"Krwawa niedziela": TŁO KONFLIKTU
Idea ruchu Civil Rights narodziła się w 1968 roku i była bezpośrednią reakcją na śmierć małego dziecka w Springtime Camp niedaleko Derry. Springtime to dawna amerykańska baza wojskowa, w której ludzie żyli w skandalicznych warunkach sanitarnych.
5 października miał rozpocząć się pierwszy marsz. Jednak tego dnia główni organizatorzy z Ivanem Cooperem zostali aresztowani przez policję, która chciała zastraszyć organizatorów i nie dopuścić do protestu. Wypuszczony po paru godzinach z aresztu Cooper oświadczył jednak, że marsz się odbędzie. Demonstranci dotarli do centrum miasta, gdzie przed siedzibą władz odbył się wiec. Następnego dnia w Derry zjawili się dziennikarze ze wszystkich niemal gazet i stacji telewizyjnych w Wielkiej Brytanii.
Organizatorzy marszu z 5 października postanowili powołać do życia społeczny ruch Civil Rights, który miał organizować kolejne marsze i protesty. Dla Ivana Coopera wzorem i autorytetem byli Martin Luther King i Ghandi. Od nich Cooper zaczerpnął ideę pokojowych marszy i tzw. biernego oporu, czyli odrzucenia przemocy. W kolejnych marszach uczestnicy domagali się przede wszystkim pracy oraz poprawienia sytuacji mieszkaniowej. Chociaż katolicy stanowili większość wśród członków ruchu, postulaty w takim samym stopniu dotyczyły protestantów, którzy również brali udział w marszach. Niestety unioniści (radykalni protestanci) postanowili wydać wojnę ruchowi, inicjując agresywną kampanię oszczerstw. Twierdzili, że marsze organizują komuniści i terroryści z IRA, a protestantów zaangażowanych w działalność nazwano zdrajcami. Dlatego wielu z nich odeszło.
Wśród postulatów wysuwanych przez protestujących był jeden szczególnie istotny dla katolików z Derry. Domagali się oni sprawiedliwego podziału głosów. W 1968 roku 2/3 Derry stanowili katolicy, którzy w radzie miasta mieli 8 przedstawicieli, natomiast protestanci 12. By zamanifestować swoje niezadowolenie z powodu tej rażącej dysproporcji, 19 października 1968 roku zorganizowano demonstrację, w której uczestniczyło około 8000 osób. Członkowie Civil Rights domagali się również uchylenia tzw. Special Power Acts - specjalnych uprawnień, które pozwalały policji wejść do każdego domu, każdego aresztować i internować bez sądu. Właśnie na 30 stycznia 1972 roku zaplanowano kolejny marsz przeciwko temu prawu.
Ludzie mieli wyruszyć z katolickich przedmieść Derry, a dokładnie spod Bishop`s Field w Creggan i przejść do siedziby lokalnej władzy w centrum miasta, gdzie zamierzano zwołać wiec. Rząd Irlandii Północnej, podporządkowany władzom w Londynie oraz rząd Wielkiej Brytanii, postanowiły nie dopuścić do marszu. Dowódca wojsk lądowych w Irlandii Północnej, generał Robert Ford nakazał Patrickowi MacLellanowi, dowódcy 8 brygady, by do zatrzymania marszu i aresztowania demonstrantów użył żołnierzy z batalionu spadochronowego z Belfastu. Cieszące się złą sławą wojsko do tej pory nie pojawiało się na ulicach Derry. Decyzja ta była jedną z przyczyn tragedii.
Do członków ruchu docierały pogłoski o wzmożonej działalności IRA w Derry. Obawialiśmy się, że IRA będzie chciała w jakiś sposób zamanifestować swoją obecność w trakcie marszu - opowiada Ivan Cooper i dodaje: - Byliśmy absolutnie zdeterminowani, by do tego nie dopuścić. Jak wszystkie marsze organizowane przez ruch Praw Obywatelskich, ten też miał być marszem pokojowym. Dopiero kiedy przedstawiciele IRA zapewnili Ivana Coopera, że organizacja nie weźmie udziału w marszu i powstrzyma się od jakichkolwiek prowokacji, została podjęta ostateczna decyzja. By uniknąć sytuacji, w których mogło dojść do konfrontacji z policją czy wojskiem, trasę marszu poprowadzono z dala od “Barrier 14” - miejsca, gdzie rozlokowani byli brytyjscy spadochroniarze. Niestety w pewnym momencie kilkudziesięciu młodych ludzi odłączyło się od demonstrantów i skierowało w stronę “Barrier 14”. Zaczęli rzucać kamieniami i wyzywać żołnierzy - wspomina Cooper. - Pobiegłem do nich, by ich zatrzymać i zmusić do powrotu. Prawie mi się udało...
Dochodzenie w sprawie wydarzeń z 30 stycznia 1972 roku, prowadzone pod przewodnictwem lorda Widgera, zakończyło się stwierdzeniem, że masakra została sprowokowana przez protestujących, którzy byli uzbrojeni i strzelali do żołnierzy. Dopiero niedawno okazało się, że to nieprawda...