Reklama

"Księga Cieni: The Blair Witch 2": MEDIA, PRZEMOC, POSTMODERNIZM

„Prawdziwie przerażające nie są nadprzyrodzone siły niemożliwe do wyjaśnienia, ale to, co czynią ludzie. Zło jest tym, co ludzie robią sobie nawzajem i o czym potem zapominają.

‘The Blair Witch Project’ był słusznie obwołany filmem mało krwawym. Takim, który rodzi strach, ale nie pokazuje jego źródła. KSIĘGA CIENI jednak bada wciąż aktualną kwestię ludzkiego zła i tego, na ile jest ono inspirowane przez media. Dlatego uznałem za konieczne umieszczenie w nim szczegółowych i plastycznych obrazów przemocy. Chciałem w ten sposób zapytać widza: Czy media same z siebie rodzą przemoc w życiu, czy jest to przekonanie równie uproszczone i naiwne jak oskarżanie Blair Witch? „Księga cieni” porusza kwestię, czy przemoc w mediach prowadzi do przemocy w życiu. Pokazane jest to na przykładzie pięciorga bohaterów, którzy są fanatykami ‘The Blair Witch Project’.

Reklama

Sposobem na skomentowanie tego, jak media ukształtowały i pomagały wykreować fenomen "The Blair Witch Project", było stworzenie drugiej części wbrew oczekiwaniom widzów i mediów. Zdecydowałem się nie kontynuować historii opowiedzianej przez pierwszy film. Ponadto zrezygnowałem z tych technik filmowych, które były kluczowe dla jego sukcesu. Była to ironiczna decyzja, biorąc pod uwagę fakt, że jestem najbardziej znany jako twórca filmów dokumentalnych, "Brother's Keeper" i "Paradise Lost", w których poszukiwałem prawdy w lasach Ameryki.

Quasi-dokumentalna forma świetnie nadawała się do "The Blair Witch Project", ale ponowne jej użycie byłoby wtórne i nietwórcze, zarówno dla widzów, jak i dla mnie. Pomimo że wykorzystałem różne środki - cyfrowa kamera wideo, Hi-8 wideo, kamera 16 mm, grafika komputerowa - "Księga cieni" jest przede wszystkim filmem kręconym za pomocą normalnej kamery filmowej (35 mm), w którym wykorzystano tradycyjne narzędzia techniki filmowej i który odzwierciedla świadomą decyzję reżysera, aby przywołać klasyczny gatunek filmowego horroru, zarówno w doborze scen, jak i atmosferze.

Czy jest możliwe, że nasza grupa opętanych myślą o Blair Witch dostaje gorączki zabijania nie z powodu "czarownicy", ale wskutek zbiorowej iluzji, wytworzonej przez media, które rozpętały szaleństwo wokół "The Blair Witch Project"? Mam nadzieję, że widzowie potraktują "Księga cieni" jako rozmyślanie na temat przemocy w mediach i sposobu, w jaki te media kształtują wydarzenia. Mam nadzieję, że ten film czyni to, do czego zawsze dążyłem w mojej pracy: analizuje złożony temat z szacunkiem i refleksją, na jakie sobie zasłużył.


Pod wieloma względami "Księga cieni" jest filmem postmodernistycznym. Żadna z postaci pierwszego filmu nie pojawia się w drugim (poza nienazwanym złem - ale ono może okazać się iluzją). "Księga cieni" powołuje się na - i jednocześnie komentuje - sukces swojego poprzednika, "The Blair Witch Project". Podważa też istnienie "gwiazdy" obu filmów – „Blair Witch”. Takie postmodernistyczne podejście znalazło odzwierciedlenie w tytule filmu. "Księga cieni" to dziennik wiedźmy, zawierający zapisy jej inkantacji i medytacji. Współczesne czarownice (wikanki) powiedzą jednak, że film fałszywie interpretuje ich religię, że media wypaczyły ich wiarę, opartą na miłości do ziemi i pokoju. Dlatego tytuł filmu jednocześnie odwołuje się do fałszywej informacji, która przyłożyła się do sukcesu filmu, i przekonania, że pięcioro głównych bohaterów wiedzie życie na poły rzeczywiste - zrobili coś strasznego, czego nie pamiętają.


(Joe Berlinger)

materiały dystrybutora
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy