie dostanę tego zlecenia, to nie wiem co zrobię.
Boję się, że stracę Bean” – Danny Wright
Chęć odkupienia jest dla Juliana wyjątkowo niebezpieczna, ponieważ „zabójca mający uczucia to kiepski zabójca”. „Do tej pory kontrolował swoje życie, bo tłumił w zarodku wszelkie uczucia – tłumaczy Shepard. - Był jak skała. Ale kiedy spotyka Danny’ego, który jest otwarty i uczciwy, Juliana nachodzi zaskakujące pragnienie: chciałby mieć przyjaciela”.
Wybierając aktora do roli Danny’ego, Shepard od początku stawiał na Kinneara: „Greg idealnie pasuje, bo jest everymanem, jest lubiany, łatwy we współżyciu, ma dobre serce. Idealnie pasuje do naszego filmu”.
Kinnear uważa, że obaj bohaterowie są jak z przeciwległych końców kosmosu: kompletnie różni, a zaczyna ich łączyć niepojęta nić porozumienia: „Ten związek to trochę balansowanie na linie, które ma swój początek w egzotycznym lokalu w Mexico City. Chwilami dochodzą do głębokich prawd, ale częściej myślimy, że powinni od siebie jak najszybciej uciekać”.
„Danny uwydatnia cechy Juliana – wyjaśnia Furst. - Julian jest szokujący i skandaliczny, nie ma cenzury, filtra, który by go ograniczał. A Danny gra jego przeciwieństwo, wnosząc do filmu zdrowy rozsądek.”