Reklama

"Ktoś całkiem obcy": O PRODUKCJI

Nowy Jork, jest sam w sobie bohaterem filmu Ktoś całkiem obcy, co świetnie współgra z wojeryzmem, jako jednym z jego tematów. "Film opowiada bowiem o naszych głęboko skrywanych sekretach, o podglądactwie, któremu zdarza nam się oddawać," mówi Goldsmith-Thomas, "a Nowy Jork to właśnie przyglądanie się życiom ludzi, którzy nas otaczają. Nigdy nie wiesz, kto cię obserwuje. Nowy Jork pięknie się sprawdził w tej roli w naszym filmie".

Dla reżysera Jamesa Foleya realizowanie filmu w Nowym Jorku było "rozkoszą. Urodziłem się na Brooklynie i dorastałem na Staten Island. I przez cały ten czas nie miałem pojęcia o tym, że będę filmowcem, chociaż wiedziałem, że kiedyś opuszczę wyspę i przeniosę się do centrum miasta. A teraz mam okazję robić ten film właśnie w Nowym Jorku. W trakcie zdjęć czułem się bardziej sobą, jako reżyser, niż kiedykolwiek wcześniej; urodziłem się tutaj, tutaj mam rodzinę. Moi znajomi przyjdą na plan filmu, żeby zobaczyć mnie, a nie jakiegoś faceta, który dorastał w Kalifornii."

Reklama

Foley był nawet zachwycony tłumami reporterów, którzy zbiegali się, kiedy realizowano sceny plenerowe. Jedna z nich rozgrywała się między innymi przed hotelem Antonia, gdzie mieszka postać grana przez Halle Berry. Kiedy reżyser wyszedł z budynku i zobaczył tłum paparazzi, zastanawiał się przez chwilę zupełnie nieświadomie, jaka to gwiazda ma się tutaj pojawić - i nagle zdał sobie sprawę z tego, że chodzi o aktorkę, która gra w jego filmie.

Pełne przestrzeni, bardzo nowoczesne biura Hilla, mają wiele wspólnego także z modnymi restauracjami, w których on i Ro się spotykają. Są to między innymi tak stylowe miejsca na Manhattanie jak Asia de Cuba i Sapa. Przestrzeń życiowa Ro jest bardziej przyziemna. Widać to wyraźnie w jej apartamencie na Upper West Side, zagraconej redakcji, w której pracuje czy okolicznych knajpkach, w których przesiaduje z Milesem i swoim wydawcą. Miles natomiast zamieszkuje zupełnie inny świat: zapuszczone mieszkanie w chaotycznej okolicy West Village.

Najbardziej imponującym obiektem zdjęciowym był z pewnością niedawno ukończony 7 World Trade Center - baza ekipy zdjęciowej przez trzy tygodnie - tam bowiem mieściły się biura Harrisona Hilla. Zaprojektowany przez firmę projektową Skidmore, Owings and Merrill, jest to pierwszy z nowych budynków powstałych na miejscu World Trade Center. Został on dopiero co ukończony, kiedy ekipa filmu Ktoś całkiem obcy zajęła biura na 25 piętrze. Widoczne w ukończonym filmie przepiękne widoki Manhattanu, rzeki Hudson czy New Jersey, zapierają dech w piersiach.

Inne nowojorskie lokalizacje wykorzystane w filmie Ktoś całkiem obcy to między innymi Hotel Gansevoort w modnej dzielnicy Meatpacking, historyczny bar Chumley w Greenwich Village, Riverside Park, budynek sądu w Queens, szpital Coler-Goldwater na Roosevelt Island. Na potrzeby redakcji Roweny wykorzystano całe piętro nowojorskiego hiszpańskojęzycznego dziennika El Diaro.

Poza Nowym Jorkiem na ekranie widzimy także inny świat - świat internetowych chatroomów, w których można być dosłownie każdym. "Film Ktoś całkiem obcy opowiada także o tym co wg mnie staje się przyczyną kryzysu w stosunkach międzyludzkich," mówi Foley. "Stajemy się dla siebie coraz bardziej obcy. Nasze rodziny się rozpadają , ponieważ nikt ze sobą nie rozmawia. I dlatego Internet stał się łącznikiem między ludźmi, którzy chcą się poznać. To oczywiście bardzo atrakcyjny sposób na nawiązywanie znajomości. Łatwiej jest poznać kogoś klikając w klawiaturę niż zrobić to twarzą w twarz. Ta potrzeba łączności z drugą osobą jest tym, co napędza akcję filmu Ktoś całkiem obcy. Prawdziwym niebezpieczeństwem i dramatem jest to, że poznawani w sieci ludzie bardzo długo pozostają prawdziwymi nieznajomymi. Nie wiemy, kto jest kim w sieci i może się okazać, że jest to ktoś, kogo nigdy nie chcielibyśmy spotkać."

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Ktoś całkiem obcy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy