Reklama

KRÓLIKOLOGIA

Film opowiada historię dzikich królików, które tuż po zbudowaniu Muru Berlińskiego w 1961 roku, sobie tylko wiadomymi sposobami, przedostały się do Strefy Śmierci między murem wschodnim i zachodnim. Tam odnalazły swój raj na ziemi. Okazało się że Todesstreife jest porośnięte zieloną trawą. Ulubionym pożywieniem królików, a drapieżniki i ludzie zostali poza murem. Tak oto króliki znalazły oazę spokoju i bezpieczeństwa, idealny ekosystem. Nic dziwnego, że w ciągu niecałego roku skolonizowały 150 kilometrowy pas muru wewnątrz Berlina, a ich populacja wzrosła do kilku tysięcy. Tak wynika z obliczeń profesora Dietricha von Holsta z Uniwersytetu Bayreuth, który od 20 lat bada zachowania dzikich królików na swojej farmie obserwacyjnej w Bawarii.

Reklama

Z każdym rokiem Strefa Śmierci zmieniała się z zielonej łąki w coraz bardziej umocnioną granicę, pełną zapór, drutów i fos. Mimo to króliki pozostały. W latach 70. stały się natchnieniem dla wschodnio-berlińskich artystów, którzy używali ich w swoich pracach jako symbol wolności. W końcu tylko króliki mogły przechodzić na Zachód kiedy chciały.

W latach 80. pojawiają się pierwsze problemy. Straż pogranicza spryskuje trawę wewnątrz muru specjalną trucizną. Wybucha epidemia myksomatozy. Mimo tego uodpornione osobniki przeżywają i zapewniają ciągłość króliczej populacji.

Niestety, pewnego listopadowego dnia 1989 roku Mur Berliński został zburzony. Początek wolności dla ludzi stał się końcem króliczego raju. Zdezorientowane zwierzęta nie wiedziały gdzie mają szukać nowego schronienia. Tysiące królików wyległo na ulice miasta. Media odnotowały to jako Kanninchenplage, czyli plagę dzikich królików. Szukając nowego domu zaczęły się zagnieżdżać w prywatnych ogrodach i miejskich parkach. Do dziś znanych jest kilkanaście kolonii, z których większość żyje w Berlinie Zachodnim. Dziś potomkowie wielkiej cywilizacji dzikich królików z muru żyją wśród bloków, na zwykłych podwórkach. Ludzie próbują je tępić jako szkodniki roznoszące zarazki. Berlińskie Nadleśnictwo rokrocznie organizuje polowania na dzikie króliki, żeby "uregulować ich populację".

Berlińskie króliki są dzisiaj wolne, ale płacą za to wysoką cenę. Podobnie jak mieszkańcy dawnego NRD, którzy nie mogą znaleźć dla siebie miejsca w dzisiejszym świecie: byli królikami doświadczalnymi reżimu, a teraz zostali pozostawieni sami sobie, bez pomocy państwa. Ich los jest podobny do losu wielu Polaków, Czechów, Węgrów i innych ofiar realnego socjalizmu.

materiały dystrybutora
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy